tag:blogger.com,1999:blog-57855821613032372592024-02-18T03:43:40.582-08:00RECENZJEGrzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comBlogger525125tag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-46901432356411472882024-02-18T03:40:00.000-08:002024-02-18T03:42:40.336-08:00TROJANKI (Teatr AST)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggx9b0s4jIUW_QIiZj1pcGXYmt8hjh0Z0grNUmQv004vX1Uz7LHKAFdrR8Hx_G0kx9kAqSAQ7eoDKflxDiGvNJ_JtgwIjHbd-e1zyxmFdQzUNQB6sJST5Z66IhqPc2d3eq3gQnf6eHmKwLz3WudXkSteiU9uk5zChfLfw38MYm9tcOhYSXKJGuX12nLAo/s11811/Trojanki-plakat-full.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="11811" data-original-width="8268" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggx9b0s4jIUW_QIiZj1pcGXYmt8hjh0Z0grNUmQv004vX1Uz7LHKAFdrR8Hx_G0kx9kAqSAQ7eoDKflxDiGvNJ_JtgwIjHbd-e1zyxmFdQzUNQB6sJST5Z66IhqPc2d3eq3gQnf6eHmKwLz3WudXkSteiU9uk5zChfLfw38MYm9tcOhYSXKJGuX12nLAo/s320/Trojanki-plakat-full.png" width="224" /></a></div><br /><p></p><div style="text-align: left;"><span style="line-height: 115%;">Bardzo
trudno mnie od pewnego czasu teatralnie zaspokoić. Nie wstaję do owacji, bo wszyscy wstają, nie przyłączam się do chóru zachwytów,
gdy widzę, że spektakl dziełem nie jest. Miałem tak kilka razy ostatnio, ale
nie, nie będę psuł wyśmienitego nastroju twórcom tamtych przedstawień, może i
niezłych, lecz niewartych aż takich peanów. No ale jednak kiedy wydarza się coś
naprawdę wyjątkowego, nie mogę milczeć. To żadna nowina, że studenckie dyplomy
aktorskie bywają znakomite. Dość przypomnieć ‘Cesky diplom’, dzieło lalkarzy
sprzed siedmiu już lat, mające zresztą cudowny repertuarowy ciąg dalszy w
Teatrze Kochanowskiego w Opolu. Chciałbym podobnego losu ‘Trojanek’, też
dyplomu Wydziału Lalkarskiego wrocławskiej AST. To dzieło nadzwyczajne. Reżyser
Konrad Dworakowski podszedł do swojej pracy nie jak do czegoś, co przede
wszystkim ma zapewnić zadania aktorskie studentom, lecz stworzył inscenizację
przez wielkie I. Zapewne jeden z najlepszych spektakli w swej artystycznej
biografii. Nieprzypadkowo wybrał taki tekst na tu i teraz, choć – trzeba
przyznać – wybór to odważny po świetnej realizacji Jana Klaty w Teatrze
Wybrzeże. Dworakowski gra w tej samej mistrzowskiej lidze i jestem pewien, że
studencka ekipa będzie po latach wracać wspomnieniami do ‘Trojanek’ nie jedynie
z sentymentu. Trafiło się nam wszystkim, którzy zechcą się przy Braniborskiej
pojawić, dzieło przemyślane gruntownie, dopracowane detalicznie, inteligentne,
klasyczne i nowoczesne zarazem, komentujące świat współczesny i ponadaktualny,
słusznie aluzyjne, odpowiednio wyważone w składnikach i proporcjach, bosko
audialne i muzyczne. Słowem: cudo. Chciałbym, żeby miało swoje dłuższe życie
teatralne, także dlatego, że aktorska młodzież dojrzewa, za kilka, kilkanaście
miesięcy zabrzmieliby jeszcze lepiej, wyraziściej i mocniej operując słowem.
Wizualnie, ruchowo, wokalnie są już teraz wybitni. Gdyby dodali (niektórzy)
charakteru interpretacjom tekstu, pisałbym: herosi. To – jak wiadomo – musi
przychodzić z czasem, doświadczeniem, przeżyciami w realu. Wrocławskie
‘Trojanki’ trafiają w Chwilę. Gdy wojna za miedzą, polityka w rożnych krajach
bliżej wojny niż debaty, gdy sprawą kobiet – to niewiarygodne – ciągle się gra.
Ale też kiedy zarówno w życiu, jak i w teatrze, rozbudzona jest ogromnie nadzieja zemsty na przeróżnych
oprawcach. Wybierzcie się
na ten spektakl póki istnieje, koniecznie! To w tej chwili numer jeden na
premierowym wrocławskim afiszu.<span style="mso-spacerun: yes;"> <br />......<br /></span></span><span style="line-height: 115%;"><span style="mso-spacerun: yes;">......<br /></span></span><span style="line-height: 115%;"><span style="mso-spacerun: yes;">[0-6] 5+<br /></span></span><span style="line-height: 115%;"><span style="mso-spacerun: yes;">GCH<br /></span></span><span>Tutaj zobaczycie bardzo dobre zdjęcia: <a href="http://www.ast.wroc.pl/spektakle/trojanki-rez-konrad-dworakowski/">TROJANKI</a></span></div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-55048933244024653372023-10-09T06:37:00.008-07:002023-10-09T06:42:14.622-07:00CZARODZIEJSKI FLET W BRESLAU (Opera Wrocławska)<div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgttFkF5RyPYQXq4beDvHSi5NxZs2x6Wj3D4SDiD7mVzuJ1XPJIVaNf05W2QUCXI_7I97iTZONfMudIpVSYzgzC0ELqxcf9PTPl2A86Nj7Pyb8fHCLMfw-yJpLesWiCLxojVEM5znX2AjKgXfM0Bpp_9SJFHmXW6eHeqdBK8jpyXD1Igvy5rvOTVlGA3uw/s840/czarodziejski-flet-w-breslau-opera-wroclawska-46.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="560" data-original-width="840" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgttFkF5RyPYQXq4beDvHSi5NxZs2x6Wj3D4SDiD7mVzuJ1XPJIVaNf05W2QUCXI_7I97iTZONfMudIpVSYzgzC0ELqxcf9PTPl2A86Nj7Pyb8fHCLMfw-yJpLesWiCLxojVEM5znX2AjKgXfM0Bpp_9SJFHmXW6eHeqdBK8jpyXD1Igvy5rvOTVlGA3uw/w400-h266/czarodziejski-flet-w-breslau-opera-wroclawska-46.png" width="400" /></a></div></span></span><span style="font-size: x-small;"><i><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">fot. Opera Wrocławska</span></i></span><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><br /> </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">Bardzo lubię teatr Michała Znanieckiego. To reżyser który ma swoje patenty, a też nie boi się ryzyka. I całe szczęście, że się nie zmienia pod tym względem. Jego inscenizację 'Czarodziejskiego fletu' można i należy szlifować, zwłaszcza obsadowo. Bo gdyby wszyscy śpiewali jak Marcelina Roman i Łukasz Rosiak to byłoby przepięknie. No i nie zapominajmy o Marii Rozynek-Banaszak, która podobno tego wieczoru, kiedy widziałem spektakl, śpiewała niepełnym głosem. Daj Boże wszystkim Królowym nocy takie śpiewanie nawet bez problemu z krtanią. Znakomici są Chlopcy: Artur Plinta, Paweł Szlachta, Bartosz Wasiluk (trzej kontratenorzy!). Warto jeszcze (dotyczy to prawie wszystkich) pracować nad mówieniem tekstu, tu jest wiele do zrobienia. Rozczarowuje przeciętna choreografia, nieco śmieszą kreacje tancerek speluny u niejakiej Gabi Celt (ich niby perwersyjnie, lecz kompletnie niezachęcająco łyse głowy w połączeniu z pensjonarskimi kostiumami). Uwertura wizualnie wręcz nudzi. Dobrze zagrana muzyka Mozarta obroni się zawsze i nie jest inaczej również teraz (duże uznanie dla orkiestry pod wodzą Adama Banaszaka), choć w tej akurat inscenizacji mocniej wybrzmiały fragmenty kojarzące się już z Requiem. I świetnie. Pamiętajmy, że 'Czarodziejski flet' to ostatnia skomponowana przez Wolfganga Amadeusza opera. </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"> </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">Mamy tu świat baśniowy i jak w każdej baśni niepozbawiony mroku, więc baśń o Mocku, Eberhardzie Mocku, tu pasuje. Może się to wydać pomysłem właśnie ryzykownym, i mieszane uczucia mi też towarzyszyły przez te trzy godziny. Czy dialogi brzmiące piórem Marka Krajewskiego nie zabrzmią w operze dziś na siłę. Musicie sami zdecydować. Może takie szaleństwo się opłaca, zwłaszcza w takim mieście jak Wrocław i przy naszym sentymencie do tego cyklu retro kryminałów. Tak to widzę. Właśnie dlatego, że świat radcy kryminalnego z Breslau jest dziś bardziej baśnią niż kryminałem na serio i sam Marek Krajewski trafnie to zresztą wyczuł, żegnając się ze swoim bohaterem w czasach Johnów Wicków. Teraz moralny (jednak) brutal z Breslau wydaje się barankiem. </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"> </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">I uwaga, uwaga! Ogłaszam, z pełną odpowiedzialnością, mamy na scenie Opery Wrocławskiej najlepszego Eberharda Mocka jaki na scenie i w TV się pojawił. To Jacek Jaskuła, jeden z absolutnie moich ulubionych artystów naszej opery, ciągle przed prawdziwym wyeksponowaniem jego gwiazdorskich talentów (i nie, nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla byłych dyrektorek i dyrektorów OW, że Jacek nie jest tenorem, baryton też ma co śpiewać w operowym repertuarze, tylko trzeba o ten repertuar zadbać i go właściwie obsadzić*). Tutaj Jaskuła jest po prostu doskonały. W tym miejscu stawiam kropkę, żeby nie zepsuć suspensu związanego z postacią-aktorem śpiewakiem. </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"> </span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">I nawet jeśli nie jest to spektakl na piątkę, to korci mnie dopisać: jeszcze?</span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">GCH<br /><br />[0-6] 4,5<br /></span></span><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">.....</span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">8.10.2023, balkon 1, rząd II, miejsce A <br /></span></span></div><div style="text-align: left;"><span style="font-size: small;"><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"> </span><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; font-family: "Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;" /><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">*Muszę o tym wspomnieć, bo mam ten duet ciągle w uszach i oczach: Papageno Jacka Jaskuły i Papagena Iryny Zhytynskiej w poprzedniej tutejszej realizacji 'Czarodziejskiego fletu' (z 2010 roku) to było coś wyśmienitego. I tak sobie nawet pomyślałem, że gdyby (pewnie w wersji scenicznej to trudne, ale w wideo...) Mock został alter ego Papagena, gdyby obsadzić Jacka w obu rolach..., cała historia zyskałaby jeszcze inny wymiar. </span><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><br /></span></span></div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-86661160423715076592023-05-31T15:04:00.012-07:002023-06-01T02:23:32.854-07:00SEN SREBRNY SALOMEI (Teatr Modrzejewskiej w Legnicy)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioeKIo9P3MDVB0rwW6_0sCe80gmL6Dk-qiW7shyxjUmURA6hwejsOJJe8laKUJ1eRkzF6JDnqOnm8grllEkOIbCZiI3893HfAQf1inxhSYRzt6IpKpvQpSSv5rdgj2hiJEB-V05GMjfGHOEp-qxyfnaCq-lgPOaAV7RcUy74xMwTxoPsvbYfhNofnd/s269/sen.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="269" data-original-width="188" height="269" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioeKIo9P3MDVB0rwW6_0sCe80gmL6Dk-qiW7shyxjUmURA6hwejsOJJe8laKUJ1eRkzF6JDnqOnm8grllEkOIbCZiI3893HfAQf1inxhSYRzt6IpKpvQpSSv5rdgj2hiJEB-V05GMjfGHOEp-qxyfnaCq-lgPOaAV7RcUy74xMwTxoPsvbYfhNofnd/s1600/sen.jpg" width="188" /></a></div><span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; color: #333333;"><p><span style="font-family: inherit;">Ten mocny, choć oszczędny w środkach, spektakl dziś opowiada o Ukrainie i Ukraińcach. Oby za chwilę kontekst wojny z Rosją nie był tak dotkliwy, bo wybrzmiewają tu oczywiście także relacje polsko-ukraińskie i klasowe zależności dawnej Rzeczpospolitej. Ale na dziś najważniejsza jest wojna. Okrutni Lachowie z kiedyś to teraz Rosjanie. Do takiego odbioru inspiruje nie tylko pieśniowy finał, lecz całość. Obsada, w której widzimy aktorów i aktorki starszych niż postacie, sposób grania (ze świadomością tego, co się stanie, doświadczeniem życia i ról), pomysł na inscenizację, w formie czytania-mówienia. Od początku wiemy, że jesteśmy w teatrze, nie mamy do czynienia z Salomeą, Sawą czy Semenką i Regimentarzem. To aktorzy rekonstruują, w raczej współczesnych strojach, dramatyczne wydarzenia. Co wcale dramatu tych wydarzeń nie osłabia. Rzeź jest rzezią także w tej formule, bo drużyna Modrzejewskiej po prostu nie traci mistrzowskiej dyspozycji, a Piotr Cieplak to jeden z ukochanych reżyserów tej ekipy. Cieplak z Robertem Urbańskim postawili wieszczowi Słowackiemu własne warunki, krojąc radykalnie tekst, destylując z niego szekspirowską sztukę, gdzie relacje prywatne, miłosne, polityczne są pretekstem dla opowieści o mechanizmach władzy, przemocy, konfliktu. Człowiek może wygrać albo przegrać, albo oszaleć, lecz świat będzie się kręcić na tych samych zasadach. W 2022 roku ktoś znów kogoś będzie chciał stłamsić, jakiś kraj niby panów uczynić niby chłopów poddanymi. A narodowość będzie mieć znaczenie. Teatralnie natomiast, legnicki 'Sen srebrny Salomei' to prawie dwugodzinny dowód na istnienie (i dobre się miewanie) teatru opartego na świetnym aktorstwie. No i potwierdzenie, że Juliusz Słowacki świetnym dramatopisarzem był.</span></p></span><span style="background-color: white; color: #333333;">[0-6] 5+ <br />gch<br />...<br />Klasyka Żywa, Opole 2023</span></span><p></p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-57066727829427810322023-05-30T14:58:00.000-07:002023-05-30T14:58:11.422-07:00SZTUKA KOCHANIA (Teatr Kochanowskiego w Opolu)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDFtrHTVnTu2JG8EtMA8h3UAdfhC5dncgBnpqLCupdO_sxssnDwqL3VR5BTAFCGaugYDwCOrm4lRjQvPb5bKzjJPq97UJIuetN4eR9h5xXmN-IuWcrrTPgZiCcOavFqrmFAFoy4R3AQRSpjqfVMCz4Wle_RdPo4kLJN-hWHdGbVmTzp5eGvz0MAhX6/s3968/IMG_20230529_204538.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2976" data-original-width="3968" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDFtrHTVnTu2JG8EtMA8h3UAdfhC5dncgBnpqLCupdO_sxssnDwqL3VR5BTAFCGaugYDwCOrm4lRjQvPb5bKzjJPq97UJIuetN4eR9h5xXmN-IuWcrrTPgZiCcOavFqrmFAFoy4R3AQRSpjqfVMCz4Wle_RdPo4kLJN-hWHdGbVmTzp5eGvz0MAhX6/s320/IMG_20230529_204538.jpg" width="320" /></a></div><i>Spotkanie po spektaklu, fot. gch</i><p></p><p>Sympatyczne, fajne przedstawienie, po którym wychodzi się z uśmiechem na ustach i może też czymś więcej, co odczują na własnej skórze nasi przyszli kochankowie i kochanki. Według Michaliny Wisłockiej, ale przede wszystkim na przekór. Bo facet nie jest wyłącznie myśliwym miłości, może rozmawiać, czuć, wyrażać swoje intymne pragnienia i emocje, poszukiwać, pytać. Przełomowym momentem w tym zabawnym spektaklu, czerpiącym z filmów, jest monolog Kacpra Sasina, który zwraca się do Dziewczyny. I jest to projekcja woli współczesnej kobiety, ale chyba w tej akurat sprawie łatwo się zgodzimy. No bo tak, grają w 'Sztuce kochania' mężczyźni (sześciu, o różnych - że tak powiem - parametrach), lecz teksty (i te wisłockowe, i nowe) napisała kobieta. Przyjemniej opuszkiem niż paznokciem (choć... bądźmy w porozumieniu na siebie otwarci...), kobieta też inicjuje (bywa często odważniejsza w tych rzeczach), jasne. Dla wielu mężczyzn (niestety raczej tych niechodzących do teatru) mogłoby doświadczenie opolskiej sztuki być przeżyciem zmieniającym życie, nie tylko seksualne. Teatralnie natomiast spektakl Miry Mańki to teatr skromny a wielki, mówiony, śpiewany, chodzony. I co najważniejsze: pozytywny. Na osobne uznanie zasługuje muzyka Weroniki Krówki. Wiemy to doskonale, że każde przedstawienie z jej wkładem lub udziałem to muzyczny przysmak, tu też. Obserwowałem publiczność: wielu robiło dokładnie to, co ja, zamykaliśmy oczy zahipnotyzowani brzmieniem erotycznych scen. Na takie marzenia dziewczyn z XXI wieku, mówimy zdecydowane TAK. </p><p>[0-6] 4,5</p><div>gch<br />...