Thursday, September 14, 2017

WIDMA (Wratislavia Cantans)


W czasach dewaluacji, zwłaszcza w naszych teatrach, owacji na stojąco pisanie o takim aplauzie niewiele waży, ale w przypadku 'Widm' Kosendiaka/Passiniego reakcja widowni Narodowego Forum Muzyki była absolutnie trafiona. Mniej więcej od 20 minuty tego spektaklu, gdy - po nieco zbyt długiej sekwencji choreograficznej - już się upewniłem, że wszystkie elementy mają sens, a wykonanie jest ektraklasowe, mimowolnie poczułem wewnętrzną radość. Z fantastycznego przedstawienia.

Andrzej Kosendiak, któremu przyszła do głowy ta inscenizacyjna wersja 'Widm', zadbał o - paradoksalnie - bardzo nowoczesne brzmienie orkiestry i śpiewaków. Nie programowy sentymentalizm i nostalgia, jakich można by się po muzyce Stanisława Moniuszki spodziewać, lecz rytm, tempo i kolor zwyciężyły w moim odbiorze. Mimo - a może właśnie także dlatego - że Wrocławska Orkiestra Barokowa grała na instrumentach romantycznych. Oczywiście, inscenizację odbieramy jako całość, więc szumnie i wyraźnie trzeba podkreślić ogromne zasługi reżysera Pawła Passiniego, który zamienił scenę NFM-u w arenę pełną niezwykle sugestywnych zjaw. I choć na pamięć znam obrzęd z Mickiewiczowskich 'Dziadów', moje zainteresowanie wykreowanym tu teatrem tylko rosło. A gdzieś w tyle głowy pojawiło się nawet gorzkie wzruszenie na myśl o 'Dziadach' Michała Zadary i tamtego Teatru Polskiego, tak niedawno i tak niedaleko, po sąsiedzku, nas unoszących, w tak przykry sposób zniszczonych.

Passini zrobił własne 'Dziady' nie po raz pierwszy, w czym muzyka Moniuszki ani przez chwilę nie przeszkadzała. Sprawili się doskonale soliści, dbając o stylistyczną powściągliwość. Ciągle słyszę głosy Jarosława Bręka (Guślarza) i Aleksandry Kubas-Kruk (Zosi), ale też ciągle mam przed oczami Annę Wieczorek w trudnej roli wcielonego Cierpienia i znakomitą jako podwojona Zosia Franciszkę Kierc-Franik. W ogóle idea dublowania, a nawet potrojenia postaci (i planów) okazała się odkrywczo płodna w kolejne pomysły. Przekonywał aktorski Guślarz (Paweł Janyst), działający trochę na wzór Tadeusza Kantora, mistrzowsko wypadł Mariusz Bonaszewski jako Medium przemawiające różnym głosami i tonami. Koniecznie pochwalić trzeba studentów-lalkarzy z PWST we Wrocławiu za energiczną ruchową aurę, bez której spektakl byłby o niebo uboższy. Duże wrażenie robiły lalki i kostiumy (autorstwa scenografki Zuzanny Srebrnej), inspirowane malarstwem Zdzisława Beksińskiego.

Jedną scenę wrocławskich 'Widm' wyróżnić warto szczególnie. To moment, kiedy słychać pamiętne 'Bo kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże', a na płótnie-ekranie (projekcje Aleksandry Konarskiej) widzimy wideo z płynącymi łodzią emigrantami. Mogę sobie wyobrazić, że to jest to, co by nam dziś chciał powiedzieć Adam Mickiewicz, sam przecież kiedyś w podobnej sytuacji.

Nie mogę się doczekać wersji płytowej i emisji telewizyjnej realizacji 'Widm', którą ma pokazać w okolicach Święta Zmarłych TVP Kultura. Na płycie - mam nadzieję - wysłyszę wszystkie słowa, co niestety nie udało się na żywo w sali. Mimo iż Chór NFM-u śpiewał wspaniale, to sporo tekstu uciekło, w chmurze dźwięku nie docierając do publiczności. Wersja filmowa pozwoli skupić się na szczegółach, inaczej przeżyć te magiczne 80 minut. A w tzw. międzyczasie, końcem września, pojawi się dyplomowe przedstawienie studentów PWST Wrocław, mające być 'Widmami/Dziadami' w jeszcze innej interpretacji, i bez muzyki Moniuszki.

Ocena (0-6): 6.

GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.......................................
Stanisław Moniuszko/Adam Mickiewicz WIDMA, kierownictwo muzyczne Andrzej Kosendiak, reżyseria Paweł Passini. Narodowe Forum Muzyki, 12 września 2017, amfiteatr, rząd I, miejsce 62