Monday, September 18, 2017

AFROAZJA (Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu)


Od mocnego akcentu rozpoczął się III Festiwal Prapremier, organizowany przez wałbrzyski Teatr Lalki i Aktora. Gospodarz zaprezentował spektakl Martyny Majewskiej (autorka i reżyserka) pt. 'Afroazja'. Pełen atrakcji i ukrytych pod nimi sensów.

Bohaterką jest Polianna, ale nie, nie kojarzcie jej z postacią z książki Eleanor Porter, choć parę wspólnych pól tu znajdziemy. Wałbrzyska Polianna nie jest sierotą, choć rodzinę ma niepełną. Właściwie wychowuje ją babka (intrygująca Patrycja Rojecka), która stara się jak umie i być towarzyszką zabaw (piękna scena z mąką), i trzymać względną dyscyplinę. Tata jest zapewne świetny, ale zapracowany (Kamil Król). 13 godzin w wirtualnych kamieniołomach, do których dojazd trwa 5 godzin. Jak łatwo obliczyć, na sen zostaje godzina, na kontakt z córką... Mamy nie ma. Od początku się nad tym zastanawiamy, może umarła? Polianna żyje na pograniczu świata realnego i wyobrażonego. Jej przyjaciółmi są krówka, topola i płot, podpowiada też tajemniczy ktoś (Jakub Grzybek), kto za chwilę stanie się foliozębnym przewodnikiem w podróży. Tylko czy mama naprawdę jest gdzieś daleko, czy istnieje tylko w głowie dziewczynki?

Jak to się rozwiąże, zdradzić nie mogę, bo spektakl na pierwszym planie przygodowo-komediowy, wiele zyskuje dzięki drugiemu dnu, zaciekawieniu widza niedopowiedzeniem. Dla mnie, dorosłego i nieprzepadającego za teatralnymi bajkami, 'Afroazja' jest manifestem wolności. Owszem, okupionej wyrzeczeniem, ale i odkupionej opieką. Bo Polianna otrzymuje od mamy prezenty (dostarcza je bezbłędny paczkonosz Paweł Pawlik), zawsze trafione, dziewczynka czuje, że to mama najlepiej ją rozumie i wie, czego córce potrzeba. I nic dziwnego, że w końcu nie wytrzymuje, ucieka, chcąc mamę spotkać. I o tę podróż po świecie (ze wsi Polska) chodzi tu najbardziej, o odmianę, odwagę, poznanie, dojrzewanie. Matki i córki, kobiety.

Tempo przedstawienia imponuje, pomysły scenograficzne (Anny Haudek) to poziom gór wyrafinowanych, wysokich, muzyka (Dawida Majewskiego) - tym razem na gitarowo - doskonale rytmizuje poszczególne sceny, widać reżyserską dbałość o szczegół, aktorzy potrafią wejść w każdą postać z werwą i humorem. Katarzyna Kłaczek w roli Polianny bardzo umiejętnie i energicznie wygrywa zmienne nastroje, wydobywając przede wszystkim jej niezależność i - wraz z rozwojem fabuły - empatyczność (tu znów kłania się Porterowa Polyanna). Trochę rozczarowuje finał, niezdecydowany, może zbyt zniuansowany, choć mimo to czytelny.

'Afroazja' to ważny spektakl młodej reżyserki, która - tylko patrzeć - zrobi coś absolutnie niezwykłego. Zarówno widowiskowej 'Yemayi, królowej mórz' zrealizowanej we Wrocławskim Teatrze Lalek, jak i najnowszej 'Afroazji' brakuje niewiele do dzieła. Niewiele, czyli ile? Martynie Majewskiej trzeba zaufać do końca, dać jej zrobić spektakl bezkompromisowy. I chyba nie da się tego osiągnąć w - choćby najlepszym z najlepszych - teatrów lalek, skierowanym do dzieci. Marzy mi się Majewska niepokojąca i wyzwalająca, idąca na całość.

(0-6): 4,5.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.......................................
Martyna Majewska AFROAZJA, reż. M. Majewska, Teatr Lalki i Aktora w Wałbrzychu, 17.09.2017