</div><div>Opole 2023, Klasyka Żywa, spektakl towarzyszący</div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-15683697038431006862023-05-30T14:53:00.002-07:002023-05-31T15:15:47.266-07:00BALLADY I ROMANSE (Wrocławski Teatr Pantomimy)<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/yjjc0UF4mBE" width="320" youtube-src-id="yjjc0UF4mBE"></iframe></div><i>YT WTP</i><p></p><p>Pamiętamy, że w 2022 roku wszyscy się rzucili na Mickiewiczowy tom z powodu dwusetnego jubileuszu, no i związanych z nim dotacji. Mieliśmy zatem festiwal cokolwiek archaicznej poezji i różnych pomysłów na nią w teatrze 2022. Wybitnych osiągnięć nie było, ale niektóre próby warte zauważenia. Między innymi ta z Wrocławia. Od razu powiem, że mnie to nie bierze. Fragmenty Mickiewicza trochę tak, ale przeróbki bardzo nieliczne. Artystom Pantominy należy się podziw, bo kilka dni przed premierą 'Symfonii alpejskiej' dotrzymali terminu i zobowiązań, by w Opolu zaprezentować trzyczęściowe przedstawienie, przygotowane przez reżyserską trójkę: Piotr Soroka ('Romantyczność'), Zdenka Pszczołowska ('Świteź'), Błażej Peszek ('Lilije'). No cóż, miło się przegrywa w dobrym towarzystwie. Bez przeczytania na świeżo wierszy wieszcza jedynie trzecia etiuda daje się zrozumieć, bo tam brzmi słowo (ale i pantomima obecna, a Izabela Cześniewicz wykonuje kawał świetnej teatralnej roboty; szkoda tylko, że nie używa mikroportu, bo ledwo ją słychać). W środkowej 'Świtezi' nie połapiesz się, Widzu, bez ściągi, choć z drugiej strony jest to całostka najbardziej intrygująca (czytaj: tajemnicza). Pierwsza część, czyli 'Romantyczność' z Karusią śniącą o ukochanym Janie, miała szanse na choreograficzny strzał w dziesiątkę, nieźle to wszystko zostało pomyślane i wytańczone, ale szwankuje estetyka. Nie wierzę w miłość i namiętność między nagim Janem a ubraną w jakiś quasi cielesny kostium Karusią (jakkolwiek uwielbiam Agnieszkę Dziewę). Że niby podkreślamy jej ziemskość, a jego niebieskość? Nie, we śnie (w miłości i w teatrze) muszą być równe prawa: albo zakładamy kostium i jemu, albo ona zrzuca swój. Taki zgrzyt z miejsca podcina skrzydła wrażeniu i interpretacji widza. Jednakże jest w tym spektaklu coś, co zwycięża wszystkie ziemskie i nieziemskie sprawy: muzyka. To, co (na żywo) robią Magda Pasierska z Szymonem Tomczykiem (ustylizowanym na Adama M.) to arcydzieło. 'Ballady i romanse' są ich nadzwyczajną przepustką do teatru. Mam nadzieję, że w przyszłości będą trafiać na lepsze realizacje, takie, które wejdą z ich sztuką w dialog. We wrocławskiej Pantomimie pokonali wszystko i wszystkich. Dla muzyki trzeba ten spektakl zobaczyć, tzn. usłyszeć. </p><p>[0-6] 3,5 [duet muzyków 6]</p><p>gch<br />...<br />Opole 2023, Klasyka Żywa</p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-82380783313024760662023-05-30T14:47:00.007-07:002023-05-30T15:09:23.904-07:00ZNACHOR (Teatr Słowackiego w Krakowie)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/bYmpqNnkE-A" width="320" youtube-src-id="bYmpqNnkE-A"></iframe></div><i>YT Teatru Słowackiego</i><br /><p>Z zaciekawieniem zacząłem oglądać ten spektakl, spodziewając się świeżego podejścia do może nie klasycznego, ale ikonicznego tytułu. Powieść, a bardziej film na jej podstawie, stały się wspólnotowym doświadczeniem niejednego już pokolenia. I z początku było ciekawie. Scena operacji wykonywanej przez jeszcze profesora Wilczura w klinice podobała się jako satyra na serialowo-celebryckie klimaty. Dwie wersje przeboju "Gonna Make You Sweat' obiecywały sporo. I chociaż jeleń na rykowisku gdzieś w tle wzbudzał obawę, to na razie łatwo było dać się porwać tej prześmiewczej narracji. Gorzej, gdy okazało się, że nic oprócz beki tutaj nie znajdziemy. Tylko nieustanne robienie oka. Nie fair to zabieg w przypadku literatury (i filmu) do kanonu nigdy nieaspirujących. OK, przeróbcie Szekspira, ale Dołęgę-Hoffmana? Po co? Żeby powiedzieć, iż 'Znachor' to kicz? Wystarczy powiedzieć. Spektakl powinien być jednak o czymś więcej. W 'Znachorze' literackim i filmowym mamy emocje i wzruszenia, po to czytamy i włączamy, 'Znachor' Teatru Słowackiego to wyprany z emocji i wzruszeń przegląd fabuły, chaotyczny, w intencjach może szlachetny, lecz finalnie spartolony. Informacja na ekranie podpowiada, że mamy rok 1922 (profesor Wilczur i klinika w Warszawie) i 15 lat później (Antoni Kosiba jako wiejski znachor), ale Marysia nosi się jak dziewczę z dzisiejszej wiejskiej ósmej b, a Leszek (arystokrata...) to raczej jakiś małomiasteczkowy Presley (jego ojciec, hrabia Czyński, zapewne ma fermę kur). W dodatku Zenek jest w spektaklu tym, któremu znachor łamie nogi, by mógł ponownie chodzić, i równocześnie tym, który powoduje wypadek zakochanej (trudno w tę miłość uwierzyć) pary. W oryginale (oryginałach) autorzy dbali o realistyczność motywacji, tu urządza się imprezę na motywach. Próbował reżyser Jakub Roszkowski bronić swej wizji na spotkaniu z widzami: że chodziło o przesłanie (pracoholik musi przeżyć wstrząs, by żyć inaczej, się wyzwolić), że w trakcie przygotowywania spektaklu wybuchła wojna w Ukrainie, a na granicy polsko-białoruskiej... Piernik z wiatrakiem i odwrotnie. I'm not buying this. Choć spektakl jest dynamiczny, momentami pomysłowy, to dzieje się z pozycji wyższości inteligenta nad tzw. zwykłym człowiekiem, melodramatyczną łzą. Podkreśla to kontrast między sceniczną rekonstrukcją kiczu (obok jelenia zobaczymy i makietę psa wilczura, naprawdę) a jazzującą, wartościową (i świetnie zagraną) muzyką na żywo. No i ten Konrad z dialogu z Maskami na koniec... Tak, aktorzy Słowackiego potrafią wiele, ale nie potrafią (mnie) przekonać do pośmiewiska ze znachorowej ikony. Można świat zawrzeć między ostrobramski obraz a rykowisko, ale trzeba mieć w zanadrzu coś więcej niż gagi i scenki. Istnieje wszakże jeden sposób na zachwyt nad tym przedstawieniem. Oglądajcie je na... haju. </p><p>[0-6] 3</p><p>gch</p><p>....<br />Opole 2023, Klasyka Żywa</p><div><br /></div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-57521285361854259392023-05-06T05:32:00.013-07:002023-06-10T05:18:51.584-07:00NAD NIEMNEM (Teatr Szaniawskiego w Wałbrzychu)<p><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:WordDocument>
<w:View>Normal</w:View>
<w:Zoom>0</w:Zoom>
<w:TrackMoves/>
<w:TrackFormatting/>
<w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone>
<w:PunctuationKerning/>
<w:ValidateAgainstSchemas/>
<w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid>
<w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent>
<w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText>
<w:DoNotPromoteQF/>
<w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther>
<w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian>
<w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript>
<w:Compatibility>
<w:BreakWrappedTables/>
<w:SnapToGridInCell/>
<w:WrapTextWithPunct/>
<w:UseAsianBreakRules/>
<w:DontGrowAutofit/>
<w:SplitPgBreakAndParaMark/>
<w:DontVertAlignCellWithSp/>
<w:DontBreakConstrainedForcedTables/>
<w:DontVertAlignInTxbx/>
<w:Word11KerningPairs/>
<w:CachedColBalance/>
</w:Compatibility>
<w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel>
<m:mathPr>
<m:mathFont m:val="Cambria Math"/>
<m:brkBin m:val="before"/>
<m:brkBinSub m:val="--"/>
<m:smallFrac m:val="off"/>
<m:dispDef/>
<m:lMargin m:val="0"/>
<m:rMargin m:val="0"/>
<m:defJc m:val="centerGroup"/>
<m:wrapIndent m:val="1440"/>
<m:intLim m:val="subSup"/>
<m:naryLim m:val="undOvr"/>
</m:mathPr></w:WordDocument>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml>
<w:LatentStyles DefLockedState="false" DefUnhideWhenUsed="true"
DefSemiHidden="true" DefQFormat="false" DefPriority="99"
LatentStyleCount="267">
<w:LsdException Locked="false" Priority="0" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Normal"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="heading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="9" QFormat="true" Name="heading 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 7"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 8"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" Name="toc 9"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="35" QFormat="true" Name="caption"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="10" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" Name="Default Paragraph Font"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="11" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtitle"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="22" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Strong"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="20" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="59" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Table Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Placeholder Text"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="1" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="No Spacing"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" UnhideWhenUsed="false" Name="Revision"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="34" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="List Paragraph"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="29" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="30" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Quote"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 1"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 2"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 3"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 4"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 5"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="60" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="61" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="62" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Light Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="63" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="64" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Shading 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="65" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="66" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium List 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="67" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 1 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="68" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 2 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="69" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Medium Grid 3 Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="70" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Dark List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="71" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Shading Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="72" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful List Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="73" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" Name="Colorful Grid Accent 6"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="19" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="21" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Emphasis"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="31" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Subtle Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="32" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Intense Reference"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="33" SemiHidden="false"
UnhideWhenUsed="false" QFormat="true" Name="Book Title"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="37" Name="Bibliography"/>
<w:LsdException Locked="false" Priority="39" QFormat="true" Name="TOC Heading"/>
</w:LatentStyles>
</xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]>
<style>
/* Style Definitions */
table.MsoNormalTable
{mso-style-name:Standardowy;
mso-tstyle-rowband-size:0;
mso-tstyle-colband-size:0;
mso-style-noshow:yes;
mso-style-priority:99;
mso-style-qformat:yes;
mso-style-parent:"";
mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
mso-para-margin-top:0cm;
mso-para-margin-right:0cm;
mso-para-margin-bottom:10.0pt;
mso-para-margin-left:0cm;
line-height:115%;
mso-pagination:widow-orphan;
font-size:11.0pt;
font-family:"Calibri","sans-serif";
mso-ascii-font-family:Calibri;
mso-ascii-theme-font:minor-latin;
mso-fareast-font-family:"Times New Roman";
mso-fareast-theme-font:minor-fareast;
mso-hansi-font-family:Calibri;
mso-hansi-theme-font:minor-latin;
mso-bidi-font-family:"Times New Roman";
mso-bidi-theme-font:minor-bidi;}
</style>
<![endif]--> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuDJB1bqmXB02Hz0lz3ougNGNlzcL8DIH8IoqIuT9mOR_f6bIk1Z9WUa9EysX7PlBASn4S8YF-52kDjOlX7u9w99FuRcNjuLV6uHvtDNSqdOckJW5NzVrExn659tqCEkOZDf_x-hehcIg0-p55mDV0oRmCe2ihCgnr-rodWYxalEZMuB0-GflHoPeG/s2000/Fot_Tobiasz-Papuczys-24.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1333" data-original-width="2000" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuDJB1bqmXB02Hz0lz3ougNGNlzcL8DIH8IoqIuT9mOR_f6bIk1Z9WUa9EysX7PlBASn4S8YF-52kDjOlX7u9w99FuRcNjuLV6uHvtDNSqdOckJW5NzVrExn659tqCEkOZDf_x-hehcIg0-p55mDV0oRmCe2ihCgnr-rodWYxalEZMuB0-GflHoPeG/w400-h266/Fot_Tobiasz-Papuczys-24.jpg" width="400" /></a></div><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><i>fot. Tobiasz Papuczys, teatr.walbrzych.pl</i><br /></span><p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">Jeśli
chcecie zobaczyć spektakl inteligentny, z tekstami i podtekstami, pasjonującymi
kontekstami, spektakl dialogu klasyki ze współczesnością i historią – jedźcie do
Wałbrzycha. Na ‘Nad Niemnem’ w reżyserii Seba Majewskiego, szefa artystycznego
Teatru Szaniawskiego. Adaptacja lekturowej cegły Elizy Orzeszkowej skojarzona
jest tu z oryginalnym dramatem pilgrima/majewskiego pt. ‘Sowa, córka piekarza’.
Bo to było tak: miały być dwa przedstawienia. Jedno na podstawie książki, jedno
poświęcone Alinie Obidniak, legendzie dolnośląskiego teatru, wieloletniej
dyrektorce Teatru Norwida w Jeleniej Górze (stąd Norwid pojawia się w pierwszej
scenie), reżyserce, promotorce talentu Krystiana Lupy, przyjaciółce Jerzego
Grotowskiego (to on nazywał ją Sową). To ciekawe zresztą, że Alina z Krosna i
Jurek z Rzeszowa (Podkarpacie) tak się po-lubili i takie kariery razem zrobili.
Podkreślam to lubienie, choć raczej było kochaniem (jak wiadomo,
jednostronnym). Alina miała szczęście (pecha) do zakochiwania się w mężczyznach
homoseksualnych (pysznie pokazany jest w spektaklu wątek relacji Obidniak z
Lupą), ale dzięki temu zyskał polski (światowy) teatr. Mamy więc w sztuce
trochę słodkiej goryczy kobiety – co tu kryć – odrzuconej, lecz i hołubionej,
pełnej energii artystki i organizatorki życia teatralnego. Wszystko się od
Aliny zaczyna, to ona decyduje, że razem z Grotem i Krystianem zrobią ‘Nad
Niemnem’. Czyż istnieje w polskiej literaturze drugiej połowy XIX wieku opowieść
trafniej wyrażająca rozczarowania kobiet, Ofelii różnych pokoleń? </span></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">Wałbrzyski
spektakl to ich, kobiet, historie (mam alergię na często tautologicznie u nas kalkowane
z angielskiego słowo herstoria, wiec pozwólcie, że pozostanę przy greckim źródle).
