Przy okazji tej książki po raz kolejny zadałem sobie pytanie, czy zawód dziennikarza w dzisiejszych czasach ma ten istotny dla niektórych wielki sens przekazywania prawdy o czasach i ludziach tych czasów.
Biografia napisana przez Summersa i Swan z jednej strony woła o pomstę, z drugiej – jest tym, czego najwyraźniej chce tzw. populacja. Społeczeństwo pragnie mięsa, więc autorzy je wykładają, kawa na ladę. A polski wydawca okazuje się uczniem pojętnym, bo zamiast zwięzłego tytułu oryginału („Sinatra: życie”) wymyśla: „Sinatra. Miłość, muzyka, mafia”. M jak serial. Chwytliwe, choć pozbawione sensu i prawdy. O muzyce w pracy państwa S. jest niewiele. Anthony Summers to dziennikarz BBC, absolwent Oksfordu, relacjonujący problemy wietnamskie, palestyńskie, autor kontrowersyjnej biografii Marilyn Monroe, Robbyn Swan to jego żona, dokumentalistka, specjalistka od spraw rosyjskich. Ich książkę reklamuje się jako pierwszy w pełni udokumentowany zapis życia najsłynniejszego wokalisty wszech czasów. Racji w sloganie nie ma żadnej. Nawet jeśli przyjmiemy, że polski wydawca-uczniak zapadł zbyt głęboko w tabloidową gorączkę, podtytuł angielski („The Life”, czyli „Życie”) jest nadużyciem. Bo skoro piszemy o artyście, jego muzyka musiała zajmować dużo więcej miejsca niż jej poświęcili dziennikarze.
Z kolejnej książki o Sinatrze wyłania się dobrze znany osobnik. Związany z mafią i z prezydentem Kennedym. Damski bokser i filantrop. Gwałciciel i kochanek, satrapa, czaruś. To już znamy, także z podań wydanych za życia Sinatry. O tym, że Ava Gardner pozostała na zawsze największą obsesją Franka fani wiedzą od zawsze; Summers i Swan mają tylko szczęście, nic więcej, gdy otrzymują zapisy niepublikowanych wcześniej rozmów, jakie z dawną contessą przeprowadził Peter Evans. Sami szczycą się studiami akt FBI i sporą liczbą wywiadów ze znajomymi Sinatry. Ale kompletność dostępnych teczek jest, jak u nas, wątpliwa, a liczba rozmów mniejsza od tej, jaką deklarowała Kitty Keley, autorka podobnej pracy sprzed 20 lat. Po raz kolejny nie udało się również wyciągnąć niczego z członków rodziny Franka Sinatry.
Wybitna amerykańska pisarka Joyce Carol Oates ukuła kiedyś termin dla nowego podgatunku literackiego. Patografia to taki rodzaj dzieła, w którym autor zakłada ciasne buty skandalu i w takim skrzywionym lustrze ogląda gębę swojej ofiary. To, co nie działa, co jest dramatem, chorobą, nieudanym małżeństwem, zanieczyszczoną karierą, co sprawia, że ktoś zatraca się w alkoholizmie, psychicznym rozchwianiu, co sprowadza się do motywu niedotrzymanej obietnicy, moralnej względności staje się tematem tragedii nowego świata. Zamiast oddawania sprawiedliwości swojemu bohaterowi, patograf (w odróżnieniu od biografa) zachowuje się wobec niego jak myśliwy w stosunku do ofiary, próbując odkryć wstydliwe, pogrążające fakty z czyjejś historii. Mogłoby w tym szukaniu chodzić o wyższą misję, o odbrązawianie, odkłamywanie historii, gdyby postać pokazywano kompleksowo, w jej/jego całej okazałości i mniejszości. Niestety, w patografii najważniejszy staje się temperament prokuratora. Frank Sinatra, człowiek-legenda, człowiek wielki i bardzo mały, ma na szczęście czytelników za ławę przysięgłych.
Dla Polaków Frank Sinatra ma znaczenie w obrębie muzyki, może filmu (jest przecież zdobywcą Oscara), ale jego patografia pióra brytyjskiej pary Summers-Swan znaczy dla nas więcej, w kontekście polskiej historii najnowszej. Dzięki tej dalekiej od doskonałości książce zadajemy sobie pytania. O ludzki los, wielkość i małość postawionego pod ścianą życiowych wyborów człowieka. W Polsce 2007 to ważny temat, o którym nie mają pojęcia ani autorzy książki „Sinatra: życie”, ani Frank Sinatra, dziecko szczęścia, ten, który niczego w życiu nie żałował, który przemierzył każdą z dróg i robił to na swój własny sposób.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
..................................................................................................
A. Summers, R. Swan SINATRA: ŻYCIE, przeł. P. Janiga, Twój Styl, 2007