Thursday, April 21, 2016

Silesius dla Kornhausera



W maju na corocznej gali laury za całokształt twórczości odbierze Julian Kornhauser. Tak zdecydowali jurorzy Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. To naprawdę znakomity wybór. Wzruszające wiersze. Tak, przede wszystkim wzruszające. Przypomnijcie sobie: 'Moja kochana mama', a nawet 'Moja żona śpi, Iljiczu' z Leninem wychodzącym na palcach z pewnego domu. Albo 'Było minęło' o szczelinach pomiędzy. A wiersz 'Księgarnie'? 'W księgarniach nie ma już duszy', ale 'książki/ogrody zapuszczone złe z kłującymi kolcami głogów/wchodzę w nie ryzykując/i pożera mnie dziki śpiew stronic'. Jest w poezji Kornhausera sporo z Różewicza, pobrzmiewa Herbert (nie może być inaczej w przypadku Nowej Fali), jest też ten 'dziki śpiew', który z poety tworzy artystę, żeby nie powiedzieć pisarza i Człowieka. Pisze Kornhauser: 'Jestem tu na swoim miejscu,/choć daleko od siebie'. Tak się już dzisiaj, niestety, nie pisze i nie wie się tyle o świecie i sobie, o 'zjadaczu kartofli'. Czytajcie Kornhausera, nie pożałujecie./GCH

PO BURZY (Teatr Muzyczny Capitol)


P O   B U R Z Y

P jak Polski hejt
Agata Duda-Gracz w tym spektaklu radykalnie przeobraża Szekspirowskie dzieło we współczesny antymanifest, ostrą krytykę tzw. polskiego hejtu, wspólnot opartych na krytyce i negacji, a także manipulacji relacjami międzyludzkimi, społecznymi. I mocno to czasem wybrzmiewa. Wszyscy jesteśmy hejterami - sugeruje reżyserka - lub nas na hejterów przerobią nasi ojcowie i matki, sąsiedzi i pracodawcy, współmieszkańcy wyspy zwanej Ziemią - takie przesłanie kołacze mi się po głowie po ponad dwóch godzinach spektaklu (i ponad dwóch dniach też).

O jak One
Aktorki  są w tym spektaklu fantastyczne (przymiotnik Krystyny Meissner). Emose Uhunmwangho, Justyna Szafran, Ewelina Adamska-Porczyk, Helena Sujecka dają PO BURZY naprawdę wiele. Znakomicie napisany tekst intelektualnej tresury córki znajduje doskonałą interpretację dzięki Justynie Szafran. Nie tylko słowem, lecz całą sobą jest Szafran wcieleniem Mirandy wcale nie naiwnej, przeciwnie: dobrze zdającej sobie sprawę, co się tam na tej wyspie-mieszkaniu dzieje. Ariel Eweliny Adamskiej-Porczyk to ktoś przede wszystkim chyba bezradny w świecie wymyślonym przez kogoś innego, wykonujący obowiązki i oszukany na końcu. Przejmująca to rola. Podobnie jak pijaczka z duszą i żalem: Helena Sujecka ma bardzo trudne aktorskie zadanie grania postaci mówiącej mało, istniejącej ciągle. Robi to cudownie, przypominając także w teatrze (po świetnej roli w Muzeum Marzeń), jak znakomitą jest artystką. A to, co się dzieje w scenie rozpaczy pani Kalibanowej... PATRZ litera U.

B jak Burza
Ile jest w przedstawieniu Agaty Dudy-Gracz z BURZY Shakespeare'a? I dużo, i mało. Czy duch schyłkowej twórczości Stradfortczyka  się tu odnajdzie? Litera na pewno nie, bo to tekst napisany od nowa. Są cytaty, ale wolność tworzenia przeważa absolutnie nad tym, co znane. Piosenki Prospera (mocno przekonujący zwłaszcza na początku Zbigniew Ruciński) nie usłyszymy, a w zamian - hm - otrzymamy raz błyskotliwe, raz odgrzewane, raz twórcze i dotkliwe, raz powierzchowne i powtórkowe. Nie zaufała reżyserka-scenarzystka Williamowi, buntując się przeciw - jej zdaniem - błahej opowieści. W tej pozornej błahości jednego z ostatnich tekstów Shakespeare'a tkwi siła, jakiej w efekcie brakuje spektaklowi: wielowymiarowości. Wszystko dzieje się u Agaty Dudy-Gracz w głowie Prospera - pięknie, tylko czemu akurat ta głowa została ukierunkowana tak jednotorowo? Nie ma pogodzenia ani przebaczenia, tych chyba najważniejszych Burzowych dojść. Bez nich ani BURZA, ani tym bardziej PO BURZY coś istotnego traci.

U jak Uhunmwangho
Od kiedy pojawiła się sto kilka przedstawień temu w obsadzie HAIR i w Capitolu w ogóle, wiedzieliśmy, że mamy diament. Wokalna petarda z rzadka wchodziła dotąd w konszachty z aktorstwem. Widywaliśmy przebłyski i satysfakcje, ale w PO BURZY jesteśmy świadkami narodzin Aktorki, która zbudowała się z epizodów capitolowych, ale też pamiętamy jej znaczącą obecność w pamiętnym - zobaczonym podczas festiwalu Dialog w Browarze Mieszczańskim - EXHIBIT B. I tu, i tu Emose Uhunmwangho potrafiła stworzyć kreacje poruszające. W tzw. międzyczasie była i pyszna partia w NINE.

R jak Rozbitkowie
Właśnie rozbitków mi w tym przedstawieniu żal najbardziej. Bo aktorzy są przedni, grają z nut, tylko nie mają co grać. W tym - środkowym - etapie spektaklu dzieje się nie najlepiej. Zamiast dramatu obserwujemy letni teatrzyk solowych wystąpień niepotrzebnych, niewiele dodających do brzmienia całości. Leszczyński, Maciejewski, Picher, Woubishet - świetni, ale w jakiej sprawie?

Z jak Zapowiedź
Znalazło się w tym spektaklu miejsce - niemałe - na nawiązania do MABKETA, dla Agaty Dudy-Gracz najwybitniejszej (wraz z HAMLETEM) sztuki Shakespeare'a. Korony ze złotka zakładają Prospero i państwo Kalibanowie, zniewoleni z powodu biedy, nawet łaknący zniewolenia kogoś od nich niżej usytuowanego, tzw. zwykli obywatele. Emose Uhunmwangho z Cezarym Studniakiem zakalibanowują Scenę Ciśnień na długi moment i jest to również chwila podziwu dla ich aktorskiej charyzmy. MAKBETA mamy zobaczyć za rok, z Magdą Kumorek i Cezarym Studniakiem w rolach głównych. I będzie to Shakespeare, prawdopodobnie bez skreśleń.

Y jak Yyy
Z oceną spektaklu jestem w kropce. Po niezwykle silnym, ekspresyjnym, skondensowanym początku, napięcie mocno siada. To, co wisiało u Shakespeare'a na włosku, tutaj jest od początku zdecydowane. OK, rozumiem wizję interpretatora (interpretatorki), zwykle ją w ciemno i bez szemrania kupuję, tym razem jednak na pytanie, czy mnie porwała, czy nie, odpowiadam: yyy.

0-6: 4

GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.......................................
Agata Duda-Gracz PO BURZY, spektakl inspirowany sztuką W. Shakespeare'a, reż. A. Duda-Gracz (arcydzielna jest jej scenografia), Teatr Muzyczny Capitol, Scena Ciśnień, 8 kwietnia 2016, rząd VIII, miejsce 16