Saturday, December 10, 2011

BALLA, BALABAN, RUDIŠ – Czesi rządzą


Zdaje się, że czeska literatura po polsku to już zjawisko społeczne lub raczej społecznościowe. Coraz więcej się wydaje, poznajemy zupełnie nowych pisarzy, a przy okazji zwiedzamy typowe i nietypowe przestrzenie czeskiej (i słowackiej) duszy. Sygnał dał Mariusz Szczygieł bestsellerowym, również nad Wełtawą, „Gottlandem” i poszło. W forpoczcie znalazł się jeszcze Mariusz Surosz ze swoimi „Pepikami”, Jolanta Piątek i jej „Obrazki z Czech” oraz kolejna gawęda Szczygła pt. „Zrób sobie raj”. Dzięki tym tytułom weszliśmy pod sąsiedzką skórę, zawierając znajomość z często dziwacznymi mieszkańcami specyficznego lądu. Potem przyszedł czas na przyjaźnie bliższe. Wydawnictwo Atut osiągnęło sukces, wydając powieści Radki Denemarkowej i Oty Filipa, a także nagradzane Magesią Literą książki Violi Fischerowej. Teraz możemy literacko spotkać się z Jaroslavem Rudišem, Janem Balabánem, Vladimirem Ballą. Między innymi. Co ciekawe (i dziejowo naturalne), wśród wydawców nowej literatury z na-południa-od-Polski prawie sami Wrocławianie.

„Grandhotel” Rudiša promuje się sloganem o czeskim Forreście Gumpie. Bohater tej powieści to trzydziestoletni odmieniec Fleischman (179 cm wzrostu, 73 kg wagi), fascynat pogodowych zmienności, sierota, wieczne dziecko, pod-pracownik hotelu na szczycie góry Ještěd w pogranicznym Libercu (1012 m n.p.m.). Kiedy się urodził wraz z dziesiątką innych niemowlaków, „jedenastu świeżo upieczonych ojców (...) wyruszyło zapić swoje wielkie szczęście, o którym myśleli, że potrwa całą wieczność. Wrócili późno w nocy w uwalanych garniturach z tesilu i z rozmazaną szminką na policzkach”. Zwyczajny małomiasteczkowy obrazek, jakich tutaj wiele. Jednakże jest w dynamicznej, napisanej lekko i krótko, książce urodzonego w Turnovie Rudiša (o rok starszego od Fleischmana) coś wdzięcznie ujmującego: marzenie o chmurach, o lepszym świecie, realizowane bez pompy, mimochodem, mimo zdarzeń. Gdy w finale bohater unosi się w balonie z gderliwym opiekunem-kumplem w przestworza, czujemy uwolnienie. Od codzienności, od historii. Każdy ma własną wizję hepilajfu, Fleischman swoją spełnia.

Postaci serii układających się w spójną opowieść nowel nieżyjącego od roku Jana Balabána wędrują przez ostrawski świat bez marzenia. Starają się wprawdzie uchronić resztkę nadziei, wiary, skoro miłości zatrzymać się nie da, lecz wpadają w sidła melancholii i rozpadu. Tę prozę smutnego realizmu nagrodzono w Czechach tamtejszą Nike dwukrotnie, jako Książkę Roku i Książkę Dziesięciolecia. Polskiego czytelnika podobny wybór musi zaskoczyć, bo stereotypowo czeska literatura kojarzy się z uśmiechem i dystansem. Takich luzaków-artystów opisuje na przykład Szczygieł. A to przecież nie tak, zwykle nie tak. Balabán nie wyszukuje osobliwości, nie buduje mitu, pisze jak jest, z poetycką nadwrażliwością i oceanicznym współodczuciem. O tym, że żona z mężem ledwo razem wytrzymują, o tym, że drobiazg potrafi zatruć najpiękniejszą chwilę. Sam pisarz określa swoich bohaterów zdaniem: „To normalni ludzie, którzy przegrali, ale jeszcze się nie rozbili”. Ludzie wierzący. Tacy właśnie są także Czesi.

I Słowacy. Mieszkający i pracujący jako urzędnik w 40-tysięcznej miejscowości Nové Zámky Vladimir Balla tworzy wyłącznie opowiadania. Ich motorem jest obserwacja życia, płynącego obok zanurzonego w życiu, ale osobnego autora-samotnika. Obserwuje z zaciekawieniem i obawą, że „coś się nagle okaże o świecie, w którym żyjemy, a zwłaszcza o nas”. Murarz z noweli „Obcy” nie chce spojrzeć w lustro, czyżby z lęku przed pewną ostatecznością? Mężczyźnie ze „Stosunku” brakuje końcowej ochoty-odwagi, by zagadać do kobiety, wybiera autsajderyzm, nie taki wcale najgorszy sposób na siebie. Sceptycyzm, nuda, zgorzknienie biorą się z życiowego „koszmarnego bagażu”, nie zwalczymy ich nigdy, możemy je wypisać, wyrazić, wyczytać, upuszczając sobie złej krwi.

I już, i tyle.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
..........................................
Jaroslav Rudiš GRANDHOTEL, przeł. K. Dudzic, Good Books, 2011
Jan Balabán MOŻLIWE, ŻE ODCHODZIMY / WAKACJE, przeł. J. Różewicz, Afera, 2011
Balla ŚWIADEK, przeł. J. Bukowski, Biuro Literackie, 2011