Zmarł Andrzej Wajda, najważniejszy polski reżyser filmowy, zdobywca Oscara i Złotej Palmy, związany z kilkoma polskimi miastami w sposób szczególny, także z Wrocławiem.
To w tutejszej Wytwórni Filmów Fabularnych zrealizował swój debiutancki film 'Pokolenie', 'Lotną', a także kultowy 'Popiół i diament', nakręcony w 80 procentach w halach WFF oraz w plenerach Wrocławia i Trzebnicy. Przy wrocławskiej ul. Bogusławskiego jest dziś tablica upamiętniająca filmowy plan tego arcydzieła polskiego kina. Dzisiejsze Wzgórze Andersa posłużyło za miejsce słynnej sceny śmierci Maćka Chełmickiego na wysypisku śmieci.
20 lat temu wyreżyserował pierwszy po pożarze spektakl na głównej scenie Teatru Polskiego: 'Improwizacje wrocławskie'.
20 lat temu wyreżyserował pierwszy po pożarze spektakl na głównej scenie Teatru Polskiego: 'Improwizacje wrocławskie'.
W Ossolineum znajdują się m.in. przekazane przez reżysera rękopisy scenariuszy do 'Wesela', 'Zemsty' i 'Pana Tadeusza' oraz ponad 100 plakatów i część nagród, jakie otrzymał w swojej karierze.
Ostatni raz we Wrocławiu pojawił się w czerwcu 2016 i zwiedzał nowo otwarty Pawilon Czterech Kopuł, gdzie oglądał ekspozycję polskiej sztuki współczesnej (Wajda studiował na krakowskiej ASP, ukończył łódzką Filmówkę).
Przeżył 90 lat. Jest Honorowym Obywatelem Wrocławia.
W swojej autobiografii pisał: "Pewnego dnia zrozumiałem, że muszę zrobić film, w którym kamery będą skierowane tylko na Kantora, a reszta zaistnieje na ekranie w jego relacji z aktorami i dialogami spoza ekranu. Geniusz Kantora kazał nam myśleć, że ta niewidziana w teatrze gra nigdy się nie skończy - mam więc czas, aby zrealizować ten film. Niestety, zawsze wcześniej, niż myślisz - śmierć puka do drzwi". Wspominał też, że w dzieciństwie często chorował i na zabawy innych dzieci patrzył z okna: "Rwałem się do życia, ale ono trzymało mnie na dystans. To wyrobiło we mnie pewien rys melancholii, który pozwala mi od czasu do czasu być artystą, nie tylko reżyserem filmowym". (Wydawnictwo Znak, 2013)
Przeżył 90 lat. Jest Honorowym Obywatelem Wrocławia.
W swojej autobiografii pisał: "Pewnego dnia zrozumiałem, że muszę zrobić film, w którym kamery będą skierowane tylko na Kantora, a reszta zaistnieje na ekranie w jego relacji z aktorami i dialogami spoza ekranu. Geniusz Kantora kazał nam myśleć, że ta niewidziana w teatrze gra nigdy się nie skończy - mam więc czas, aby zrealizować ten film. Niestety, zawsze wcześniej, niż myślisz - śmierć puka do drzwi". Wspominał też, że w dzieciństwie często chorował i na zabawy innych dzieci patrzył z okna: "Rwałem się do życia, ale ono trzymało mnie na dystans. To wyrobiło we mnie pewien rys melancholii, który pozwala mi od czasu do czasu być artystą, nie tylko reżyserem filmowym". (Wydawnictwo Znak, 2013)