Tuesday, March 26, 2013

34 Przegląd Piosenki Aktorskiej



34. Przegląd Piosenki Aktorskiej stał się już właśnie historią, pobudziwszy zaskakująco wiele tzw. pozytywnej energii, zostawiając sporo pamiętnych emocji i dużo nadziei na przyszłość. Konrad Imiela, szef artystyczny festiwalu, doprowadził w 2013 roku swoją ideę połączenia pokoleń wokół wrocławskiej imprezy-legendy do modelu, który można by na tę chwilę nazwać nawet idealnym. Jest coś dla każdego, młodego, średniego i starszego, a przy tym całość idzie zauważalnie do przodu. Mamy światowe trendy, nowe nazwiska, powiewy świeżości.

W tym roku przegląd zaoferował kilkanaście premierowych wydarzeń. Jak zawsze, publiczność najbardziej czekała na koncerty galowe. Setna rocznica urodzin Jerzego Wasowskiego skłoniła Imielę do zaproponowania właśnie takiego tematu gali. Zapalił się do pomysłu Paweł Miśkiewicz, reżyser dotąd niekojarzony z piosenką. Dla niego koncert pt. ZAWSZE GORZEJ MOŻE BYĆ to również powrót do Teatru Polskiego we Wrocławiu, gdzie na początku ubiegłej dekady dyrektorował, przygotowując istotne w dziejach tej sceny spektakle, PRZYPADEK KLARY czy WIŚNIOWY SAD. Piosenek Wasowskiego (nie tylko do tekstów Jeremiego Przybory) wraz z aranżerami nie przerabiał, przeciwnie, starał się wydobyć ich sentymentalno-dowcipny klimat. I udało się, czego najlepszym dowodem aplauz publiczności. Wszystkie koncerty kończyły się długimi owacjami na stojąco. W stylizowanej na studio telewizyjne, w jakim realizowano kiedyś Kabaret Starszych Panów, scenografii, ze sztucznymi zwierzętami, blue-boxem i ciągniętymi przez obsługę łódkami, łóżkami, drzewkami, dał się uchwycić tkliwy ton muzyki i poważno-niepoważny charakter słów. Na scenie śpiewały wyłącznie kobiety (nie po raz pierwszy w gali), wśród nich także te, dla których kompozytor pisał WALCA EMBARRAS (Barbara Krafftówna) czy PANIENKĘ Z TEMPERAMENTEM (Iga Cembrzyńska). I może zabrakło tu arcydzieł tzw. piosenki aktorskiej (z wyjątkiem genialnej wręcz WIELKANOCY w wykonaniu Stanisławy Celińskiej), lecz w zamian dostaliśmy artystyczny prezent o niespodziewanym uroku zarówno wspomnieniowości, jak  i świeżości. Działał PEJZAŻ BEZ CIEBIE Anny Chodakowskiej, uwodził SZARP PAN BAS Barbary Krafftówny (w bieliźnie!), mógł wzruszyć duet Beaty Fudalej ze śpiewającym z taśmy Jerzym Wasowskim (CZEMU ZGUBIŁAM KORALE). Jasne, że był to wieczór retro, lecz pełen całkiem współczesnej klasy.

Wzruszenia towarzyszyły również widzom w czasie koncertu dedykowanego Alinie Janowskiej, trzeciego dnia festiwalu. Jubilatka słuchała kiedyś przez siebie śpiewanych utworów z uwagą i radością, odbierała życzenia, a nawet tańczyła. 34. PPA przejdzie do historii jako jeden z najciekawszych, prezentujący różne odmiany teatru, w którym się śpiewa. Od koncertu z piosenkami Davida Bowiego w wersji Matyldy Damięckiej i Voo Voo przez angażujący publiczność występ Meow Meow, dialogującego Asafa Avidana akustycznie po The Best of Katarzyna Groniec. A poza tym zachwycili i porwali m.in.: brytyjscy wokaliści-beatboxerzy z The Vocal Orchestra, ukraiński pisarz Jurij Andruchowycz z zespołem Karbido, znakomita (znów) Stanisława Celińska z młodymi muzykami w programie NOWA WARSZAWA. Trudno w takim zestawie znaleźć słaby punkt festiwalu. Nie okazał się nim także konkurs aktorskiej interpretacji piosenki, choć po II etapie nie można się było oprzeć mieszanym uczuciom. Finał z siedmiorgiem laureatów podobał się niemal wszystkim, bo po prostu stał na wysokim poziomie. Aby uchronić się przed znanym z poprzednich lat nastrojem pompy i powagi, organizatorzy zatrudnili w roli konferansjera Artura Andrusa. Autora przeboju PIŁEM W SPALE, SPAŁEM W PILE chwalili widzowie i minister kultury z prezydentem Wrocławia, nie zauważając, że wyłącznie kabaretowe zapowiedzi-skecze kompletnie nie pasowały do piosenek wykonywanych przez finalistów. Zdaniem jurorów najlepiej interpretował maturzysta z Andrychowa Kamil Studnicki, który w tym roku ma zamiar zdawać do szkoły aktorskiej (jak sam powiedział „chętnie we Wrocławiu”). Publiczność bardziej przekonała wyrazista Dominika Barabas, ale właściwie zwycięzcą mógł być każdy/każda z siódemki. Gorzej, niestety, wypadli zwycięzcy PPA z ostatnich siedmiu lat, w większości bez nowego, przekonującego pomysłu na siebie (z wyjątkiem Natalii Sikory i Bartosza Porczyka).

Warto jeszcze dodać, że prestiżowy dyplom mistrzowski kapituły im. prof. Aleksandra Bardiniego (urodzonego 100 lat temu, co jednak przemknęło bez specjalnego koncertu) otrzymał absolutnie zasłużenie kompozytor i muzyk Piotr Dziubek. Niebawem usłyszymy jego i Wojciecha Kościelniaka musicalową wersję MISTRZA I MAŁGORZATY. To już na scenie odnowionego Teatru Muzycznego Capitol, gdzie również za rok, w marcu, kolejny, 35., Przegląd Piosenki Aktorskiej.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
………………………………………
34 Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, dyr. artystyczny Konrad Imiela, 15-24.03.2013