Saturday, April 5, 2008

Andrew Morton TOM CRUISE

Autor tej książki wymyślił sobie w pewnym momencie ciekawy sposób na życie: opisywać historie sławnych ludzi. Rozprawił się już z Madonną, Moniką Lewinsky, Beckhamami. Sam zdobył sławę historią księżnej Diany, wydaną jeszcze za jej życia. Niezła kariera jak na dziennikarza tabloidów. Z jednej strony naturalna konsekwencja zawodowej drogi, z drugiej duże szczęście. Morton wie zatem o swoich bohaterach wiele nie tylko dlatego, że pisząc każdą z książek, przeprowadza dość szeroko zakrojony research, spotyka się z przyjaciółmi i wrogami, studiuje szczegóły biografii, zbiera recenzje i opinie. On zna tę stronę życia z bliska; nieraz bywał podziwiany i atakowany jak postaci z jego bestsellerów. To wydawnictwo nie pojawiło się na brytyjskim i australijskim rynku z powodu restrykcyjnych przepisów związanych z prawniczym terminem „pomówienie”. Z pewnością Morton potrafi też kolekcję faktów ubrać w zajmujące akapity, analizując osobowości gwiazd. O tym, czy w przypadku Toma Cruise’a ma rację, czy mija się z prawdą, zdecyduje czas.

W nieautoryzowanej biografii jednego z najgłośniejszych aktorów dzisiejszego Hollywoodu Morton nie ukrywa osobistej perspektywy, choć miejscami stara się zdobyć na obiektywizm. Gdy przywołuje chwilę zerwania Cruise’a z wytwórnią filmową Paramount po fiasku negocjacji kolejnego kontraktu, wymienia okołozawodowe religijne okoliczności konfliktu, ale przypomina również rok 1919 i sprawę Chaplina, który założył własną firmę, by zdobyć niezależność. Chwieją się jednak Mortonowi proporcje. Można bowiem odnieść wrażenie, że nie Tom Cruise jest głównym tematem książki, lecz kościół scjentologiczny, którego amerykański gwiazdor stał się żarliwym wyznawcą i popularyzatorem. Może zresztą autor tej biografii ma rację, kładąc tak znaczący akcent na tę stronę aktywności bohatera; młody Tom spędził rok w seminarium. Może rzeczywiście nie powinno się oddzielać zawodowych osiągnięć (i porażek) od życia osobistego, zwłaszcza w przypadku Cruise’a. Ale czytelnika muszą nachodzić wątpliwości, kiedy czyta:

„Tom jest nie tylko gwiazdą filmową, lecz także mesjaszem mediów, eksplikującym lęki i zwątpienia dzisiejszych czasów, czerpiącym moc z własnej sławy, z naszego uwikłania w religijne ekstremizmy, z porażającej skali globalizacji (…). Na współczesnym rynku idei racjonalne dyskusje i naukowe metody są zbyt często zagłuszane przez skrajne i niemożliwe do udowodnienia dogmaty, A Tom Cruise jest tym, który krzyczy najgłośniej, wciskając wszystkim swój pseudoreligijny towar”.

To nie cytat z czyjejś wypowiedzi, nie przytoczona przez dziennikarza refleksja eksperta. Tak Andrew Morton z roli opisywacza rzeczywistości zmienia się w komentatora, co czyni z niniejszej książki smaczniejszy kęs do lekturowej strawy, równocześnie stawia pytanie o wiarygodność treści. Kłania się tabloidowy sznyt, tyle atrakcyjny, co prostacki. Morton nie docenia czytelnika swojej najnowszej publikacji. Sama relacja zupełnie by wystarczyła. Scjentologia i tak nie ma najlepszej prasy. Tymczasem angielski autor nieautoryzowanej historii Toma Cruise’a funduje nam przestrogę rodem z antysektowej ulotki, zbyt często zagłuszając tzw. fakty swoją pseudopsychologiczną interpretacją.

Ale poza tym jest ciekawie. Tom Cruise Mapother IV okazuje się konsekwentnym graczem we współzawodnictwie, którego celem było uznanie i zaspokojenie ambicji. Talentu i oddania aktorstwu nie odmawia mu nikt. Steven Spielberg przyznaje, że trzykrotnie nominowany do Oscara potomek emigranta z Irlandii posiada „wspaniałą magię”. Problemy zaczynają się, kiedy przychodzi do wyciągnięcia wniosków z prywatnego życia aktora. Ze scjentologicznej działalności i związków z kobietami. Po przeczytaniu całości nie da się od próby sformułowania własnej opinii uciec. Bo skoro zdecydowaliśmy się sięgnąć po tę książkę, jej bohater coś dla nas znaczy. Coś więcej niż funkcja krzewiciela scjentologii. O tym czymś Andrew Morton niepotrzebnie w końcu zapomina.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
………………………………………
Andrew Morton TOM CRUISE. Nieautoryzowana biografia, Philip Wilson, 2008