Bo to kobiecy los trafniej oddaje gorycz, znój i przesilenie postromantyczno-pozytywistycznego
dzieła Orzeszkowej, świadomej narodowego bohatyrstwa. Duża scena podzielona
jest na pół, po jednej stronie Bohatyrowicze, po drugiej Korczyn, społeczności
odmienne, a podobne w swoich zmaganiach o codzienność i stosunku do niezagojonych
jeszcze heroiczno-powstańczych ran. Symboliczny to podział również dla
wszystkich polskich sytuacji. Aluzje do przegranych zrywów z różnych lat
naszych dziejów plotą się z przemysłowo-rolniczą rzeczywistością biednego kraju
zawieruch i zaborów. A jednak – mimo wszystko – trzeba tu żyć, pracować,
kochać.</span></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">Jeszcze
innym filarem tej wielowątkowej inscenizacji są sprawy teatru. Tu znajdziemy
sporo podtekstów, zrozumiałych dla wtajemniczonych, związanych z postaciami
Grotowskiego i Lupy, ćwiczeniami i improwizacjami, procesami przygotowywania
przedstawień. Niby na marginesie, a ważny to element, spajający oba światy: dziewiętnastowieczny
i dwudziesto-, dwudziestopierwszowieczny. W jednej z najbardziej imponujących
scen zatańczyć powinni Lupa z Grotowskim (tańczą ‘Lupa’ z ‘Cieślakiem’, więc
też OK). Ten fizyczny, ruchowy aspekt teatru, pracy w teatrze, laboratorium
teatru, niezwykle w ‘Nad Niemnem’ wybrzmiewa i choreografią (świetną - Doroty
Furmaniuk), i muzyką (Radka Łukasiewicza).</span></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">‘Patrzmy na
młodych’ – mówi Anzelm (Wojciech Marek Kozak) do Marty (Agnieszka
Kwietniewska), gdy spotkani po latach całują się tuż po nadzwyczajnej scenie
pocałunku Jana (Krzysztof Piechniczek) z Justyną (debiutująca i obiecująca Marta
Moś). Patrzcie na role! Agnieszka Kwietniewska powinna grać najważniejsze
postaci teatralnej literatury, bo jej wersje dodałyby zupełnie nowych warstw do
tych wszystkich Ladies Makbet. Jej Marta, pełna autoironii, ale i siły wtedy,
gdy już trzeba, to kolejna rola kosmiczna, zwłaszcza że to jej ustami
wypowiadane są zabójcze Orzeszkowe opisy przyrody. Kwietniewska to lady killer,
co słusznie oklaskują widzowie w trakcie spektaklu. Lecz w zespole wałbrzyskim
mamy i inne cudowne aktorki. Dwie Ireny imponują. Uwielbiana przeze mnie Irena Sierakowska
(Emilia Korczyńska) wcale nie mdleje z powodu globusa, tylko ugrywa to, co się
w prowincjonalnej egzystencji da. Na wymarzony seks liczyć może tu jedna
Justyna, ale od czego wyobraźnia? Proszę poczuć, jak erotyczny to momentami
spektakl, choć bez nagości. Irena Wójcik – jak się finalnie okazuje – doskonale
prowadzi swoją bohaterkę (czy ktoś pamięta z powieści Teresę Plińską, kolejną rezydentkę
dworku Korczyńskich?) do zaskakującej i bardzo współczesnej puenty (nie
zdradzam). Panowie, siłą rzeczy, muszą w takim ujęciu tematu/ów ustąpić pola,
aczkolwiek pozostawiają wrażenie: ów taniec (duet) weselny Piechniczka z
Kozakiem, monolog Czesława Skwarka (Różyc, który będzie Wokulskim), smaczki
Dariusza Skowrońskiego (Norwid, Grotowski) i Piotra Tokarza (Benedykt
Korczyński). Wspaniale tę rzeczywistość animuje Małgorzata Osiej, aktorka
jeleniogórska, która przyjaźniła się z Aliną Obidniak (którą w Wałbrzychu i
czule, i z dystansem kreuje).</span></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">A na osobny
akapit zasługuje duet dramaturgiczno-wizualny. Tomasz Jękot (także kostiumy!),
Seb Majewski (także scenografia!) jak topowi kaskaderzy podjęli się zadania z tych
najtrudniejszych. Wziąć się za klasykę w tak dzisiejszy sposób, przemyślany, przenikliwy,
aluzyjny to sztuka. Takie spektakle powinny tworzyć program takich festiwali
jak Klasyka Żywa, bo w takim kontakcie z tematami i ekspresjami dzieje się nowa
historia teatru. Mam oczywiście parę uwag, zrezygnowałbym na przykład ze sceny
o Janie i Cecylii, która spowalnia dynamiczną ekspozycję, ale co Wam będę
zawracał głowę drobiazgami. Idźcie, jedźcie, zobaczcie. Bo przecież: zawsze
warto pojawić się z wizytą u Szaniawskiego, gdzie i tym razem </span><span style="color: black; line-height: 115%;">‘jaśniało, <span> </span>kwitło, pachniało, śpiewało. Ciepło i radość
lały się z błękitnego nieba i złotego słońca; radość i upojenie tryskały znad
pól porosłych zielonym zbożem; radość i złota swoboda śpiewały chórem ptaków i
owadów nad równiną w gorącym powietrzu, nad niewielkimi wzgórzami, w okrywających
je bukietach iglastych i liściastych drzew’</span><span style="line-height: 115%;">.</span></span></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">[0-6] </span></span><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="line-height: 115%;">*****+</span></span><span style="font-family: inherit; font-size: medium;"><span style="line-height: 115%;"><br /></span></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span style="line-height: 115%;">NAD NIEMNEM, Teatr Dramatyczny w
Wałbrzychu, 5.05.2023, rząd VII </span></span></p>
<p></p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-13719773725049272332022-06-27T01:42:00.015-07:002022-06-27T07:49:01.024-07:00MANON (Opera Wrocławska)<p><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: medium;"></span></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-size: medium;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu9tlZj-B32Xv58DyhhS_YtpvH2k5PVvRcylc5oCo3811UY0y8nddFYjjoCU70jnnXR0IqNoPG6fwT6jjZ7_MpJXWCOzuUGwY2gDJ5gwe8yAQXNZ1CJEpOO15ffiFCNTsfhe2OczrUQRpPXXKtY-ATuTT87dP1QxwKGkdG7qm-navLj9_NB1_s5cON/s1000/hanna.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="562" data-original-width="1000" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhu9tlZj-B32Xv58DyhhS_YtpvH2k5PVvRcylc5oCo3811UY0y8nddFYjjoCU70jnnXR0IqNoPG6fwT6jjZ7_MpJXWCOzuUGwY2gDJ5gwe8yAQXNZ1CJEpOO15ffiFCNTsfhe2OczrUQRpPXXKtY-ATuTT87dP1QxwKGkdG7qm-navLj9_NB1_s5cON/w400-h225/hanna.jpg" width="400" /></a></span></div><span style="font-size: medium;"><span style="font-size: x-small;"><i>na zdjęciu Hanna Sosnowska-Bill z dyplomem za nominację do Emocji - nagród Radia Wrocław Kultura</i></span><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;"><br /></span></span><p></p><p><span style="font-family: inherit; font-size: small;"><span><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">Ma Opera Wrocławska artystkę wielką i wspaniałą, głosowo i aktorsko. I to na etacie. Wszystko, za co się weźmie Hanna Sosnowska-Bill, każda, nawet mniejsza partia, staje się zjawiskiem i wydarzeniem. Pamiętacie błyskotliwą rolę Milionerki w 'Immanuelu Kancie' Możdżera (to ona m.in. przyniosła jej Wrocławską Nagrodę Muzyczną)? Ja mam ją ciągle przed oczami, a było to już z pięć lat temu. Wreszcie w tym sezonie mamy Sosnowskiej znów więcej w dużych, premierowych partiach. W 'Manon' jest po prostu królową. Śpiewa przepięknie, jej bohaterka ma styl, przemieniając się z podlotka w kobietę... salonową. Odpuśćmy sobie fabułę, we współczesnym świecie piekielnie trudną do obrony, skupmy się na urodzie i liryzmie scen, tych, w których Sosnowska pokazuje takie tony i pigmenty operowej tęczy, że nic tylko podziwiać. Inscenizacja Waldemara Zawodzińskiego jest jak dla mnie zbyt ostrożna, klasyczna, oparta na sprawdzonych patentach, większość widzów będzie pewnie zadowolona, nie douważy np. ruchowych nieporadności (scena w kasynie, więźniarki z finału), pominie spacerowe tło w momentach z chórem. Powinny wystarczyć kolory, choć bierności reżysera światła (też pan Waldemar) w owym ruletkowym epizodzie nie wybaczam. Niełatwo również wytłumaczyć słabość głosową Erica Fennella (des Grieux, ukochany Manon). Słyszę barwę ładną, ale skromną tutaj, zanikającą w duetach, nieprzekonującą w ariach. Tym bardziej że orkiestra z Bassemem Akikim śpiewaków nie oszczędzała, grając na full. Jeśli Amerykanin miał jakąś infekcję lub słabszy dzień, warto było pomóc. Znakomicie zabrzmiał bas Jakuba Michalskiego-ojca Kawalera (nie pierwszy raz), Mariusz Godlewski (Lescaut) - wiadomo, zawsze klasa, no i bardzo ciekawy Jędrzej Tomczyk (de Monfortaine).</span><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;" /><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">Ale Hanna Sosnowska-Bill przyćmiła wszystko i wszystkich. To jej spektakl i na nią idźcie na 'Manon'! W listopadzie widzę w repertuarze obsadę wyłącznie wrocławską (i na taką cieszę się najbardziej), z jednym wyjątkiem. Na razie nie wiadomo, kto zaśpiewa des Grieux. Życzę widzom i Hannie lepszego partnera (ewentualnie Fennella w formie). Słyszałem same dobre słowa o Charlesie Castronovo z pierwszej obsady (wcale mnie nie dziwią). Więc może? Hanna i Charles to byłby poziom Met. A... może... Piotr Beczała? Marzenia.</span><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;" /><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">gch</span><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;" /><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">[0-6] 4+ (Hanna Sosnowska-Bill na 7)</span><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;" /><span style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;">---</span><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; word-spacing: 0px;" /></span></span><span face=""Lucida Grande", Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; color: #333333; display: inline; float: none; font-size: 11px; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: start; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: medium;"><span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit; font-size: small;">Jules Massenet MANON, reż. W. Zawodziński, kier. muz. B. Akiki, Opera Wrocławska, 26.06.22, balkon, rząd III, miejsce 5.</span> </span></span><br /></span></p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-15720772325793008332022-06-13T04:59:00.001-07:002022-06-13T05:01:35.416-07:00DAISY (Teatr Szaniawskiego w Wałbrzychu)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKp-6UrJJs4Jf87HxFDowgQ3IWjoITz9csbzrdC_gYXVZfraUdLWPg0a-TmU9a1a7CuluYuUAa4rxyzTtqzIqJg8wYs1L_c7O6eTIizMhCI9Rxmg83fi9NrZ0TAc7_dEOvraCihdkEnjz_5A6udcXnkfk0TXvBocSav0bK9aYmtGgzdFR5IUJZY7RE/s1080/1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b>Co mówią stokrotki?</b><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"> </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="716" data-original-width="1080" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKp-6UrJJs4Jf87HxFDowgQ3IWjoITz9csbzrdC_gYXVZfraUdLWPg0a-TmU9a1a7CuluYuUAa4rxyzTtqzIqJg8wYs1L_c7O6eTIizMhCI9Rxmg83fi9NrZ0TAc7_dEOvraCihdkEnjz_5A6udcXnkfk0TXvBocSav0bK9aYmtGgzdFR5IUJZY7RE/w400-h265/1.jpg" width="400" /></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOI3tRHaN9BQG6NtdXu10sl1aWx9MbSn7-x2vPejoWs_BSnvebbqjAyrHGfUxcpMMxCiuZf2OrfQLL3mAKQIqfLuowu7yKPzwcgB1V3cshv7hI6EdVixyl8S7_8jnxhnlwbwSnzUDwNZWTphTITIO5oIw2p212QPnBRqpbUFA9iJOW-zcheDkNXVSx/s1080/2.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1080" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOI3tRHaN9BQG6NtdXu10sl1aWx9MbSn7-x2vPejoWs_BSnvebbqjAyrHGfUxcpMMxCiuZf2OrfQLL3mAKQIqfLuowu7yKPzwcgB1V3cshv7hI6EdVixyl8S7_8jnxhnlwbwSnzUDwNZWTphTITIO5oIw2p212QPnBRqpbUFA9iJOW-zcheDkNXVSx/w400-h266/2.jpg" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2PCwKv2uhM6NbbInP3XCsqbFh5QsRHb-GlQSyoZlE27OUsBH_VFZtM4nV1XPHj6lw5wcINiwfs01r_x0W1JHk9p8t7_oub7db8enVeXzqi2WKvHtk4CtarH3HeUi65sZsFoNtqkhi17cFwi0Xnl85a4QUH9zszVQ_OXr9AzHNZkpt5SoYSJ5ePOrK/s1080/3.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="704" data-original-width="1080" height="261" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2PCwKv2uhM6NbbInP3XCsqbFh5QsRHb-GlQSyoZlE27OUsBH_VFZtM4nV1XPHj6lw5wcINiwfs01r_x0W1JHk9p8t7_oub7db8enVeXzqi2WKvHtk4CtarH3HeUi65sZsFoNtqkhi17cFwi0Xnl85a4QUH9zszVQ_OXr9AzHNZkpt5SoYSJ5ePOrK/w400-h261/3.jpg" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguia1aUYEE6ZLV3YsaZPEUJzuQc1ijZNFr481gLuCesrKknXCGdNOWD8Y_mv_J3JKbyQfPJpnSCR8KbumJ6ViKHza488c_nqopA-nObvv4nrY7wuduFbmLd_n6VkW8-zPw79vQvquoMDwTWrniEY--mSNqFyLko4SrpRwd7wWhmHEyfk49mbS3MhoI/s1350/4.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1350" data-original-width="878" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguia1aUYEE6ZLV3YsaZPEUJzuQc1ijZNFr481gLuCesrKknXCGdNOWD8Y_mv_J3JKbyQfPJpnSCR8KbumJ6ViKHza488c_nqopA-nObvv4nrY7wuduFbmLd_n6VkW8-zPw79vQvquoMDwTWrniEY--mSNqFyLko4SrpRwd7wWhmHEyfk49mbS3MhoI/w416-h640/4.jpg" width="416" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj40BubJ0QdKmBEdqbMzF1xMYh6-5KLlZWno1OxizVuHMcIgvFs2g7Uav83Nm5h25iHmeiwgOmmmKpFjYjbyQd0gx58OhnTyGFRHce4UuPw9Ltd0hRozgQwTXRKYet8C8kOQOTMjdk03eg2VSp3LKb4DitQppfkwLMV4j3GChDY1zZzRmBNVl-EzfWk/s1199/5.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1199" data-original-width="888" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj40BubJ0QdKmBEdqbMzF1xMYh6-5KLlZWno1OxizVuHMcIgvFs2g7Uav83Nm5h25iHmeiwgOmmmKpFjYjbyQd0gx58OhnTyGFRHce4UuPw9Ltd0hRozgQwTXRKYet8C8kOQOTMjdk03eg2VSp3LKb4DitQppfkwLMV4j3GChDY1zZzRmBNVl-EzfWk/w474-h640/5.jpg" width="474" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYjPko9xjVe2TnX-RdtPjPwVz35QaZLNBL0E-JKxO8F5c9uIsmOBS6--x8MFw5oLPLX-h7MA-gpGnFjHRebPQXXCydOpu_Z9pt9DMrn8Dtpb_9JBe0v8c5VYlKkQ-KYOpgU6P9tvNWmGJIbT1f0ESYs9tCIBIoyJ-BfaFZhwwNjrBZUEM5LoNiu1y_/s1080/6.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="710" data-original-width="1080" height="263" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYjPko9xjVe2TnX-RdtPjPwVz35QaZLNBL0E-JKxO8F5c9uIsmOBS6--x8MFw5oLPLX-h7MA-gpGnFjHRebPQXXCydOpu_Z9pt9DMrn8Dtpb_9JBe0v8c5VYlKkQ-KYOpgU6P9tvNWmGJIbT1f0ESYs9tCIBIoyJ-BfaFZhwwNjrBZUEM5LoNiu1y_/w400-h263/6.jpg" width="400" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWV8E1jIWTbeeA-_D2hFmHmwx5K9eA7MXn9aDkUizP_OK2Vgo8daHNlCpyqCrooQU3hzgXnIA7704Y_uc0FThsvsTk0c0btKD9uE-Pyu48chsDtnsexEhWSHbwn1Dpjb37SPWhu4b1xOeuLbrCSXKN5BA217JU94r3j_RWZfID-RitKuUru43BLJxy/s1046/7.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1046" data-original-width="886" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWV8E1jIWTbeeA-_D2hFmHmwx5K9eA7MXn9aDkUizP_OK2Vgo8daHNlCpyqCrooQU3hzgXnIA7704Y_uc0FThsvsTk0c0btKD9uE-Pyu48chsDtnsexEhWSHbwn1Dpjb37SPWhu4b1xOeuLbrCSXKN5BA217JU94r3j_RWZfID-RitKuUru43BLJxy/w339-h400/7.jpg" width="339" /></a></div>--- <br /><p></p><p>DAISY, Teatr Szaniawskiego w Wałbrzychu, reż. Konrad Imiela, muzyka Grzegorz Rdzak, 12.06.2022, rząd VI, miejsce 1<br /> </p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-15248817016299763292022-01-28T04:39:00.003-08:002022-01-28T04:41:34.298-08:00Barbara Krafftówna i Wrocław<p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: left; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span face="Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif" style="background-color: white; color: #333333; text-align: justify;">Być może Państwo wiedzą, że istnieje taka fantastyczna strona Hypatia.pl, czyli kobieca encyklopedia polskiego teatru. Można tam znaleźć pod osobowym hasłem wiele, naprawdę wiele, wywiadów z niezwykłymi artystkami. Z Barbarą Krafftówną oczywiście też. Już z samych tytułów tekstów, publikowanych w polskiej prasie przez dekady, czy to w „Żołnierzu polskim”, czy to w „Życiu na gorąco”, można się dowiedzieć wiele o życiu zmarłej w niedzielę aktorki. Najczęstsza fraza przewijająca się w tych nagłówkach, to „Jak być kochaną”, jest też np. „Kabaret starszej pani”, „Mam chcicę na życie” czy „A w sercu ciągle maj”, ale i tytuł „Nie tylko uśmiech”. W jednym z numerów miesięcznika „Teatr”, w 1970 roku, dziennikarka Małgorzata Kakiet zapytała panią Barbarę o okres wrocławski. Trafiła do Teatrów Dramatycznych we Wrocławiu (dzisiejszy Teatr Polski) po sezonie w łódzkim Jaraczu i po okresie gdańskim. Jak wspominała Wrocław?</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Niezmiernie dużo dała mi praca pod kierunkiem Wiercińskich, tak jak przedtem opieka ze strony Galla i jego żony. Zdobyłam wtedy bardzo ważną umiejętność zatrzymywania, utrwalania dobrych pomysłów, które pojawiają się zwykle spontanicznie. Najlepiej pamiętam z tego okresu rolę Klary w „Ślubach panieńskich” Fredry, w reżyserii Marii Wiercińskiej.