Tuesday, January 14, 2014

Jerzy Pilch DRUGI DZIENNIK


To jest czas Jerzego Pilcha. W piątek na ekrany kin wchodzi film Wojciecha Smarzowskiego wg nagrodzonej Nike powieści POD MOCNYM ANIOŁEM, bardzo autobiograficznej. W grudniu w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy Jacek Głomb wraz ze swoimi aktorami przygotował świetnie przyjętą przez publiczność premierę ZABIJANIA GOMUŁKI na podstawie innej książki pisarza TYSIĄC SPOKOJNYCH MIAST. Ukazał się też DRUGI DZIENNIK Pilcha, ciąg dalszy zapisków autora, ukazujących się regularnie najpierw w Przekroju, potem w Tygodniku Powszechnym. A pamiętajmy jeszcze o WIELU DEMONACH, powieści opublikowanej w roku ubiegłym. Niezły zestaw.

Jerzy Pilch to pisarz specyficzny, przywiązany do barwnej frazy, wyłuskujący tematy rzadko w polskiej literaturze obecne. Najchętniej, zdaje się, opowiada o luterskiej Polsce, będącej z jednej strony śląsko-cieszyńską enklawą, z drugiej częścią ojczystej całości, ale w ostatnich latach na czoło twórczości autora SPISU CUDZOŁOŻNIC wybija się intymno-publicystyczny dziennik. Właśnie po raz drugi w wydaniu książkowym możemy Pilcha poznawać od strony wcześniej nieznanej, choć ton oczywiście obcy jego czytelnikom nie jest. Dziennik nr 2 relacjonuje stan ducha (i ciała) pisarza między czerwcem a czerwcem 2012/13. To przede wszystkim historia osobista dojrzałego artysty-literata cierpiącego na chorobę Parkinsona, błyskotliwa transmisja z życia.

Jeszcze rok temu (...) był ze mnie rewolwerowiec. Szybkostrzelny. Zawzięty. Bezwzględny dla innych. Bezlitosny dla siebie. Pozer akcentu. Kabotyn artykulacji (...). Dziś nic z tych rzeczy. Dziś sama litość – destylat politowania dla samego siebie – notuje w lipcu 2012. Niemal rok później podsumowuje: Co zostało? Bóg i piłka nożna. Wbrew pozorom niemało. I czuć w tym wyznaniu szczerość oraz prawdę, ale również zmrużenie oka, bez czego dziennik tego autora obejść się nie może.  Bez obaw zatem, Pilch nie zapomniał jak być  gwiazdorem słowa, ciągle potrafi zadziwić celnością puenty, gawędziarską biegłością, komentatorską iskrą. Trochę wspomina (choćby czasy studenckie czy babkę Czyżową i Hanię od Kocięłłów wyjące ze śmiechu lub bólu w rodzinnej kuchni w Wiśle), czyta (Babla, Amery’ego, Lechonia), ocenia (Guentera Grassa, braci Karnowskich), zaskakująco mało ogląda igrzyska olimpijskie (to w końcu nie Mundial).

Mówi się o tej książce, że to kronika przedostatnich dni, sekrety quasi-nieboszczyka, Pilch sam używa frazy „kalendarium zaniku”. Rzeczywiście, dużo tematów schyłkowych tutaj znajdziemy, owszem, wyłażą na pierwszy plan w proporcjach nieporównywalnych, gdy się zestawi oba dzienniki, lecz jak na takie miano, zbyt wiele tutaj energii i pogody, dowcipu i ironii, gości na Hożej, nie tylko tych z zapamiętanej Wisły. Bo – objaśnia Jerzy Pilch – „choroba to nie jest kwestia szczęścia albo nieszczęścia – choroba to jest kwestia dzieła sztuki”. Tak, DRUGI DZIENNIK PILCHA to dzieło sztuki, podobnie jak dziennik pierwszy.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
...............................................
Jerzy Pilch DRUGI DZIENNIK, Wyd. Literackie, 2013