Tuesday, November 11, 2014

GNIEW, SEJF i PRZEJĘCIE (Miłoszewski, Sekielski, Chmielarz)



Po co czytamy kryminały? My, czyli ludzie raczej od sztuk wszelakich wymagający, znajdujący i cel, i perwersyjną być może przyjemność zagłębiania się w tajemnico-przypadki życia, w coś, co się szeroko nazywa losem, naturą, kulturą i tak dalej. Ludzie, którzy przeczytali sporo, zawsze za mało, ale jednak trochę, w pewnym momencie tego niepojętego fenomenu (lub też zwyczajnego do bólu i smutku) istnienia skręcili jako odbiorcy literatury z umiłowania tzw. powieści obyczajowej ku prozie rozrywkowej. Po co nam ten dreszczowiec? W sumie przecież jednodniówka, bez powrotu, strata czasu zatem. Nie lepiej pojechać na wycieczkę za miasto, wejść w las, wspiąć się na szczyt, pooddychać świeżym powietrzem, spacerować, biegać, żeglować?

Ja lubię kryminały, bo 1/ to jest literatura, czyli możliwość zanurzenia się w nowy, inny świat, możliwość poznania; 2/ dobrze napisane trzymają w napięciu, a emocje są potrzebą mojego gatunku (sapiens znaczy sapać); 3/ dają satysfakcję, że zło, jakiekolwiek zło, prędzej czy później (w lekturze lepiej później) zostaje ukarane. I jeśli wydaję swoje (albo nie swoje) 29,90, 34,90, 44.90 zł (zło jak piszą na książkach Ha! artu), oczekuję tej końcowej satysfakcji równie mocno, jak dreszczy i poznania.


Dlatego z trzech kryminalnych powieści ostatnio przeczytanych pierwszy stopień podium rezerwuję dla PRZEJĘCIA Wojciecha Chmielarza, na drugi wsadzam SEJF 3 Tomasza Sekielskiego, brązowym zardzewiałym medalem z kanalizacyjnej rury częstuję GNIEW Zygmunta Miłoszewskiego.


Mimo że GNIEW to książka najlepsza w tym zestawie. I nie ma co tego tłumaczyć. Mistrz jak Miłoszewski i tyle (choć Chmielarz właśnie zaczął deptać mu po piętach).



Miłoszewski zrobił mnie jednak w tak zwane bambuko, oferując na finał jakąś słabo-hollywoodzką gierkę. Breloczki z logo Hertza? Śmiech w Olsztynie, Sandomierzu, a nawet w Krakowie. Z powodu tej wyrafinowanej odautorskiej kpiny z wiernego naiwnego czytelnika postanawiam, że nie wynajmę u nich auta. Nigdy w życiu! Przez 400 stron z zapartym tchem śledzić znów arcydzielnie wymyśloną intrygę, opisaną językiem, jaki w polskim kryminale – mimo wysokiego poziomu całego gatunku – nie ma sobie równych, by zostać bezczelnie zwabionym w pułapkę otwartego zakończenia? Frajerstwo, czyste frajerstwo. Tego się nie wybacza (tak jak wybacza się cokolwiek sknoconą korektę, która puściła zbyt wiele literówek). Żeby jeszcze za chwilę ciąg dalszy, ale nie. Wszyscy to już słyszeli, a w posłowiu przeczytali: tak, to ostatnia powieść z Teodorem Szackim i ostatni kryminał w twórczości Miłoszewskiego. Wierzyć nie wierzyć – rzuci mądrala. Ja wierzę i dać się okpić więcej nie zamierzam, za przygodę dziękuję, podziwiam wyrafinowanie gestu, ale dzwon dla Zygmunta bije w moich ścianach również raz ostatni. Tak właśnie się w naiwnym czytelniku-miłośniku przejawia gniew. Agata Szacka już przygotowuje akt oskarżenia.  



Sekielski, tym razem przegadany, zajmujący się kulinarnymi pierdołami, daje przynajmniej nadzieję na część kolejną, choć w podziękowaniach dla wydawnictwa pada magiczne słowo trylogia, co też może oznaczać koniec kontaktu z Arturem Solskim, mało zresztą w SEJFIE 3 obecnym. Każdy dotąd odcinek tej udanej opowieści sensacyjno-politycznej wieńczył niedosyt finału, lecz była też owa nadzieja na dopełniające rozwiązanie, czyli powieść następną. Ale to już dzwonek ostatni, panie Tomaszu. Nie można ciągnąć tego w nieskończoność, od tego jest inny typ literatury i matematyka czy geometria. Zapyta ktoś: A co jeśli kontynuacja się nie pojawi? Jak to co? Dyskwalifikacja.



Szczęśliwie, istnieją jeszcze tacy autorzy jak Wojciech Chmielarz. Pisarze myślący o czytelnikach i wobec nich uczciwi. PRZEJĘCIE to najlepsza z trzech powieści o komisarzu Jakubie Mortce, który wraca z dolnośląskiego wygnania do Warszawy, by razem z nową partnerką (ksywa Sucha) wykryć i złapać, dać satysfakcję. Chmielarzowi brakuje tu właściwie tylko jednego: pociągnięcia akcji jeszcze przez kilkadziesiąt stron. Zamiast referowania finiszowych czynności śledczych powinien relacjonować je na żywo, tak jak to robi przez 90 procent książki. Znakomitej, dziejącej się w pamiętnym 2010, choć z samolotową tragedią niemającej wiele do czynienia. 


Umarł król, niech żyje król? Rynek próżni nie znosi, więc czemu nie? W formule jednoosobowej wolnej elekcji oświadczam, iż Wojciech Chmielarz staje się niniejszym następcą Zygmunta Miłoszewskiego na tronie współczesnej polskiej kryminalistyki literackiej. Niech panuje długo i sprawiedliwie, zgodnie z oczekiwaniami odbiorców i regułami gatunku.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
........................................
Zygmunt Miłoszewski GNIEW, W.A.B.; Tomasz Sekielski SEJF 3. GNIAZDO KRUKA, Rebis; Wojciech Chmielarz PRZEJĘCIE, Czarne, 2014