</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><i style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;">To był duży sukces. Krytyka pisała wówczas: ,,Największą niespodzianką tego przedstawienia, radosną niespodzianka dla fredrowskiego teatru, była Barbara Krafftówna. Takiej Klary nie widziałem jeszcze w życiu. Było w niej jakieś roztańczone dziewczęce smarkaczostwo, niezrównana lekkość gestu, zarażająca zupełnie wesołość. Furkotała na scenie bez żadnych gierek, trzepała bajecznie wspaniały fredrowski wiersz, nie uroniwszy ani jednego akcentu... Była żywa jak iskra, a przy tym i rozśmieszająca, i wzruszająca, i śmieszka, i beksa, i trzpiot, i nagle dorosła рапnа".</i><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" /><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" />Czyż nie jest to kwintesencja tego, jak Krafftównę zawsze odbieraliśmy? We Wrocławiu zagrała jeszcze m.in. Audrey w „Jak wam się podoba” czy Elizę w Molierowym „Skąpcu”, a także w dwóch sztukach rosyjskich autorów: „Magazynie mód” – komedii Kryłowa (tego od słynnych bajek) oraz „Małżeństwie Kreczyńskiego” Suchowo-Kobylina (też autor XIX-wieczny). W 1953 przeniosła się do stolicy i zrobiła wielką karierę w teatrze, w kinie, w telewizji i radiu. W słuchowisku „Pan Wołodyjowski” – jak Państwo myślą – kogo zagrała? Oczywiście Baśkę. Była niezrównana w sztukach Witkacego, świetną Iwoną Gombrowicza, w 2006 roku wystąpiła w monodramie o Marlenie Dietrich. Z jednej strony niezwykle wyrazista Honorata, narzeczona Gustlika, z „Czterech pancernych i psa”, z drugiej pamiętna Felicja z filmu „Jak być kochaną” Wojciecha Hasa, realizowanego zresztą we Wrocławiu.</span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Ostatni raz we Wrocławiu zjawiła się trzy lata temu, kiedy odbierała nagrodę na Festiwalu Aktorstwa Filmowego i medal Zasłużony dla Wrocławia. Robertowi Migdałowi z „Gazety Wrocławskiej” mówiła wtedy:</span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Ten Wrocław, który pamiętam sprzed lat, był kompletnie inny niż ten, co jest teraz. Inna epoka, inna energia. Nie było tylu aut na drogach, co dziś. Oooo, tramwaje zostały - tylko są nowocześniejsze. Obłe takie, na granatowo pomalowane, cichobieżniki takie niskopodłogowe, ale po torach jeżdżą tych, co pamiętam. Mieszkałam na Zalesiu we Wrocławiu, niedaleko pętli tramwajowej. Ładna okolica. Lubiłam jeździć tramwajami po Wrocławiu - gdy tylko się nowe trasy pojawiały, nowe wagony, to wsiadałam i jeździłam. Taką sobie atrakcję robiłam. Lubiłam te tramwajowe wibracje…</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zapamiętała rzecz jasna gruzy, ale przede wszystkim „inteligencko-kulturalną atmosferę” miasta. 9 lat temu wystąpiła w gali Przeglądu Piosenki Aktorskiej pt. „Zawsze może gorzej być”, z piosenkami Jerzego Wasowskiego. To były aż cztery piosenki. Myślę, że wszyscy, którzy byli w Teatrze Polskim w marcu 2013 roku, pamiętają jej wersje „Szarp pan bas” czy „Walca Embarras”. Wasowskiego znała z Kabaretu Starszych Panów. Jedną z postaci była Radna, co ciekawe, autoparodystyczna, bo przez kilka lat Krafftówna rzeczywiście pełniła funkcję warszawskiej radnej.</span></span></p><div class="separator" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; clear: both; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: center; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/8FmwQfO2Jrg" width="320" youtube-src-id="8FmwQfO2Jrg"></iframe></div><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: left; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;" /><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="text-align: start;">Życie prywatne jej nie rozpieszczało. Obaj mężowie zmarli po zawałach serca, pochowała też syna Piotra. W grudniu ubiegłego roku przeszła korona wirusa. Zmarła w wieku 93 lat. W 2002 roku mówiła w wywiadzie dla „Gazety TV”:</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Moją najukochańszą dziecięcą zabawą było przebieranie się i teatr. Ubierałam się w stroje i kapelusze matki i organizowałam pokazy na parapecie okna, żeby zwrócić uwagę przechodniów. Z koleżankami zakładałyśmy się, kto się zatrzyma i dłużej będzie patrzył.</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Czas upewnił Panią, że aktorstwo było Pani najtrafniejszym wyborem?</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Zdecydowanie tak, chociaż kiedyś myślałam i o innych zawodowych możliwościach. O chirurgii miękkiej albo... pracy detektywa. To drugie pasuje nawet jakoś do zawodu aktorskiego, bo oba wymagają analizy, obserwacji, czujności, bystrości. To są cechy, które mam wrodzone. A u Galla rozwijaliśmy je na zajęciach pt. spostrzegawczość. On sprawdzał swoich uczniów: kto, ile, co i jak widzi.</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;"><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">To zawód tylko dla wybranych?</span><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" /><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" /><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Każdy z nas jest aktorem. Nieświadomie, zależnie od sytuacji, odgrywamy różne role i postacie. Jednak gra profesjonalnego aktora to proces bardziej skomplikowany. Wymaga nie tylko iskry talentu, ale również precyzyjnie opanowanego warsztatu - świadomości i samokontroli, które na scenie i przed kamerą pozwalają panować nad emocjami, ciałem, ruchem, dźwiękiem. [Rozmawiała Monika Kuc]</span></span></span></p><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: inherit;">Zanim jedna z najznakomitszych piosenek z repertuaru pani Barbary jeszcze jeden cytat, tym razem z Remigiusza Grzeli, autora książki ‘Krafftówna w krainie czarów’ (i współautora filmu dokumentalnego pod tym samym tytułem):<br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" /><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" /><span style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: blue;">Opowiadała: „Kiedy miałam wyjść na scenę i zaśpiewać, dwóch panów wzięło mnie pod pachy i omal wyniosło za kulisy. Stanął przede mną inspicjent i przekazał mi, że wyjść na scenę nie mogę i piosenki w koncercie nie ma. Dlaczego? Zagadka do dzisiaj. Możemy się tylko domyślać. Była wściekła. Skończyło się skargą na „skandaliczne wykroczenia przeciwko dobrym obyczajom, normom współżycia społecznego i gwarantowanym przez umowę zbiorową prawom artysty”, którą wysłała do ministra kultury. Czuła się upokorzona. Pisała o „oburzającym, graniczącym z lekceważeniem stosunkiem” do niej.</span><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" /><br style="border-radius: 0px; box-sizing: border-box;" />To była ta piosenka…</span></span></p><div class="separator" style="-webkit-text-stroke-width: 0px; clear: both; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: center; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;"><iframe allowfullscreen="" class="BLOG_video_class" height="266" src="https://www.youtube.com/embed/9o2sC5J9xB8" width="320" youtube-src-id="9o2sC5J9xB8"></iframe></div><br style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: "Times New Roman"; font-size: medium; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; orphans: 2; text-align: left; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;" /><p style="-webkit-text-stroke-width: 0px; background-color: white; border-radius: 0px; box-sizing: border-box; color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 14px; font-style: normal; font-variant-caps: normal; font-variant-ligatures: normal; font-weight: 400; letter-spacing: normal; margin: 0.7em 0px; orphans: 2; padding: 0px; text-align: justify; text-decoration-color: initial; text-decoration-style: initial; text-decoration-thickness: initial; text-indent: 0px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 2; word-spacing: 0px;">GCH</p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-80589902344577960972021-08-29T04:20:00.008-07:002021-08-29T08:01:31.224-07:00TOSCA (Opera Wrocławska)<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF3Ia_GIl2M21rBnh_QXjA7clLG0h1-7hd64j-63dh4rgBnB9sNVjYZr9VVsNW4A17hAUd4wYvkX8V-8xB9j3uDwqeypSy6NkqfyHsouJLCONp5WSafk0Tu_ZTietVzVcMgxRfQlANXGU/s664/poster_2122_Tosca.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="664" data-original-width="456" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiF3Ia_GIl2M21rBnh_QXjA7clLG0h1-7hd64j-63dh4rgBnB9sNVjYZr9VVsNW4A17hAUd4wYvkX8V-8xB9j3uDwqeypSy6NkqfyHsouJLCONp5WSafk0Tu_ZTietVzVcMgxRfQlANXGU/s320/poster_2122_Tosca.jpg" width="220" /></a></div><span style="background-color: white; color: #333333;"><br />Bardzo udanym spektaklem rozpoczęła sezon Opera Wrocławska. W 'Tosce' Michaela Gielety, Bassema Akikiego i Gary'ego McCanna jest wyrazisty przekaz, mnóstwo emocji, akcja, która pędzi z filmową prędkością, imponująca scenografia, no i </span><span style="background-color: white; color: #333333;">bogactwo świetnego śpiewania połączonego z dobrym aktorstwem. Gieleta okazał się reżyserem stworzonym do opery, chciałbym zobaczyć więcej inscenizacji jego autorstwa we Wrocławiu. Zwłaszcza że umiejętnie - i z sensem - wykorzystuje maszynerię naszej sceny, </span><span style="background-color: white; color: #333333;">z obrotówką na czele. Dzięki temu 'Tosca' staje się opowieścią polifoniczną, prezentując obraz miasta i jego mieszkańców pod bezduszną władzą państwa z religią na sztandarze i okrucieństwem wobec człowieka w realu. Człowieka niezgadzającego się z dyktatem, ateisty-artysty czy opozycjonisty-wolnościowca.</span><p></p><p></p><span><span style="background-color: white; color: #333333;">W takiej rzeczywistości tytułowa bohaterka jest pomiędzy. </span><span style="background-color: white; color: #333333;">Żarliwa w wierze, nie ma nic przeciwko pomocy zbiegowi z politycznego więzienia. Śpiewa dla królowej, ale swoje wie, to osobowość, nie naiwność. W popisowej arii wzruszająco wadzi się z Bogiem. Ewidentnie reżysera wrocławskiej 'Toski' los jednostki wobec władzy interesuje najbardziej (także kobiety wobec władzy wpływowego mężczyzny). Słuszny to wybór, bo melodramat zazdrości jest u Pucciniego skrajnie prosty. Ona podejrzewa zdradę, z 'qui pro quo' wykluwa się intryga. To najsłabszy element fabuły, nieprzystający do muzyki i ambicji pozamuzycznych. Trzeba się gimnastykować, by w XXI wieku 'Tosca' wybrzmiała prawdziwie. Tutaj się to udaje, właśnie dzięki wizualnie poszerzonej narracji.</span><br style="background-color: white; color: #333333;" /><br style="background-color: white; color: #333333;" /><span style="background-color: white; color: #333333;">Działa też ten spektakl na poziomie współodczuwania, parze kochanków kibicujemy (znając tę historię), starają się o to aktorzy-śpiewacy. Choć gdyby w pierwszym akcie było między nimi więcej, hm, czułości, zaangażowani bylibyśmy jeszcze mocniej. Doskonaląc inscenizację na kolejne lata warto zadbać o detale. Niech np. Floria nie ściska w dłoniach kartki z portretem malowanym przez Maria na sztalugach. Jeśli już musi sięgnąć po rekwizyt, niech weźmie do ręki coś solidniejszego niż zwykła kartka z bloku. I niech ci żołnierze z plutonu egzekucyjnego nie spacerują jak na deptaku w Kudowie. Może trzeba już w polskiej operze pomyśleć o zatrudnieniu specjalistów od ruchu scenicznego (ale nie baletowych choreografów), albo po prostu nie puszczać takich scen reżysersko.</span><br style="background-color: white; color: #333333;" /><br style="background-color: white; color: #333333;" /><span style="background-color: white; color: #333333;">O śpiewaniu nie da się napisać więcej: absolutnie znakomite. Słychać, że główne supertrio ma swoje partie dojrzale ułożone, ukształtowane w scenicznej praktyce, a ciągle na wysokim poziomie artystycznym, nie tylko wykonawczym. Owacje dla Ewy Vesin (cudownie, że wraca na swą rodzimą scenę), Tadeusza Szlenkiera (Cavaradossi), Mikołaja Zalasińskiego (Scarpia) są ultrazasłużone, żadna z przebojowych arii nie rozczarowuje. Słusznie też muzycy orkiestry gratulowali sobie koncertowego wręcz występu. Prowadzeni przez przenikliwego Akikiego z pietyzmem, ale i ekspresją (no i tempem) wykreowali aurę idealnie dopasowaną do koncepcji inscenizacji - gęstej, emocjonującej, wytchnienie liryczne też dającej w trzecim akcie. Akcie, gdzie znalazło się miejsce dla smutnej refleksji na temat codziennego życia w państwie niedemokratycznym, ideologicznym, ale i akcie wolnościowej nadziei. Nike ma skrzydła. Ma je wrocławska 'Tosca'.</span><br style="background-color: white; color: #333333;" /><br style="background-color: white; color: #333333;" /><span style="background-color: white; color: #333333;">I tylko jedna, jedyna rzecz może być dla widza problemem po przekroczeniu progów opery przy Świdnickiej. Ja z tym problem mam. Co najmniej 1/3 widowni za nic miała 28 sierpnia komunikat przypominający o noszeniu masek podczas przebywania na widowni czy we foyer. Bezpieczni jesteśmy w teatrze o ile wszyscy dbamy o siebie nawzajem. Bardzo mnie dziwi, że operowa publiczność jest w takiej liczbie nieodpowiedzialna, może to do pójścia do teatru naprawdę zniechęcić. Zatem polecam tę 'Toskę' bardzo, lecz czy teraz, gdy liczba zakażeń rośnie, za chwilę przyjdzie czwarta fala, a maski na twarzach widzów będą niedotrzymywaną umową między uczestnikami kulturalnych wydarzeń? Sami zdecydujcie.</span></span><div><span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">GCH</span></span></div><div><span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div><div><span style="color: #333333; font-family: inherit;"><span style="background-color: white;">[0-6] > 5</span></span></div><div><span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">---</span></span></div><div><span style="background-color: white; color: #333333;"><span style="font-family: inherit;">28.08.2021, balkon I, rząd II, miejsce 15</span></span></div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-60356097759780609882021-06-26T05:25:00.001-07:002021-06-26T06:56:04.037-07:00Rzeźnia nr 5 (Wrocławski Teatr Współczesny, reż. Marcin Liber, 25.06.2021, rząd III, miejsce 4)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5s98bupx0MROnE6xpioe91mX2JOvKC2KaNJ1BA_u-qwLvbsFIukZlOfaFJIDkk0_FsG2n36p2lOEhYSPxGkGyzKkesWmonFeRlXarlhWDofi8px9L0Gjr8IAA1KYJGKQAFtVb6BK9jIg/s1600/1624710339983409-0.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5s98bupx0MROnE6xpioe91mX2JOvKC2KaNJ1BA_u-qwLvbsFIukZlOfaFJIDkk0_FsG2n36p2lOEhYSPxGkGyzKkesWmonFeRlXarlhWDofi8px9L0Gjr8IAA1KYJGKQAFtVb6BK9jIg/s1600/1624710339983409-0.png" width="400">
</a>
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">(<i>fot. Natalia Kabanow, wteatrw.pl)</i></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><i><br></i></div>Kilkanaście lat temu widziałem w Legnicy słynny spektakl Made in Poland, a w nim Janusza Chabiora w roli nauczyciela. Pan Janusz wypijał w jednej scenie cztery duże piwa. Wspominam o tym, bo najnowsze przedstawienie Współczesnego też idzie na rekord. Zina Kerste - również w jednej scenie - wypala kilka papierosów jeden za drugim, a w całym spektaklu zużyta zostaje cała paczka najbardziej znienawidzonej przeze mnie używki. Siedząc tak w maseczce te trzy godziny, wdychając co rusz tę paskudną woń tytoniowego dymu, miałem pokusy. Żeby wyjść albo po prostu krzyknąć do aktorów: Zina, proszę, już dość, Rafał, nie..., znowu? I tak dalej. Nie zdziwcie się, drodzy artyści, jeśli widzowie w ten sposób zareagują. Czy muszę dodawać, że palenie na scenie jest tu zupełnie niepotrzebne? To nie jest spektakl o paleniu papierosów, tylko miasta, nie o wojnie palaczy z niepalącymi, lecz o wojnie (drugiej światowej, wojnie w ogóle) i traumie po niej. O pokoju. Przyznam, że niepokój - zwłaszcza o Zinę - ogarnął mnie w owej scenie przemożny. Nie wiem, czy Współczesny zamierza zamieszczać taki komunikat (są teatry, które to robią), uważam, że powinien: w spektaklu pali się dużo, często i to czuć (w trzecim rzędzie na pewno). No dobrze, a co poza tym? Nie wyszedłem z Rzeźni (bo jest świetna) i nie krzyknąłem (nie chcąc nic psuć). Czuję dziś suchość w gardle i na drugi raz z tym tytułem nie namówi mnie nikt (chyba że online), czuję też jednak i wagę, i urodę przedstawienia. Nieco zbyt długiego, owszem, przescenkowanego, ale o potężnej mocy reżysersko-aktorskiej. Wiernego Vonnegutowej powieści, stawiającego aktualne i nienachalne akcenty. Przypominającego sekret dobrego życia: zginąć i tak zginiemy, my ludzie, on wszechświat, więc po co nam bomby i depresje. Cieszmy się chwilą, która jest, choćby wieczorem w teatrze z publicznością, książką (raczej nie science fiction), spotkaniem, uśmiechem, pozdrowieniem, jak to, które ładnie puentuje się w spektaklu piosenką o Yonie Yonsonie z Wisconsin. Cieszmy się nadzwyczajną w 'Rzeźni nr 5' formą aktorów i aktorek (absolutnie niesamowita Maria Kania, jak zawsze doskonały Rafał Cieluch), w paru przypadkach dla mnie wręcz zaskakującą, gdy porównać występy w poprzednich spektaklach. Widzieć zespół Współczesnego w takiej dyspozycji to ogromna przyjemność.<div>GCH</div><div>(0-6) > 5 </div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-14193348272512284972021-06-26T03:44:00.001-07:002021-06-26T15:29:15.273-07:00Wiązanka pieśni miłosnych (41 Przegląd Piosenki Aktorskiej, reż. Jan Klata, Wrocław 2021)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8p8mdfSpN8717NGESkkIOwuo8unvVb52v_uMD4XQIUifXfjtg7vP7f7oZ3Vg6ri0eAb4n85UEA0J_uZf7leguxCVLPo7uqdEUuQaGMpfiJvhOYhfZlAqT8nSmbG8ua3rNhn7fClmxy0Q/s1600/1624704752026825-0.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;">
