Thursday, September 3, 2020

Jacek Głomb musi odejść? Albo uchwała nr 2531/VI/20


Nie wiem, czy Państwo w to uwierzą, ale zapewniam, że to fakt: Zarząd Województwa Dolnośląskiego podjął 27 sierpnia uchwałę (nr 2531/VI/20) o zamiarze przeprowadzenia konkursu na stanowisko dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Aktualnemu dyrektorowi Jackowi Głombowi kończy się w przyszłym roku kontrakt, zgodnie z prawem urząd musi ogłosić zamiar konkursowy w roku poprzedzającym etc. Musi, ale nie powinien. Musi, ale może tego nie robić. Musi, ale gdyby tego nie zrobił, okazałby się zarządem, który chce w końcu z rozumem zarządzać dolnośląską kulturą. Tymczasem dał właśnie znak, że niekoniecznie.

Nie mógł się Legnicy trafić lepszy dyrektor teatru, to wiedzą wszyscy, którzy odrobinę się na kulturze znają. Nie znajdą Państwo osoby mającej inne zdanie, a zajmującej się polskim teatrem. I można by tu wyliczać liczne sukcesy Drużyny Modrzejewskiej z okresu 26 lat dyrekcji Jacka Głomba, może trzeba by o nich przypomnieć, skoro Cezary Przybylski – marszałek odpowiedzialny od pewnego czasu w zarządzie za kulturę – pozwala na uchwałę nr 2531. Piszę: pozwala, bo nie wierzę, że chce zmiany szefa legnickiego teatru. Mam nadzieję, że dla koalicyjnego spokoju tę uchwałę przyjęto i nic z konkursu nie wyjdzie. Nie, nie będę dziś streszczał sagi z Modrzejewskimi osiągnięciami, odsyłam do analiz, felietonów i wywiadów łatwych do znalezienia w Internecie. Moja jubileuszowa rozmowa z dyrektorem Głombem TUTAJ.

No właśnie: jubileuszowa… Z Jackiem Głombem nigdy nie rozmawia się historycznie (mimo że już jest postacią historyczną i zapewne będzie kiedyś w Legnicy ulica Głomba), on zawsze od 26 lat myśli naprzód, o czymś kolejnym, nowym, gasi pożary finansowo-kwarantannowe, a w głowie ma teatr za chwilę, nie tylko teraz. Można się nie lubić, nie zgadzać z wizją, mieć za złe jakiś spektakl, małostkowo mścić się za krytykę i opozycję, można, ale po co? Przecież szefowanie Głomba w niczym dzisiejszej władzy nie zaszkodziło, żaden ‘Hymn narodowy’ ani ‘Popiół i diament’. Takiego dyrektora się nie wymienia konkursem, którym najczęściej ostatnio w naszych realiach rządzi przypadek albo polityczne animozje. Od razu Państwu z zarządu województwa to powiem: nikt poważny się do ewentualnego konkursu nie zgłosi, wybieralibyście spośród kandydatów bezsensownych. Ludzie kultury już dziś to wiedzą, posłuchajcie nas chociaż raz. Nie słuchaliście w sprawie Teatru Polskiego we Wrocławiu, nie popełniajcie tego błędu przy okazji Legnicy.

Uprzedzając typową argumentację: konkurs jest po to, by procedury były transparentne, by wszyscy mieli równe szanse i możliwości. Taka będzie pewnie linia urzędu. Z obowiązkowym dodatkiem: dyrektor Głomb może się również zgłosić. Tak, tak, przerabialiśmy to nieraz. Jan Klata, były szef Starego Teatru w Krakowie (nomen omen: imienia Heleny Modrzejewskiej), mógłby co nieco o tym opowiedzieć. Albo na przykład, na świeżo, Dorota Ignatjew z lubelskiego Osterwy. Wiemy to doskonale: konkurs ogłasza się po to, by się kogoś pozbyć. Powołali Państwo dzisiejszych dyrektorów Teatru Polskiego we Wrocławiu bez konkursu, prawda? Zostawcie sobie zatem wymówkę o transparentności i konkursowości w szufladzie z napisem: nie wyjmować do końca sejmikowej kadencji.

Do tej samej szuflady niech trafi uchwała nr 2531/VI/20. Jeśli jeszcze tam nie trafiła.

GCH