Friday, January 11, 2008

Barack Obama ODZIEDZICZONE MARZENIA

Na amerykańskich monetach widnieje napis “E pluribus unum”, co znaczy “jedno uczynione z wielu”. To historyczna maksyma Stanów Zjednoczonych, znajduje się na używanej od XVIII wieku wielkiej pieczęci, autoryzującej ważne państwowe dokumenty. Ojcom-założycielom niepodległej Ameryki chodziło o podkreślenie wielonarodowości i wielokulturowości kraju emigrantów, choć przez tych parę wieków istnienia USA nie wszyscy mieli szczęście równych praw. Tego samego motywu jedności użył Barack Obama podczas przemówienia na
bostońskiej konwencji demokratów w 2004 roku:

"Nie ma Ameryki liberalnej czy konserwatywnej, są Stany Zjednoczone. Nie ma czarnej ani białej Ameryki, nie ma kraju latynosów czy Azjatów, są Stany Zjednoczone. Różni eksperci chcieliby pokroić nasze państwo na części, czerwone i niebieskie, republikańskie i demokratyczne. Mam dla nich wiadomości: wierzymy w Boga w stanach niebieskich i nie lubimy cenzury w stanach czerwonych. Mała Liga istnieje w niebieskich oraz, tak, przyjaźnimy się z kilkoma gejami z czerwonych stanów".

Ta mowa uczyniła z niezbyt znanego czarnoskórego senatora poważnego kandydata przyszłości, która właśnie nadeszła. Już dziś nie mówi się o Obamie inaczej jak o człowieku przełomu na amerykańskiej scenie poltycznej. Prezydent USA o innym od białego kolorze skóry nie jest już ani marzeniem, ani widmem, ani nonsensem. Od niedawna możemy i u nas bliżej poznać jednego z głównych uczestników najnowszego wyścigu do Białego Domu, dzięki wydanej po polsku autobiografii Baracka Obamy. Tytułowe “odziedziczone marzenia” to dziś dla autora przede wszystkim pragnienie życia w jednej Ameryce wszystkich obywateli. Nie tylko dzieło Jamesa Baldwina, Langstona Hughesa, przedwojenny Harlem, nie tylko mantrycznie powtarzane idee Kennedy’ego. Nie tylko zajmująca sporo miejsca w tej książce Afryka i jej wspólnotowa tradycja.

Wydaje się, że nienowa przecież propozycja prawdziwie pluralistycznego kraju wielu nacji, poglądów i religii, może znaleźć podatny grunt właśnie z powodu osoby Obamy. Potomka
zwykłej rozbitej amerykańskiej rodziny, syna kenijskiego naukowca, który zdecydował się powrócić do swojej afrykańskiej ojczyzny, zostawiając żonę i dziecko. Biała matka też wybrała później życie w podróży. Chłopiec został na Hawajach z dziadkami, by zawędrować jako student do Nowego Jorku, pracować w Chicago, wstąpić na Harvard, w końcu zacząć skromną praktykę prawniczą i oszałamiającą karierę polityczną. W “Odziedziczonych marzeniach” znajdziemy szczerą opowieść o losie współczesnego Afro-Amerykanina z ambicjami. Opowiada młody mężczyzna, przywiązany do kultury swojego kraju, ale i zafascynowany korzeniami rodziny, nieukrywający osobistego stosunku do historii. O okresie ostrej walki czarnoskórej ludności o pełne prawa ma zdanie odważne. Wyznaje, że trudno ocenić, bo nie sposób sobie wyobrazić sytuacji człowieka, którego jedynym wyjściem jest brnięcie w pułapkę gniewu i przemocy. Bez rzeczywistej szansy na wycofanie lub stanie z boku. Dlatego pewnie tak się teraz stara, aby przedstawić Amerykę Amerykanom jako kraj różnorodnych przekonań i tradycji, kolorowy, nie czarno-biały.

Nie wiadomo, czy amerykańskim demokratom wystarczy wyobraźni do zagłosowania na pierwszego w dziejach USA afrokandydata. Nie wiadomo, czy ewentualnie wystarczy takiej wizji wyborcom. Za to postać Obamy z pewnością może być inspirująca dla każdego czytelnika. Bo autor “Odziedziczonych marzeń” odniósł sukces, pamiętając, że kluczem jest właściwy wybór, ale i lekcja na własnych błędach.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
...................................................................................
Barack Obama ODZIEDZICZONE MARZENIA, przeł. P. Szymczak, Media Rodzina, 2007