<img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8p8mdfSpN8717NGESkkIOwuo8unvVb52v_uMD4XQIUifXfjtg7vP7f7oZ3Vg6ri0eAb4n85UEA0J_uZf7leguxCVLPo7uqdEUuQaGMpfiJvhOYhfZlAqT8nSmbG8ua3rNhn7fClmxy0Q/s1600/1624704752026825-0.png" width="400">
</a>
</div>Bardzo dobry koncert. Jan Klata poszedł na całość, zaproponował rzecz posępną (jak reżyser poprzedniej gali PPA Wojciech Kościelniak), z tą różnicą, że wszystkie piosenki śpiewano w językach obcych. Angielskim i włoskim. Być może jest w tym Klatowa złość na to, co w Polsce, a też i swoiste podkreślenie wyobcowania bohaterów tej przygnębiającej wizji. Wszyscy bowiem są arcysamotni, jeśli nawet śpiewają duety, to bez fizycznej bliskości. Wszyscy noszą czerwone uniformy, przypominające te robocze lub więzienne. I tak to czytam: jesteśmy gdzieś w przyszłości, na jakiejś planecie albo w podziemiu, jedyne co z miłością mamy wspólnego to tęsknota za nią. Więźniowie, którzy dla wygody stracili tamten świat (Tymon Tymański niesłusznie przetłumaczył comfort z piosenki Tropics of Love jako kompromis). Katastrofa klimatyczna wybija się na plan główny, lecz w celnie (i porywająco w interpretacji Ceziego Studniaka) puentujacej całość piosence La Situazione Non E' Buona słychać i sprawy polityczne, i społeczne. Krwawimy, i sami sobie to zafundowaliśmy, fundujemy. W rozmowach foyerowych dominowała konfuzja: kolejna gala-przestroga, pesymizm i dół, no i trzeba zadzierać głowę, by zobaczyć ważne dla odbioru przekłady. Czy można było to samo wyrazić polskimi piosenkami? Jestem pewien, że tak, sięgając choćby po repertuar Maanamu, Republiki, Heya. Wiem, redaktorzy muzyczni z różnych polskich stacji radiowych mówili mi nieraz: polska muzyka jest słaba, brzmi gorzej niż brytyjska czy amerykańska. Może i tak (en masse), ale są przecież cuda, a poza tym Piotr Dziubek potrafi wszystko z każdą muzyką. Muzyka PL zabrzmiałaby równie doskonale, co English language music w jego aranżacjach, z takim bandem i solistami, jak ci z gali AD 2021. Najwięcej krytyk zebrała Katarzyna Figura, aktorka rzeczywiście śpiewająca inaczej, ale ja się nie czepiam. Jeśli mogę w intrygującej inscenizacji choć przez chwilę zobaczyć znów we Wrocławiu Bartosza Porczyka, satysfakcja gwarantowana. A do tego jeszcze Emose czy Marcin Czarnik... To nic, że Wiązanka Klaty to postscriptum do Lazarusa, bo to bardzo solidne postscriptum. Za rok jednak, jak świat nam da marcowy przegląd, chciałbym gali-radości, nie apokalipsy. Może w kolorach tęczy, na którą teraz patrzę, wdychając rześkie powietrze po letniej burzy.<div>GCH<br><div>(0-6) > 5 </div><div><br></div><div>A tu galowa playlista, przygotowana przez organizatorów PPA, w oczekiwaniu na DVD: <a href="https://open.spotify.com/playlist/5GzmHSKkRTeDlVX9wUYmNl?si=LbmvDlCMSM-2zNTpZQLWSg&dl_branch=1">Galowa wiązanka</a></div></div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-63980931679808020652021-02-03T09:59:00.009-08:002021-02-03T10:04:11.240-08:00Jan Stanisław Witkiewicz MUZYKA I TANIEC<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvklt_UjQh4zMGkNxKo5-2-nBYUmBevoK6McMdlPMbRGOThaTCSgasPHcMItQ-Fj2CgLIRKSCy4mgX0pjns3EzZqKQrv4VL1cruYVZ1N6UywAoKbFTHsGreMQzXjEjrqmTM1tILgamTRg/s770/Muzyka_i_taniec_oklejka_DRUK.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="770" data-original-width="521" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvklt_UjQh4zMGkNxKo5-2-nBYUmBevoK6McMdlPMbRGOThaTCSgasPHcMItQ-Fj2CgLIRKSCy4mgX0pjns3EzZqKQrv4VL1cruYVZ1N6UywAoKbFTHsGreMQzXjEjrqmTM1tILgamTRg/s320/Muzyka_i_taniec_oklejka_DRUK.jpg" /></a></div><br /><p></p><p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;">Czy jest
sens publikować w książce, księdze nawet, tzw. teksty niegdyś rozproszone,
artykuły, felietony, recenzje, napisane głównie w latach 1990.? Na wątpliwości
podobnego rodzaju polecam jako skuteczne lekarstwo i najsłuszniejszą odpowiedź
lekturę tomu pt. ‘Muzyka i taniec’ Jana Stanisława Witkiewicza. Już umieszczony
w poprzedniej książce autora (‘Ostatki Jana Stanisława Witkiewicza’) dziennik
muzyczny tworzony na początku lat dwutysięcznych dawał taki respons. Bo
Witkiewicz nawet wtedy, gdy opowiada w swoich tekstach o konkretnych
zdarzeniach wtedy aktualnych, dziś należących do historii życia muzycznego,
wędruje poza czas. Ujmuje i jedno, i drugie, moment i uniwersum. Jak w
pierwszym artykule-wywiadzie z Christą Ludwig, która w 1993 roku ‘po 45 latach
wielkiej kariery rozstaje się ze sceną’. Właśnie: rozstaje. Ja czytam gawędy Witkiewicza
jako coś, co ciągle się dzieje. Christa Ludwig, znakomita mezzosopranistka,
zresztą szczęśliwie jeszcze żyje, ma 92 lata, mieszka w Berlinie. Czyli tam,
gdzie ostatnio wyemigrował Jan Stanisław Witkiewicz, zmęczony polskimi
meandrami. Śpiewaczka wyznaje: ‘Jestem za stara. Struny głosowe są mięśniami,
które podlegają także procesowi starzenia się. Tu nie pomoże żadna technika,
żaden trening, absolutnie nic’. Słowem: trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny. I
jest to warunek niepodlegający postępom, wynalazkom, nowoczesności. To jest – nie
tylko muzyczne – zawsze. Kończy swój tekst Witkiewicz tak: ‘Chciałbym na końcu
przywołać słowa dyrektora salzburskiego festiwalu, Gerarda Mortiera, który po
zakończonym recitalu żegnał Christę Ludwig w sposób następujący: – Pożegnanie
jest bolesne, to szczególnie. Ale ktoś, kto jak pani tak często śpiewał ‘Pieśń
o ziemi’, ten wie, że Mahler na końcu „pożegnania” dodał „na zawsze”. I tak
właśnie my jesteśmy pani wdzięczni: „na zawsze”’.</span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 115%;">Drugi tekst
w wydanym przez wrocławską oficynę Atut tomie dotyczy drugiej opery Verdiego. I
tu mamy do czynienia wyłącznie ze wspomnianym wcześniej ‘zawsze’. Pojawia się i
Wrocław, bo to w naszym mieście 147 lat po mediolańskiej premierze odbył się
polski debiut ‘Dnia królowania’. W roku 1987. Treścią opery jest królowanie
polskiego władcy Stanisława Leszczyńskiego, bardzo teraz zapomnianego, podobnie
do dzieła Verdiego i librecisty Romaniego. Sam Verdi, jak zaznacza Witkiewicz,
nie widział swej opery być może nigdy po prapremierze w La Scali (okazała się
klapą). O czym mówi? O tym, jak Leszczyński zabiega o powrót na polski tron,
zajęty już przez Augusta Mocnego. Ale Leszczyński się w ‘Un giorno de regno’ jako
postać nie pojawia, głównym bohaterem jest Belfiore, jego wysłannik. Opera ma
charakter komiczny, więc obserwujemy intrygę, także miłosną. Tylko w Wenecji
się prawdziwie podobała, ale Jan Stanisław Witkiewicz przyznaje, że ‘nawet niepowodzenia
Verdiego przewyższają o wiele sukcesy jego ówczesnych rywali’. A co do króla Leszczyńskiego: barwna to postać, warto
sobie o nim przypomnieć jako o autorze postępowego ‘Głosu wolnego wolność
ubezpieczającego’ i jako człowieku, który – jak pisze historyk Jerzy Besala – ‘m</span><span style="background: white; color: #212121; line-height: 115%;">iał liczne
słabostki i skłonność do żartów, uwielbiał płeć piękną, piwo i namiętnie palił
fajkę’. I może opera Verdiego nie zrobiła kariery dlatego, że... w niej Leszczyńskiego nie było.</span></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Przytaczam oczywiście
jedynie kilka przykładowych tematów i tekstów Jana Stanisława Witkiewicza z książki
‘Muzyka i taniec’, żeby dać Państwu pojęcie o zawartości, niemożliwej do
streszczenia w recenzji czy audycji. Jest ich bowiem jakieś trzysta. W tym zachęcające
do lektury już samym tytułem, jak ‘Cierpienia młodego krytyka’ (o inscenizacji Massenetowego
‘Werthera’ w reżyserii Gerarda Wilka), ‘Z perspektywy skarpetek’ (na gali klubu
Rotary w Warszawie muzycy Sinfonii Varsovii ubrani we fraki i różnokolorowe
skarpetki także z wzorkami) albo ‘Tenorzy, piłka i pieniądze’. Ten ostatni
felieton zapowiada kolejny występ trzech tenorów, ale już mniejszy autor
wykazuje entuzjazm niż w przypadku koncertu w rzymskich Termach z okazji
mistrzostw świata w piłce nożnej. W Los Angeles śpiewacy wystąpili na stadionie
baseballowym, w sumie dali w ciągu kilkunastu lat 33 koncerty. Cytat z
Witkiewicza: ‘Może jednak zdarzyć się coś takiego, że warto będzie koncert oglądać.
Pavarotti np. schudnie pięćdziesiąt kilogramów, o co ciągle się stara,
twierdząc, iż nie chce by mówiono o nim, że największy tenor świata jest
zarazem najgrubszym tenorem na świecie. Całkiem możliwe, że Domingo pogra w
piłkę, a Carreras wda się w pyskówkę z dyrygentem i orkiestrą, jak wydarzyło
się to w Zabrzu’. Pyta autor ironicznie, ileż można w tym wykonaniu słuchać ‘O
sole mio’.</span></p>
<iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ERD4CbBDNI0" width="560"></iframe>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">I jak, można jeszcze z przyjemnością słuchać ich po tych 30
latach? Czytać teksty sprzed lat również. Nie brakuje w tomie Jana Stanisława
Witkiewicza, autora – przypomnijmy – wielu książek, biografii gigantów scen
polskich i światowych (Krzyszkowska, Gruca, Wójcikowski, Malakhov, Nurejew
etc.) indeksu nazwisk, więc i tak można podróżować przez ‘Muzykę i taniec’,
którą kończy esej o Baletach Rosyjskich i malarzach zafascynowanych artystami
tej pięknej i trudnej sztuki. Zerknijmy zatem na Nurejewa. Tematem interesującego,
a mówiącego nie o muzyce, lecz przedmiotach, felietonu jest aukcja pozostałych
po tancerzu dzieł sztuki i prywatnych bądź zawodowych drobiazgów. Spinka do
krawata wysadzana diamentami, kostium z ‘Don Kichota’, zwykłe zdjęcia, meble,
obrazy: ’Najdrożej sprzedano… kominek z nowojorskiego apartamentu Nurejewa – aż
za 772 500 dolarów!’. Trzeba dodać, że Jan Stanisław Witkiewicz sam jest
koneserem sztuki i kolekcjonerem, kuratorem licznych wystaw od Szwajcarii po
Litwę. W wywiadzie przeprowadzonym na potrzeby książki ‘Ostatki Jana Stanisława
Witkiewicza’ mówił mi tak: ‘Nigdy nie traktowałem antyków jako obiektów, które
mają być za szybą, jak w muzeum. Nawet figurki porcelanowe u mnie żyły, podczas
przyjęć stały na stole wraz z kwiatami. Większość kolekcjonerów, kiedy widzi,
że z filiżanki z 1750 roku piję codziennie herbatę, dziwi się, są przerażeni,
bo przecież może się coś zdarzyć. Mam swoje srebra, obrazy, także dywany, z
którymi się nie rozstaję od lat’. I swoją muzykę, której teraz słucha z
playlist streamingowych, kiedyś – pamiętam krótką wizytę w jego domu w Lipkowie
– z płyt. Nie pamiętam, co wtedy przygrywało naszej rozmowie (jakaś opera), ale
doskonale wiem, że ulubioną śpiewaczką Jana Stanisława Witkiewicza jest Edita
Gruberova. I podobno pracuje nad książką poświęconą słowackiej primadonnie. Co
ciekawe, w tekstach zebranych w tym tomie Gruberova wymieniona jest zaledwie
dwukrotnie, w rolach mocno trzecioplanowych.</span></p>
<p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 115%;">Ostatni dziś rzut oka na książkę ‘Muzyka i taniec’ to
fragment zatytułowany ‘Najlepiej z rodziną’, traktujący o blisko spokrewnionych
artystach występujących razem. Ja prezentowałem Państwu w radiowych Variacjach
utwory z albumu Roberta Alagni zaśpiewane z żoną Aleksandrą Kurzak i córką
Maleną, Witkiewicz zauważa (styczeń 1997) Menuhinów (legendarny ojciec Yehudi i
zdolny syn Jeremy), Montserrat Caballe i jej córkę Monsterrat Marti czy choćby Dimitriia
i Vladimira Ashkenazych (syn i ojciec). ‘Trudno jest dziś zrobić karierę nawet
utalentowanym śpiewakom, muzykom czy też dyrygentom – pisze Witkiewicz. –
Oczywiście pomaga</span> <span style="line-height: 115%;">w tym
zajęcie znaczącego miejsca na konkursie, ale by zostać gwiazdą, a tym samym
otrzymać wieloletnią umowę z renomowaną firmą płytową lub mieć wstęp do
najbardziej prestiżowych sal koncertowych czy teatrów operowych, konieczne jest
wiele sprzyjających temu okoliczności. Na przykład uznany dyrygent może pomóc w
karierze śpiewaka lub muzyka solisty. Jeśli jednak ma się szczęście mieć
sławnych rodziców, to już w zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie jeśli… – no <span style="mso-spacerun: yes;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>właśnie
– ma się talent’. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Talent do wszystkiego
w życiu się przydaje, do pisania również. Wtedy i po kilkunastu,
kilkudziesięciu, a nawet kilku setkach i tysiącach lat tekst żyje. Jak te z ‘Muzyki
i tańca’ Jana Stanisława Witkiewicza. Wypada tylko żałować, że ich autor tak
aktywnie jak kiedyś już swych pasji nie uprawia w podobnej, temperamentnej, literacko-komentatorskiej,
formie.</span></span></p><p class="MsoNormal" style="text-align: justify;"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">GCH<br />........<br />Jan Stanisław Witkiewicz MUZYKA I TANIEC, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław, 2021</span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;"><o:p> </o:p></span></p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-75757085746943006482020-09-26T15:16:00.009-07:002022-02-03T04:44:02.318-08:00LAZARUS (Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu)<p><br /></p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOLRpiRviz2EuJE9NhbTbArNvCvgCj0D-jOl2shVS3qTbBopAGG-UPiig9ojUmrxi20ZEMMUaGLYkKfxDpnqj3kjnzPRP33Rw-8GBKb_TolOR2boZIQBPS8IQ-cPT9hHcxrK_r2nhwZfQ/s2048/IMG_20200926_201553.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOLRpiRviz2EuJE9NhbTbArNvCvgCj0D-jOl2shVS3qTbBopAGG-UPiig9ojUmrxi20ZEMMUaGLYkKfxDpnqj3kjnzPRP33Rw-8GBKb_TolOR2boZIQBPS8IQ-cPT9hHcxrK_r2nhwZfQ/s320/IMG_20200926_201553.jpg" /></a></div>
<p>Piękny spektakl!
Pełen świadomości, co robi z człowiekiem (kosmitą też) nasz
świat, a jednak spektakl młodzieńczy. Gdy niezrównany Marcin
Czarnik (Newton) mówi bezpretensjonalnie o nadziei, którą poczuł
wraz z pojawieniem się wyimaginowanej Dziewczyny (bardzo dobra rola
Klaudii Waszak), czujemy się niemal nastolatkami. Finałowa scena -
tak, wiem, melomusicalowa - dodaje przedstawieniu jeszcze jeden
przymiotnik. Bo to ogromnie potrzebny spektakl dziś. Kiedy patrzymy
na autorytaryzmy i fanatyzmy, niby ślepi nie jesteśmy, jednak nie
widzimy, żyjemy jakoś, godzimy się. A przecież rzeczywiście
możemy być <i>heroes</i> choćby przez chwilę, choćby we śnie.
To już coś, co może dać dużo więcej, po przebudzeniu. </p>
<p>Są w spektaklu Capitolu wyraźne sygnały wielkich tematów
gorących. Najwyraźniej brzmi (a raczej się wizualizuje
multimedialnie) migracyjny, bo łatwo sobie wyobrazić
siebie/ludzkość za czas jakiś, kiedy będzie zmuszona szukać
nowych lądów, nowej planety z powodów klimatycznych, a może i
atomowych. Wtedy Polak stanie się Syryjczykiem. Amerykanin też. Ale
„Lazarus” to również opowieść intymna, osobista, małżeńska,
tożsamościowa, męska, gejowska, kobieca (kolejna znakomita rola
Ewy Szlempo-Kruszyńskiej, wyrastającej na jedną z najciekawszych
osobowości polskiego teatru muzycznego). Można to dzieło
analizować i rozkładać na wątki. Zauważać poszczególne sceny,
dźwięki, rozwiązania (Maćko Prusak idealnie rozegrał ruch w
synchronicznym duecie Ewy ze scenicznym mężem, udanie debiutującym
w Capitolu Albertem Pyśkiem). Mnie urzeka w „Lazarusie” całość,
dojrzały namysł nad światem i niezatracenie owej młodzieńczej
siły nadziei, a raczej marzenia. I – owszem – przesłanie tak
wyrażone może się wydać oczywiste, powtarzalne, nieodkrywcze.
Lecz przekonacie się – oglądając spektakl – że daje się
jeszcze we współczesnym teatrze zrobić coś naprawdę, otwarcie,
nienaiwnie, rzemieślniczo wybitnie, artystycznie cudownie, gdzie
Szatan zbiera żniwo, upokarza, zabija miłość (i Konrad Imiela w
tego Szatana w dublurze za Ceziego Studniaka celnie się wciela), a
jednocześnie zawsze życie, trwanie, wiosna przychodzi, śpiewa. </p>
<p>W „Lazarusie” wszyscy wykonawcy śpiewają świetnie, muzycy
grają fantastycznie, nie ma tutaj musicalowych swad i spłaszczeń,
kompozycje Bowiego zostają w większości wiernie odtworzone. I nie
może to być tym razem zarzut, bo to przecież najlepsze co z tak
doskonałymi piosenkami powinno się robić. Z początku
zastanawiałem się nad zostawieniem w songach języka oryginału
(dialogi są polskie), i to bez tłumaczących napisów, po pół
godzinie przestałem, wchodząc w relacje bohaterów ze sobą i
światem. Skoro tak to działa, OK. Trafna – choć zapewne niełatwa
w podjęciu – strategia. Mirek Kaczmarek (scenografia, kostiumy,
światło) przypomniał, że jest w swoich fachach mistrzem, a Jan
Klata wrócił do Wrocławia w formie wręcz arcymistrzowskiej. Jest
sztuką zrobienie spektaklu według licencji, a z siebie. Lazarusowa
licencja na pełne poważnej refleksji, nie ckliwości, wzruszenie
prowadzi do najbardziej od kilku lat zasłużonych stojących
wrocławskich owacji. </p>
<p>Jeszcze raz: piękny spektakl!</p>
<p>[0-6] > 6<br />Grzegorz Chojnowski – DAB+Teatr, wtorek 16:00,
powtórka w środę od 7:00</p>........<p>26 września 2020, rząd IX, miejsce 1</p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-17546754003067948502020-09-03T01:44:00.006-07:002020-09-03T01:58:19.087-07:00Jacek Głomb musi odejść? Albo uchwała nr 2531/VI/20<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Q1_B9ISH-yGOP9DqSsDJgBApr-fKsUIWXkSnCi2xO1vA_Yj6ZvaZxFAmDJRXs-PNV1zSrg9_-on_kgx80QVICqEYUaEobdC3NIBggxuf2XO35bvekiCxdXlBmNpmbwPqXiYPxgP6D7U/s655/helenka+%25282%2529.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="655" data-original-width="655" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2Q1_B9ISH-yGOP9DqSsDJgBApr-fKsUIWXkSnCi2xO1vA_Yj6ZvaZxFAmDJRXs-PNV1zSrg9_-on_kgx80QVICqEYUaEobdC3NIBggxuf2XO35bvekiCxdXlBmNpmbwPqXiYPxgP6D7U/s320/helenka+%25282%2529.jpg" /></a></div><span><br /><span style="font-family: inherit;">Nie wiem,
czy Państwo w to uwierzą, ale zapewniam, że to fakt: Zarząd Województwa Dolnośląskiego
podjął 27 sierpnia uchwałę (nr 2531/VI/20) o zamiarze przeprowadzenia konkursu
na stanowisko dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Aktualnemu dyrektorowi
Jackowi Głombowi kończy się w przyszłym roku kontrakt, zgodnie z prawem urząd
musi ogłosić zamiar konkursowy w roku poprzedzającym etc. Musi, ale nie
powinien. Musi, ale może tego nie robić. Musi, ale gdyby tego nie zrobił,
okazałby się zarządem, który chce w końcu z rozumem zarządzać dolnośląską
kulturą. Tymczasem dał właśnie znak, że niekoniecznie.</span></span><p></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Nie mógł się
Legnicy trafić lepszy dyrektor teatru, to wiedzą wszyscy, którzy odrobinę się
na kulturze znają. Nie znajdą Państwo osoby mającej inne zdanie, a zajmującej
się polskim teatrem. I można by tu wyliczać liczne sukcesy Drużyny Modrzejewskiej
z okresu 26 lat dyrekcji Jacka Głomba, może trzeba by o nich przypomnieć, skoro
Cezary Przybylski – marszałek odpowiedzialny od pewnego czasu w zarządzie za
kulturę – pozwala na uchwałę nr 2531. Piszę: pozwala, bo nie wierzę, że chce zmiany
szefa legnickiego teatru. Mam nadzieję, że dla koalicyjnego spokoju tę uchwałę
przyjęto i nic z konkursu nie wyjdzie. Nie, nie będę dziś streszczał sagi z Modrzejewskimi
osiągnięciami, odsyłam do analiz, felietonów i wywiadów łatwych do znalezienia
w Internecie. Moja jubileuszowa rozmowa z dyrektorem Głombem <a href="https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/89801/Jacek-Glomb-25-lat-minelo-ROZMOWA" target="_blank">TUTAJ</a>. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">No właśnie:
jubileuszowa… Z Jackiem Głombem nigdy nie rozmawia się historycznie (mimo że
już jest postacią historyczną i zapewne będzie kiedyś w Legnicy ulica Głomba),
on zawsze od 26 lat myśli naprzód, o czymś kolejnym, nowym, gasi pożary
finansowo-kwarantannowe, a w głowie ma teatr za chwilę, nie tylko teraz. Można
się nie lubić, nie zgadzać z wizją, mieć za złe jakiś spektakl, małostkowo
mścić się za krytykę i opozycję, można, ale po co? Przecież szefowanie Głomba w
niczym dzisiejszej władzy nie zaszkodziło, żaden ‘Hymn narodowy’ ani ‘Popiół i
diament’. Takiego dyrektora się nie wymienia konkursem, którym najczęściej
ostatnio w naszych realiach rządzi przypadek albo polityczne animozje. Od razu
Państwu z zarządu województwa to powiem: nikt poważny się do ewentualnego
konkursu nie zgłosi, wybieralibyście spośród kandydatów bezsensownych. Ludzie
kultury już dziś to wiedzą, posłuchajcie nas chociaż raz. Nie słuchaliście w
sprawie Teatru Polskiego we Wrocławiu, nie popełniajcie tego błędu przy okazji
Legnicy.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Uprzedzając
typową argumentację: konkurs jest po to, by procedury były transparentne, by
wszyscy mieli równe szanse i możliwości. Taka będzie pewnie linia urzędu. Z
obowiązkowym dodatkiem: dyrektor Głomb może się również zgłosić. Tak, tak,
przerabialiśmy to nieraz. Jan Klata, były szef Starego Teatru w Krakowie (nomen
omen: imienia Heleny Modrzejewskiej), mógłby co nieco o tym opowiedzieć. Albo
na przykład, na świeżo, Dorota Ignatjew z lubelskiego Osterwy. Wiemy to doskonale: konkurs
ogłasza się po to, by się kogoś pozbyć. Powołali Państwo dzisiejszych dyrektorów
Teatru Polskiego we Wrocławiu bez konkursu, prawda? Zostawcie sobie zatem
wymówkę o transparentności i konkursowości w szufladzie z napisem: nie wyjmować
do końca sejmikowej kadencji. <o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Do tej samej
szuflady niech trafi uchwała nr 2531/VI/20. Jeśli jeszcze tam nie trafiła.<o:p></o:p></span></p>
<p class="MsoNormal"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">GCH</span><o:p style="font-size: 14pt;"></o:p></span></p>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-52771676996498185002020-07-29T00:59:00.006-07:002020-09-03T01:58:56.817-07:00ENL w ESK (Europejska Noc Literatury w Europejskiej Stolicy Kultury)Taka informacja o najnowszej edycji: <i> </i><br />
<br />
<i>We wtorek organizatorzy wydarzenia ogłosili nazwiska pierwszych gości
tegorocznej edycji ENL. Wśród aktorów, którzy przeczytają fragmenty
wybranych dzieł literackich znaleźli się Eliza Rycembel, która na koncie
ma role w takich filmach jak „Boże Ciało” Jana Komasy czy „Nina” Olgi
Hajdas”; Jarosław Boberek, który ostatnio znany jest także jako aktor
dubbingowy - wystąpił m.in. w takich animowanych produkcjach jak
„Shrek”, „Madagaskar” i „Epoka lodowcowa”, oraz Andrzej Zieliński znany
m.in. z filmów „Chłopaki nie płaczą” „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” czy
„Ziarno prawdy"</i>. <i>Kuratorem 9. odsłony wydarzenia jest dziennikarz literacki i pisarz Max Cegielski. (<a href="https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/98424/Rycembel-Boberek-i-Zielinski-wsrod-gosci-Europejskiej-Nocy-Literatury" target="_blank">radiowroclaw.pl</a>)</i><br />
<br />
Mam od paru lat mieszane uczucia dotyczące tego wydarzenia. Wrocław je finansuje, a występują tzw. gwiazdy z Warszawy. Kuratorami są też przyjezdni. Jaki to ma sens w mieście, które było Europejską Stolicą Kultury? To jest przykład myślenia europejskiego - powiedzą jedni, ja jednak skłaniałbym się ku temu, że to przykład myślenia zaściankowego. Nie mam nic przeciwko zapraszaniu gości, wspaniale było usłyszeć Magdalenę Cielecką czytającą kiedyś Shakespeare'a w Katedrze Marii Magdaleny (to był akurat 2016), ale proporcje się nam chwieją. Niech gościnni lektorzy będą w mniejszości (jako dodatkowy magnes), przeważać powinni tutejsi artyści. Już nie mówię o kosztach (zakwaterowanie, gaże etc.), choć w sytuacji epidemicznych zawieszeń działalności teatrów to szczególnie ważne (wsparcie by się artystom przydało). Mówię o rodzaju myślenia. Wrocław to brzmi dumnie, nie prowincjonalnie. W ubiegłym roku nie było ani jednego/ani jednej aktora/aktorki stąd. No i kuratorów u nas też byśmy znaleźli natychmiast. Naturalnym wyborem na ten rok byłaby zresztą nasza Noblistka. Nie wiem, czemu organizująca ENL Strefa Kultury tak marnie w swoją stołeczność kulturalną wierzy 4 lata po ESK.<div><br /></div><div>GCH</div><div><br /></div><div><span style="font-family: inherit;">Aktualizacja: ENL się odbyła i proszę mi powiedzieć, w którym z dolnośląskich teatrów występują albo w którym mieście w regionie mieszkają: <span style="background-color: white;">Anna Dziewit-Meller, Grzegorz Małecki, Jarosław Boberek, Krzysztof Czeczot, Eliza Rycembel, Anna Dereszowska, Krystyna Czubówna, Magdalena Popławska, Andrzej Zieliński, Andrzej Konopka (to już cały zestaw czytających)? </span></span></div><div><span style="background-color: white; font-family: inherit;">Albo może proszę o odpowiedź na takie pytania: <br />1/ Czy w Strefie Kultury Wrocław uważa się, że we Wrocławiu nie ma dobrych aktorów?<br />2/ Czy w Strefie Kultury Wrocław myśli się o widzach Europejskiej Nocy Literatury, że przyjdą tylko i wyłącznie na znane z TV twarze? Że nie chodzi tu o literaturę, lecz o... event?</span></div>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-57635782559334218752020-06-08T04:36:00.007-07:002020-06-09T04:51:05.161-07:00Teatr Polski we Wrocławiu: Likwidujemy "Dziady". Tylko: Czemu teraz?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilX4808lyJCVy14eeALbBZqr2GrEz-KhcJ1GWs6vdRUff4RlSqF8Icp6QY-wrNVqai4jZO-hum-ZThuGaLPTgbLTbP-v7GNxVhTBinzIUG9LgnFilQFNl42FLUwAFoyLnmzjSvdR1f1CM/s1600/Dziady-PLAKAT.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1475" data-original-width="1024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEilX4808lyJCVy14eeALbBZqr2GrEz-KhcJ1GWs6vdRUff4RlSqF8Icp6QY-wrNVqai4jZO-hum-ZThuGaLPTgbLTbP-v7GNxVhTBinzIUG9LgnFilQFNl42FLUwAFoyLnmzjSvdR1f1CM/s320/Dziady-PLAKAT.jpg" width="222" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Zastanawia mnie moment decyzji nowej
dyrekcji Teatru Polskiego we Wrocławiu o zdjęciu z afisza „Dziadów”. Decyzji
podjętej ze świadomością, że Publiczności Teatru Polskiego prawie udało się
zorganizować festiwal wokół tego dzieła, po negocjacjach z Urzędem
Marszałkowskim naszego województwa i miastem Wrocław. Po co robić to teraz? W
dokumencie datowanym na 3 czerwca „Dziady” znalazły się wśród spektakli
przeznaczonych do likwidacji, usunięcia z repertuaru. Z jeszcze groźniejszą
adnotacją: „zobowiązuję kierowników do podjęcia niezbędnych działań
wynikających z decyzji, w tym w zakresie gospodarki materiałowej”. Czyli co:
palimy, niszczymy, przekształcamy? Żeby już nikt nigdy nie mógł tych „Dziadów” reanimować? Bo teraz to ja
decyduję, „po uzyskaniu pozytywnej opinii Rady
Artystyczno-Programowej”. Oj, bardzo złych doradców ma dyrektor Polskiego, inicjując
kolejną awanturę, nikomu dziś niepotrzebną.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Mickiewiczowskie „Dziady” po raz
pierwszy i jedyny w historii światowego teatru właśnie we Wrocławiu miały swoją
realizację bez skreśleń. Wystawiono cały tekst wieszcza, włącznie z przypisami.
Spektakl szybko stał się rzeczywiście kultowym, na kilka czternastogodzinnych
prezentacji całości szybko sprzedawały się bilety, było to święto teatru, jego
artystów, pracowników i widzów. Docenione nie tylko w prestiżowym Konkursie na <span style="background: white; color: black;">Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury
Polskiej „Klasyka Żywa”</span> nagrodą główną, reżyserską i aktorską.
Przedstawienie zbierało i inne laury, części I, II i IV oraz wiersz „Upiór”
(grane jako osobny spektakl) pojechały na bezprecedensowe tournee do Chin. Z
tej okazji ukazał się również pierwszy przekład naszego romantycznego
arcydzieła poezji i dramatu na język chiński. Festiwal, organizowany z
inicjatywy Publiczności Teatru Polskiego, miał być uroczystym pożegnaniem z
tytułem i – co być może najważniejsze – czasoprzestrzenią profesjonalnej rejestracji
wideo epokowego spektaklu, by zachować dzieło nie jedynie w pamięci pewnego
pokolenia. Nie ma już w Teatrze Polskim większości głównych aktorów, wiadomo,
że nie ma szans na regularną eksploatację ani całości, ani części. Czy można
tak szlachetnej misji nie wesprzeć?</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><span style="line-height: 115%;"> </span> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Okazuje się, że można. Od paru
miesięcy władający teatrem duet dyrektorski, Jacek Gawroński i Jan Szurmiej, decyduje: zdejmujemy „Dziady”, co tam
jakieś fanaberie festiwalowo-rejestracyjne. Mają prawo, owszem, wybierać tytuły
do istnienia w repertuarze ich sceny, lecz czy to jest akurat właściwy moment
na tak ostateczny wyrok? Gdy mamy pandemię, więc wszelkie masowe, wielkoobsadowe widowiska i wydarzenia są zamrożone. Igrzyska olimpijskie przesunięto
o rok, czy nie byłoby właściwie, a nawet po prostu przyzwoicie, poczekać na
rozwój sytuacji? Uważam, że to najlepsze wyjście, ciągle zresztą możliwe. Choćby
jeszcze rok przetrzymania scenografii nikogo nie zbawi, nic nikomu nie zabiera
i nie szkodzi. Na miejscu dyrektorów poczekałbym nawet dłużej, gdyby zaszła
taka potrzeba. Nie mówimy o jakimś spektaklu, lecz – także z dzisiejszej
perspektywy – najważniejszym wydarzeniu artystycznym i około artystycznym we
Wrocławiu w ostatniej dekadzie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">A jeśli już dyrektor Jacek Gawroński,
wraz z dyrektorem Janem Szurmiejem i Radą Artystyczno-Programową uprą się, aby „Dziady” znikły z Teatru Polskiego,
czy to z powodów ekonomicznych, czy programowych, to rozważmy jeszcze jedną
opcję. Nie niszczcie scenografii i dokumentacji, sprzedajcie je. Ja bym to
zrobił za przysłowiową złotówkę, ale można też podać wyższą cenę. Chętnie
wpłacę cegiełkę w zbiórce społecznej. Państwo pewnie także. Po to, by – miejmy nadzieję
za rok – przypomnieć sobie, że we Wrocławiu (i w przeżywającym teraz artystyczny
kryzys Teatrze Polskim) powstawały wspaniałe dzieła, które trzeba ocalić od
przysłowiowego zapomnienia.</span></span><br />
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">GRZEGORZ CHOJNOWSKI</span></span></div>
<br />Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-2676840782411226982020-05-19T05:36:00.002-07:002020-06-08T04:54:45.710-07:00OSTATKI JANA STANISŁAWA WITKIEWICZA (Wydawnictwo Iskry)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji2ockaDiBeV_epFODg7mT2r4FPjeJIgHwkq7rzEOz0-fsXsm1o58-u2f2GVm3Af1CHSWPDvJfdPuT6KAmnURu435vpO-hjUDUGU1gUcwjYre1E264Uc74_yDZu0nxobi8Ecs_-GCP4Y4/s1600/ostatki-jana-stanislawa-witkiewicza.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="889" data-original-width="600" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEji2ockaDiBeV_epFODg7mT2r4FPjeJIgHwkq7rzEOz0-fsXsm1o58-u2f2GVm3Af1CHSWPDvJfdPuT6KAmnURu435vpO-hjUDUGU1gUcwjYre1E264Uc74_yDZu0nxobi8Ecs_-GCP4Y4/s320/ostatki-jana-stanislawa-witkiewicza.jpg" width="215" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;">
O swojej książce sam pisać nie będę, więc poniżej znajdą Państwo wstęp i spis treści, by wiedzieć czego się spodziewać. To owoc rozmów z bardzo ciekawym człowiekiem, a także - w drugiej części - rezultat jego pasji do muzyki i kultury. Na okładce portret autorstwa Hanny Bakuły.</span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">WSTĘP<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Nie pamiętam dokładnie w jakich okolicznościach i kiedy po
raz pierwszy spotkałem się z Janem Stanisławem Witkiewiczem. Na pewno było to
we Wrocławiu, z pewnością dotyczyło spraw operowych, baletowych. Nigdy nie
wiemy zresztą, co tak naprawdę staje się iskrą inicjującą takie międzyludzkie
kontakty, że potrafią przetrwać kilkanaście lat. Tyle się z Janem Stanisławem
Witkiewiczem znamy. Nie są to kontakty częste, ale – każdy to zna z
autopsji – spotykamy w życiu nieliczne osoby, które od razu wydają się nam w
jakiś sposób bliskie, i wcale nie musimy się regularnie widywać, by nie stracić
więzi. Bohater tej książki sam się przyznaje do podobnej znajomości z pewną
genialną tancerką i nauczycielką wielu pokoleń artystek i artystów z całego
świata. Kiedy Jan Stanisław Witkiewicz napisał do mnie i zapytał, czy byłbym
zainteresowany przeprowadzeniem z nim wywiadu do niniejszej książki, moja
odpowiedź była jednoznaczna i natychmiastowa. Natomiast dziś – gdy książka jest
już gotowa i znajduje drogę do Czytelników – mam jeszcze jedną refleksję na jej
temat. Bo nie tylko wypowiada się w niej niezwykle interesująca osobowość, o
ciekawym, bogatym, jednostkowym życiorysie i poglądach, lecz przeglądają się tu
również czasy, wyjątkowe, przełomowe, no i… nasze. I możliwe, że chwilami
oddadzą się Państwo nastrojom sentymentalnym, ale zapewne dominującą refleksją
będzie owo odwieczne: jakim cudem, mimo upływu lat, tak niewiele się zmienia
człowiek i świat. I na to pytanie chyba nie udzielimy tutaj satysfakcjonującej
odpowiedzi. Proszę też nie brać dosłownie tytułowych „Ostatków” – na taki tytuł
uparł się bohater – bo są to raczej ostatki karnawałowe, po których – jak
wiadomo – przychodzi wiosna, lato, jesień, zima i znów mamy bal. Nad bale, jak
pięknie pisała poetka. Będę szczęśliwy, mój rozmówca oraz autor drugiej części
tego tomu także, jeśli czytając, poczują Państwo dreszcz porozumienia w choćby
kilku istotnych sprawach, jakie porusza nasza książka. Życzę pobudzającej
lektury! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">Grzegorz Chojnowski
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit; line-height: 115%;">SPIS TREŚCI</span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Wstęp</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
I O wszystkim oprócz poezji</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
II W Szwajcarii</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
III Powrót do Polski</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
IV Wiadomości Kulturalne</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
V Opera – moja pasja</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
VI Balet – moja miłość</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
VII Akt przedostatni: ludzie, miejsca, czas</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
Aneks</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Dziennik muzyczny</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">Wywiady Jana Stanisława Witkiewicza</span></span></span></span><br />
<span style="font-size: large;"><span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;"><span style="font-family: inherit;">
Indeks nazwisk</span></span></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 115%;"><span style="line-height: 115%;">
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif; font-size: 18pt;"><!--[if !supportLineBreakNewLine]--></span><br />
<span style="font-family: "calibri" , sans-serif; font-size: 18pt;"><!--[endif]--></span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG5TdWCt-LufWkNyhsASEEzzbDUk1Q4l6-wqPu9rxRQ2lWY3wN-PlP3lKrtX4F_r6Cy76dtkEYhDxF7sJZzmNAE1TUk1u1144VA-t4F6Q1Lu7rNdRTjdFi2cAsHMPMsp5YLZJfHuwky_8/s1600/jasawittt.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="622" data-original-width="587" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG5TdWCt-LufWkNyhsASEEzzbDUk1Q4l6-wqPu9rxRQ2lWY3wN-PlP3lKrtX4F_r6Cy76dtkEYhDxF7sJZzmNAE1TUk1u1144VA-t4F6Q1Lu7rNdRTjdFi2cAsHMPMsp5YLZJfHuwky_8/s640/jasawittt.jpg" width="601" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 14pt; line-height: 115%;"><span style="font-family: "calibri" , sans-serif; font-size: 18pt; line-height: 115%;"><br /></span></span></div>
</div>
Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-87153117169983820672020-04-30T12:21:00.004-07:002020-04-30T12:28:02.417-07:00TERESA KUJAWA (1927-2020)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlD0lhTUQ98FGSmzP9PpT4S9s0qOPQ2fe_tRo3GRgGx1939r8KQYvqfJjg_mpzV4gudWWsXqCMjGIdq4dyrpV7VGkCSPMeSowTZB0Vjn4gogkGOV5CLZ8OLcPpy99BE5AdgdSj6vIphWg/s1600/tk.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="649" data-original-width="714" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlD0lhTUQ98FGSmzP9PpT4S9s0qOPQ2fe_tRo3GRgGx1939r8KQYvqfJjg_mpzV4gudWWsXqCMjGIdq4dyrpV7VGkCSPMeSowTZB0Vjn4gogkGOV5CLZ8OLcPpy99BE5AdgdSj6vIphWg/s320/tk.jpg" width="320" /></a></div>
fot. <a href="https://youtu.be/An45YtMy4hk" target="_blank">Wrocławska Księga Pamięci</a><br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;">Gdy Teresa Kujawa reżyserowała ‘Carmen’ w
szczecińskiej operze, główna solistka Joanna Cortes zachorowała. Żeby
oszczędzić i podreperować zdrowie śpiewaczki przed premierą, pani Teresa
poleciła jej zostać w hotelu i nie przychodzić na próbę. Sama szczegółowo
odegrała rolę Carmen, o czym długo opowiadali artyści. Zmarłą w tym tygodniu
Teresę Kujawę wymienia się od lat w gronie najwybitniejszych twórców polskiego
baletu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;">Urodziła się w Bydgoszczy, debiutowała we Wrocławiu.
Zanim została solistką tańczyła choćby mazura w ‘Strasznym dworze’, w parze z
innym późniejszym wielkim Witoldem Grucą. Przez ładnych kilka dekad od lat 50.
ubiegłego wieku zapisywała się artystyczna karta Teresy Kujawy w księdze
baletu. Pisali o niej recenzenci: <i>Ta sama Teresa Kujawa, która w trykotach
była tylko jedną z licznych sprężynek w skomplikowanej budowli klasycznej, w
roli Dziewczyny Połowieckiej narzuciła widzom nieprawdopodobny impet
żywiołowości</i> (Tomasz<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Chrośnicki); <i>Teresa
Kujawa to nie tylko świetna tancerka, to także bardzo dobra aktorka, jej sposób
chodzenia, poruszania wachlarzem, spojrzenia zza niego rzucane, jej cały taniec
podporządkowany jest jednej myśli </i>(Andrzej Kafliński). <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;">Związana była z Operą Wrocławską (Dolnośląską), ale
i z teatrami Łodzi, Poznania, Warszawy, Szczecina. Współpracowała również ze
słynnym Leonidem Ławrowskim w Moskwie, parę lat spędziła w Paryżu. Na warsztat
brała nie tylko klasykę, interesował ją taniec nowoczesny. W 2018 roku Opera
Wrocławska powtórzyła jej znakomitą choreografię do ‘Exodusu’ Wojciecha Kilara
w spektaklu ‘Wieczór polski’. Tych osiągnięć, także pedagogicznych, było
mnóstwo, pani Teresa zmarła mając 92 lata. W wywiadzie udzielonym na początku
lat 1980. w ‘Kobiecie i życiu’ mówiła: <i>Zawsze czułam potrzebę wypowiedzenia
się przez taniec, przez ruch, który mam teraz możność choreografować. Sądzę
jednak, że gdyby moim przeznaczeniem było zostać pielęgniarką czy krawcową, tak
samo zatraciłabym się w tych zawodach jak w sztuce tańca. Jako choreograf,
mówiąc wprost, robię teatr i to nie dla siebie, ale dla innych</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;">Realizowała najpopularniejsze tytuły baletowej
literatury, nie rezygnowała z prapremier (najważniejszą była chyba ‘Medea’
Juliusza Łuciuka w Polskim Teatrze Tańca i potem w TVP), ‘Halkę’ wystawiła w
Paryżu i w Meksyku. Jej choreografie pojawiały się w przedstawieniach teatru
dramatycznego, co mocno ceniła, twierdząc, że dzięki temu bogatsze są
realizacje baletowe i operowe. W malutkim epizodzie Sąsiadki można ja zobaczyć
nawet w filmie Sylwestra Chęcińskiego ‘Roman i Magda’. Pełnospektaklowym
debiutem choreograficznym Teresy Kujawy był wrocławski ‘Spartakus’, w którym
wystąpił jej mąż Franciszek Knapik, tancerz równie wybitny jak żona, zmarły
zaledwie trzy miesiące przed nią, pochowany w Alei Zasłużonych Cmentarza
Osobowickiego. Dziś odchodzi i ona, i to kolejne smutne w ostatnich miesiącach
rozstanie w świecie wrocławskiego teatru, po tym jak w ten lepszy, niebieski
wybrali się inni mistrzowie: Danuta Balicka, Andrzej Mrozek, Janusz Zipser.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;">W rozmowie opublikowanej w programie do szczecińskiej
‘Coppelli’, przygotowanej na jubileusz półwiecza pracy artystycznej, Teresa
Kujawa wyznawała Renacie Mazurowskiej: <i>50 lat pracuję w swoim zawodzie, na
różnych stanowiskach, ale właściwie mogłabym powiedzieć, że są takie pozycje,
które jeszcze chciałabym w życiu zrealizować, a nie zdążyłam z takich czy
innych względów. Chyba żaden człowiek nie może do końca spełnić się w swoich
marzeniach i dokonaniach – myślę o pracy. Ale kiedy mi przyjdzie odejść z tego
świata, nie będę żałowała życia – ani zawodowego ani prywatnego. Myślę, że mogę
sie nazwać człowiekiem szczęśliwym. Miałam możliwość spełniania się, był to
okres bardzo piękny dla artystów, byliśmy szanowani, byliśmy uwielbiani,
publiczność nas kochała, władze nas kochały – to jest bardzo ważne</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;">Warto
przytoczyć jeszcze jeden fragment tamtego wywiadu </span>(Opera i Operetka w Szczecinie, 1998)<span style="font-family: inherit;">:</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Czy jest taka realizacja w Pani przebogatej pracy
artystycznej, która kosztowała Panią wiele emocji, wysiłku, nerwów?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">–</span></i><span style="font-family: "times new roman" , "serif";"> <i>Odpowiem inaczej – nie ma
takiej, która by nie kosztowała. Przedstawienie baletowe wymaga ogromnej pracy
– choreograf musi wybrać temat, musi mieć to szczęście, że ma dyrektora, który
ten temat zaakceptuje, trzeba poznać libretto, muzykę, nauczyć się jej
dokładnie na pamięć, wiedzieć, co się z tą muzyką zrobi. Znacznie łatwiej jest
reżyserować niż tworzyć spektakl baletowy. Śpiewak musi się nauczyć zarówno
słów, jak i muzyki, ale ma to już podane, a choreograf całą treść przekazuje w
geście, w technice, w wyrazie. To jest strasznie trudna robota. Ale wszystkie
pozycje sprawiały mi bardzo wiele radości i miałam szczęście, że pracowałam ze
wspaniałymi artystami. Mogę powiedzieć, że w całym moim życiu zawodowym raz
tylko spotkała mnie wielka przykrość, a mianowicie w Teatrze Wielkim w
Warszawie w 1985 roku, kiedy kończyłam tam swoją pracę realizacją „Pana
Twardowskiego". Pan Różycki napisał piękną końcową scenę, kiedy wchodzą
dzieci z księdzem i śpiewają pieśń do Matki Boskiej. Poszły trzy przedstawienia
po premierze i pan dyrektor, nieżyjący już Robert Satanowski zlecił mi, abym tę
modlitwę wyeliminowała z przedstawienia. Nie wiem, jakie czynniki tu
zadziałały, w każdym razie powiedziałam, że jest to po prostu niemożliwe, że
albo pójdzie tak, jak na premierze, albo proszę zdjąć spektakl. I rzeczywiście
zdjęli. Po jakimś czasie wszystko się rozmyło i przedstawienie wróciło, ale
zaczęli mówić, że jest niedobre i w końcu zeszło z afisza. Po tym zdarzeniu
odeszłam na emeryturę i od tej pory pracuję jako wolny strzelec</i>.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Co jest najważniejsze w pracy z tancerzami?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;"><i><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">–</span></i> </span><i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif;">Odpowiedź jest bardzo krótka:
dar boży czyli talent i praca, praca i jeszcze raz praca. Mówię o tancerzach
świetnych. Jeżeli praca nie jest połączona z talentem i wielką muzykalnością,
to nie ma o czym marzyć. Jeżeli ktoś mówi, że tancerz pracuje nogami, to jest
to taka bzdura, że nawet mi się śmiać nie chce.</span><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; margin-bottom: 5.0pt; mso-layout-grid-align: none; text-align: justify; text-autospace: none;">
<br />
<span style="font-family: inherit;">GCH</span></div>
<div class="MsoNormal" style="mso-layout-grid-align: none; text-autospace: none;">
<br /></div>
<br />Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-4425504310592620642020-02-29T16:56:00.002-08:002020-03-01T00:18:24.027-08:00ŻEGLARZ (Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNbX75yO4A8Xn_fSiJabA4cfx85XX8le61myVC5j4ib3_yfG-T0yC8mJSYt-hYOr8ol_mQXztQT8RtBqyiACuTm_MJRxMJlKoMHTpM_kHntfHGEJC1KiUX0tjRUeyijeGTsat7yNyADYw/s1600/szaniawski.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNbX75yO4A8Xn_fSiJabA4cfx85XX8le61myVC5j4ib3_yfG-T0yC8mJSYt-hYOr8ol_mQXztQT8RtBqyiACuTm_MJRxMJlKoMHTpM_kHntfHGEJC1KiUX0tjRUeyijeGTsat7yNyADYw/s320/szaniawski.jpg" width="240" height="320" data-original-width="1200" data-original-height="1600" /></a></div><i>popiersie Jerzego Szaniawskiego przy wejściu do teatru</i><br />
<br />
Z gracją i lekkością, wręcz śpiewająco, mierzą się wałbrzyscy artyści z tekstem swojego patrona Jerzego Szaniawskiego. Trochę się uśmiechając, wchodząc w dygresje i wycieczki na tematy 'Żeglarzem' zainspirowane. Choćby: sposób interpretacji sztuki. Znacie te tyrady o dziełach, które coś głębokiego wyrażają, będąc kulą z kamienia lub czarnym kwadratem na białym tle. Genialne, za pierwszym razem. Jak pisuar Duchampa i utwór bez muzyki Cage'a. W 'Żeglarzu' chodzi przede wszystkim o potrzebę prawdy i istnienie mitu, a raczej odwrotnie: istnienie prawdy i potrzebę mitu, co jest zagadnieniem ponadczasowym, aktualnym i w 1925 (kiedy Szaniawski ten dramat napisał), i w 1955 (kiedy debiutował nim Konrad Swinarski w Kaliszu), i w 2020, gdy debiutuje w teatrze instytucjonalnym Wojtek Rodak. Ale robienie spektaklu koturnowo poważnego młodych dziś (może nigdy?) nie interesuje, więc i Rodak wraz z zespołem realizatorów rozgrywają rzecz po swojemu-młodemu. Stawianie pomników i fałszowanie lub podrasowywanie biografii to problem wybrzmiewający tutaj, lecz chyba najciekawiej to brzmienie odbija się w naszych własnych lustrach. Bo przebranie wszystkich postaci w barwne (świetne!, Marty Szypulskiej) kostiumy sugeruje od razu, że właściwie wszyscy sobie stawiamy pomniczki, chcąc być bohaterami choć we własnym domu. A najlepiej zażyć jakiejś wersji sławy publicznie. <br />
<br />
Wojtek Rodak i dramaturżka Marcelina Obarska mówią tym spektaklem wyraźnie, choć nie wprost, jakiego teatru nie będą robić. Bo mogliby na przykład wpleść tu wątek Wałęsy, któremu odbierają tam i ówdzie tytuły, czy upadku niegdysiejszych legend w zderzeniu z przemijaniem, kłopotami finansowymi, polityką, życiem. Ale oni dają do zrozumienia jasno: nas to nie interesuje. Te wasze swary, pomniki, pamiątki, jakie to ma znaczenie? Znaczenie może i ma, i w końcu się jakoś każdy z tym pewnie zgodzi (z wiekiem), lecz konstatacja słuszna. Czy się Państwo rzeczywiście interesują, kto stoi na tych licznych pomnikach i kim są patroni Waszych ulic? W niemieckim mieście Schwedt nad Odrą przejeżdżam czasem ulicą Juliana Marchlewskiego. U nas nie do pomyślenia, a tam to po prostu ulica (w Warszawie aleję Marchlewskiego zmieniliśmy na Jana Pawła II, w Rzeszowie na płk. Lisa-Kuli, we Wrocławiu na mjr. Jana Piwnika-Ponurego). A czy z Bierutowem nie kojarzy się raczej towarzysz Bolesław, a nie wiek XVIII, gdy ta nazwa pojawiła się w dokumentach? No cóż, więcej w naszej codzienności zajmuje przepis na zupę tajską i zakupy w Lidlu. Stety, niestety. To już od nas zależy. <br />
<br />
Na taką diagnozę nie ma się co oburzać, tylko się wokół rozejrzeć. I konsekwencją takiego spojrzenia już teatralnego jest również ów lekki (ale daleki od zgrywy) ton przedstawienia oraz brak spektakularnych ról. Bo jak by one tu mogły zagrać? Jedynie fałszywie. Dlatego wyróżniam cały zespół, łącznie z autorem instalacji (Przemek Branas) i autorami ceramicznych rzeźb powstałych na warsztatach. Wałbrzyski 'Żeglarz' to inteligentny, zgrabny spektakl, dający nieco wytchnienia, dystansu, przypominający o zdrowym rozsądku w podejściu do spraw ważnych, lecz czy najważniejszych? Nikt stąd nie wyjdzie obrażony ani dotknięty. Może z pewnym niedosytem. Bo mając tak fantastycznych aktorów (Karolina Bruchnicka, Joanna Łaganowska, Irena Sierakowska, Rafał Kosowski, Czesław Skwarek, Ryszard Węgrzyn), będąc debiutantem, warto by było pozwolić sobie na większe artystyczne szaleństwo, odważniejszy estetyczny, sytuacyjny odjazd. Może następnym razem?<br />
<br />
[0-6] 4,5<br />
GCH<br />
...<br />
rząd I, Scena Kameralna, 29.02.2020<br />
<a href="http://teatr.walbrzych.pl/spektakle/spektakle-na-afiszu/zeglarz/">http://teatr.walbrzych.pl/spektakle/spektakle-na-afiszu/zeglarz/</a>Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-37383763185625550512020-02-11T14:52:00.001-08:002020-02-11T15:01:28.076-08:00INNI LUDZIE (Teatr AST)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-ghHBYWBiRniaVfuFA3DNqXT3jkeY-b6e42-vGLH4__zEplINqX69xuoRD2TB6TbvYjIeiOb9rNw2O9vR8nUIfGkat07fl5_2fcheaaUWkBOvBosU57-vZSV9G7yzmdgM9lmGGQoaYQE/s1600/IMG_20200210_203308.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-ghHBYWBiRniaVfuFA3DNqXT3jkeY-b6e42-vGLH4__zEplINqX69xuoRD2TB6TbvYjIeiOb9rNw2O9vR8nUIfGkat07fl5_2fcheaaUWkBOvBosU57-vZSV9G7yzmdgM9lmGGQoaYQE/s320/IMG_20200210_203308.jpg" width="320" height="240" data-original-width="1600" data-original-height="1200" /></a></div><br />
Kolejny udany dyplom wrocławskiej AST, choć tym razem nie bez ale. Ale nie chodzi o wykonawców, na pewno też nie o adaptatora. Z odbiorem twórczości Doroty Masłowskiej mam pewien kłopot od lat, a teraz mi się on pogłębia nie tylko w lekturze czy słuchaniu/oglądaniu jej teledysków, także poprzez teatr. Jakkolwiek bowiem inscenizacja Macieja Stuhra jest rozrywkowa i dynamiczna, dają aktorski popis młodzi i młode (choć nad nutą słowa trzeba jeszcze popracować), to jest we mnie rozdźwięk. Nie czuję w języku 'Innych ludzi' literatury, raczej echo, tekst pełen pop-cytatów, muzę złożoną z sampli. Przy czym: nie ma nic złego w literackim felietonizmie autorki, często bywa i błyskotliwy lingwistycznie, i celny w obserwacji, ale jeśli coś udaje coś... Zawsze mam z tym problem. Bo nie jest to ani współczesny hip-hop, ani tuwimowski poemat. Pytanie zasadnicze, dla kogo i do kogo adresowana ta hybryda. Tamci nie zrozumieją, ci się pośmieją (czy też porechoczą), jeszcze inni zlekceważą. A, no i są też tacy, co twierdzą, że autorka genialnie czuje ojczyznę polszczyznę. <br />
<br />
Jeśli idzie o przedstawienie, to kilka osób wyszło w przerwie. I nie sądzę, by zrobili to z powodu spektaklu. Spektakl bowiem jest atrakcyjny, czytelny, o Polsce. Może za czytelny nawet i zbyt dosłowny czasem w obrazie. Biało-czerwone krzesło w centrum scenografii trąci przesadą, arabscy terroryści w autobusie kabaretem pod tzw. publiczkę. Jednakże sporo tu scen ciekawych, jak mocny finał złożony z obrazoburczo zmiksowanej muzyki (mieszają się m.in. hymny Polski i Niemiec: 'Jeszcze Polska nie zginęła-Deutschland uber alles') czy Jezus biorący na plecy nie krzyż, a kobietę-lalkę. Stuhr z naddatkiem komentuje masłowską rzeczywistość. Lecz czekam na propozycje. Co, jeśli nie tak mamy się prowadzić jak Maciek i Iwona? Kto i dlaczego ma pokochać Kamila, skoro ten w swojej agresywności, prostactwie, skrajności nie da się lubić? To wina matki i domu? Konsumpcyjny styl życia, rosmany, aldi, tesko i lidle? Tam też da się kupić sałatę, pomidory, chleb, krem do rąk. Nie całym złem politycy, nie wszyscy politycy, podobnie jak nie wszystek nauczycieli. I tak dalej. <br />
<br />
W tytule książki Masłowskiej i spektaklu Stuhra wcale się nie ukrywa ta przewrotna sugestia, że inni to my, lecz gdy świat i ludzi opowiada się takimi postaciami, takim językiem, łatwo te zamierzoną ironię odironicznić, odcedzić niejednoznaczność. Tak się tu dzieje. Słuszne ocalenie wyrażone w 'ona wciąż należy do siebie' umyka i ginie pod naporem licznych gier frazeologicznych i scenicznych. Zresztą i ta fraza brzmi oczywistością, jak większość wersów i sytuacji. Szczęśliwie ratuje te treści rytm teatralnej akcji, wkomponowanej w bardzo dobrą scenografię Mateusza Stępniaka, ubranej w także jego autorstwa efektowne (gdy trzeba) kostiumy, no i role: drugoplanowe (Agata Harat, Anastazja Małocha, Paulina Krupa, Paweł Wydrzyński) i te z pierwszego planu (zwłaszcza na początku Iwona Dominiki Zdzienickiej, wiarygodna kreacja i bity Adama Rosy jako Kamila). Przez spektakl przewija się muzyczny motyw z 'Nie pytaj o Polskę' Ciechowskiego (muzyka nieźle zaplanowana przez Michała Gorczycę), lecz z pytania, które - rzecz jasna - sobie zadajemy nie wynika wiele poza tym, co już wiemy, setki razy zaobserwowaliśmy. Natomiast jeżeli ktoś by zapytał, czy będzie z Macieja Stuhra reżyser teatralny, bez wahania odpowiadam: już jest.<br />
<br />
[0-6] 4<br />
GCH<br />
...<br />
10 lutego 2020, rząd 3, miejsce 4, Duża Scena Teatru AST we WrocławiuGrzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-84895022448780505062020-01-25T16:16:00.000-08:002020-01-26T00:37:14.772-08:00MAX EMANUEL CENCIC i WROCŁAWSKA ORKIESTRA BAROKOWA - Koncert w Narodowym Forum Muzyki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzqNtAnZtbZUwy776QXOS8JEaK2Uat_ILam98kphuF5DP_EQjvvJ8IUrucxKCvXqMJP8vyYLZg_Mhk4hhW3FQt-owQAg4QMU-Y_Hlh2pzQVS3BKymyhKJdC-XvUm7MfhA86cXeCUgjFLo/s1600/7a228714f4820898f86713f5349e7364_XL.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzqNtAnZtbZUwy776QXOS8JEaK2Uat_ILam98kphuF5DP_EQjvvJ8IUrucxKCvXqMJP8vyYLZg_Mhk4hhW3FQt-owQAg4QMU-Y_Hlh2pzQVS3BKymyhKJdC-XvUm7MfhA86cXeCUgjFLo/s320/7a228714f4820898f86713f5349e7364_XL.jpg" width="320" height="320" data-original-width="1120" data-original-height="1120" /></a></div><br />
Z rozczarowaniem słuchałem śpiewu Maxa Emanuela Cencica w Sali Głównej NFM. Na płytach jego głos brzmi absolutnie wyjątkowo, to nie kontratenor, lecz coś więcej, coś innego. Na koncercie było przeciętnie, zaledwie przyzwoicie. Nie wiem, może trzeba kontratenorów nagłaśniać? Pamiętam, że parę lat temu Philippe Jarrousky też nie był zbyt słyszalny, tyle że... pięknie śpiewał. Cencic sobie nie poradził, po pierwszej części ktoś rzucił: chyba się oszczędza. Tylko na co? To nie próba, lecz koncert w znaczącym muzycznym mieście, goszczącym artystów wielkich. Aria Porpory, którą zaczął po antrakcie, przywróciła nadzieje na wyjątkowe spotkanie z geniuszem głosu, Farinellim naszych czasów, ale - pomimo lepszego śpiewania - wrażenie słabszego dnia wykonawcy pozostało. Dobra wiadomość? Mamy światowej klasy orkiestrę, Wrocławską Orkiestrę Barokową, której nie zawsze są w stanie kroku dotrzymać światowej sławy soliści. Najlepszy moment wieczoru? Bezwzględnie utwór Richtera, zagrany w drugiej części. Jak mówię, Cencic po przerwie też się bardziej starał, ale nie dość, nie na tyle, by doskonałość nagrań znalazła odbicie w koncertowej wersji. Niestety, weryfikacja tego, co na płycie, z tym, co live czasami wypada nie najlepiej. Tak było tym razem.<br />
<br />
[0-6] 3 (Cencic)<br />
[0-6] 5 (Wrocławska Orkiestra Barokowa, pod batutą Benjamina Bayla)<br />
<br />
GCH<br />
...<br />
24.01.2020, amfiteatr, wejście D, rząd I, miejsce 50Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-85166335540958630472020-01-25T16:04:00.000-08:002020-01-26T02:02:45.544-08:00JUTRO PRZYPŁYNIE KRÓLOWA (Wrocławski Teatr Współczesny)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWpRI5noXuD-O9PXQveSCZaLfX5T2V-DLPJxh4HgHfCjRHEgOZFqDsOOH4M27iS5-fHCvTrqWcN8uRlziWXpEqoMsuxoA-m6iA2c7V2djwLB-k81hag8NFU9uGGbQ-NXuj7VWY_DJQDv0/s1600/_krolowa_poster_a4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWpRI5noXuD-O9PXQveSCZaLfX5T2V-DLPJxh4HgHfCjRHEgOZFqDsOOH4M27iS5-fHCvTrqWcN8uRlziWXpEqoMsuxoA-m6iA2c7V2djwLB-k81hag8NFU9uGGbQ-NXuj7VWY_DJQDv0/s320/_krolowa_poster_a4.jpg" width="224" height="320" data-original-width="400" data-original-height="571" /></a></div><br />
Nierzadki to grzech teatralny: ugrzęznąć w formie. Bolesny, bo i temat ważki. Po spektaklu o tym, co zdarzyło się kobietom, dziewczynkom, dzieciom na wyspie Pitcairn powinniśmy wyjść z teatru unurzani w ludzkim złu, zdepresjonowani i zbuntowani jednocześnie. Tymczasem odbyło się po prostu przedstawienie, aktorzy odgrywali role i kłaniali się w tanecznym rytmie, uczuć zostało niewiele, trochę myśli w głowie i pytanie, co nie tak, przecież się starali. Inscenizacja, forma zabiła napięcia. Najlepszy jest prolog, kiedy spektakl niby już trwa, widzimy bohaterki i bohaterów w sielankowych sytuacjach codziennych, publiczność zajmuje miejsca. Gasną światła, oglądamy pigułkową animację o dziejach wyspy, po czym Donna (matka) mówi do córki po sześciokroć: ucichnij. Pojawia się pierwszy zgrzyt. Czemu nie cztery razy mniej albo więcej? Do końca już sztuki będziemy mieć grzęzawisko scen, z których ledwie niuanse ("ta ziemia"), mikro pomysły się obronią. Nie da się samą muzyką (Filipa Zawady) poruszyć i przejąć, nie wystarczy symbol i opowieść, by wygarnąć piekielną prawdę o pedofilsko-patriarchalnym systemie władzy i opresji. Albo róbmy słuchowisko, albo decydujmy się na mocniejsze sceny. Półśrodki się tutaj nie sprawdzają, mimo konsekwentnej i przekonującej kreacji Bartosza Woźnego (rządzącego niepodzielnie wujaszka Bucka) czy błysku talentu Anny Błaut (Donny). Trzeba też z uznaniem zauważyć funkcjonalną, ciekawą scenografię Michała Araszewicza. 'Jutro przypłynie królowa' we Współczesnym przypomina teatr robiony dla dzieci, gdzie role dzieci grają dorośli, a konflikt, spór, agon odbywa się na raczej podstawowym poziomie argumentów i zachowań. Więc oprócz niespełnionego, chybionego pomysłu na formę zawodzi i dramaturgia. - To nie ja, to on, oni też to robią, my tworzymy nowy ład, nas się nie ocenia (za to nam wszystko wolno) - znamy te śpiewki. Przełknąłbym je jeszcze i ten raz, gdyby zadziałały emocje. Może trzeba było użyć lalki, lalek, może bardzo realistycznych, żeby choć przez moment odsłonić życie, realną historię, zbyt głęboko ukrytą w teatralności.<br />
<br />
[0-6] 3+<br />
<br />
GCH<br />
...<br />
JUTRO PRZYPŁYNIE KRÓLOWA, <a href="https://www.wteatrw.pl/Jutro_przyplynie_krolowa,10,55"></a>, Scena na Strychu, 25.01.2020, lewa strona, rząd III, miejsce skrajne po prawejGrzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-5785582161303237259.post-16664930989845618482020-01-22T15:19:00.000-08:002020-01-22T15:22:09.074-08:00Justyna Szafran NIE MA (Teatr Muzyczny Capitol) <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg1rXUh2aGcw49xIkl6MFa3VxZ-16vfUW47M2RrE4kZNm_uHHQ0egrUjI9aL6PBtPmCqXb08iyxg-Hreg78IbPfDkqkdi2C5G82xjw7dzbs5htAvb7qb8l48QFWlwZb73M_6M00uGGT_4/s1600/IMG_20200122_203030.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhg1rXUh2aGcw49xIkl6MFa3VxZ-16vfUW47M2RrE4kZNm_uHHQ0egrUjI9aL6PBtPmCqXb08iyxg-Hreg78IbPfDkqkdi2C5G82xjw7dzbs5htAvb7qb8l48QFWlwZb73M_6M00uGGT_4/s320/IMG_20200122_203030.jpg" width="320" height="240" data-original-width="1600" data-original-height="1200" /></a></div><br />
W jednej z najbardziej lubianych piosenek śpiewanych przez Justynę Szafran brzmi napisane przez Agnieszkę Osiecką zdanie: no chyba że zdarzy się cud. Otóż, zdarzył się teraz, niejeden. Przede wszystkim to cud, że Justyna w ogóle się na ten recital zdecydowała. Jeszcze kilka lat temu nie chciała o takim repertuarze słyszeć. Mam 'Łagodną' (koncertowa płyta została nagrana kilkanaście lat temu), ciągle z tym jeżdżę, szukam innych klimatów - odpowiadała na sugestie, by coś podobnego do 'Nie ma' przygotować. Szczęśliwie, znalazł się pomysł na nowy recital właśnie w takim stylu, pomysł na lirykę Osieckiej, nuty Satanowskiego, na portret kobiety po przejściach, lecz z gorzko figlarnym uśmiechem w duszy. Przepis na cud. Ten zestaw brzmi przepięknie, zagrany na fortepianie i kontrabasie (świetni wręcz Rafał Karasiewicz i Kuba Olejnik), zaśpiewany w kolorach prze-życia, całą paletą barw niezwykłego głosu i aktorskiego artyzmu wokalistki. Każda piosenka wnosi coś innego, także do naszego odbioru tekstów Osieckiej. Czasem zaskakuje całościowym ujęciem muzyczno-interpretacyjnym, czasem elementem subtelnym, pauzą, przeciągnięciem, tonem, szeptem, ale i ruchem, gestem, wyrazem twarzy, iskrą i łzą w oku. Nie sposób wyróżniać któreś z tych utworów. Ułożone doskonale: zastanawiają, współodczuwają, wzruszają, chwilami nawet bawią. Ale warto zauważyć, że - wbrew różnym życzeniom zachwyconych widzów - na trzeci bis artystka wybrała powtórkę 'Tanga tendresse' , piosenki rzeczywiście w pigule ujmującej świat opowiedziany w recitalu 'Nie ma'. Justyna Szafran wraz z muzykami wyrażają tę treść po prostu cudownie. Jeśli zapytacie, kto dziś w Polsce wygrywa w kategorii piosenki aktorskiej, piosenki-teatru, bez wahania odpowiem: ONA! Maestra Justyna Szafran. Będzie z tego wkrótce płyta - nie mogę się jej doczekać - ale radziłbym nie rezygnować z koncertu.<br />
<br />
[0-6] 6<br />
GCH<br />
...<br />
NIE MA, teksty: Agnieszka Osiecka, Wojciech Fułek, muzyka: Jerzy Satanowski, Seweryn Krajewski, Kuba Olejnik. Aranżacje: Rafał Karasiewicz, Kuba Olejnik. Wykonawcy: Justyna Szafran - śpiew, Rafał Karasiewicz - fortepian, Kuba Olejnik - kontrabas. Scena Ciśnień, 22.01.2020, rząd IV, miejsce 5Grzegorzhttp://www.blogger.com/profile/08564618934112793838noreply@blogger.com