Pamiętam, jaką furorę zrobił swojego czasu Andrzej Stasiuk, publikując autobiograficzną książkę pt. „Jak zostałem pisarzem”. Teraz Jurij Andruchowycz zabrał się za autobiografię, wydając w firmie Stasiuka wywiad z samym sobą. Jeśli jednak wyznania Stasiuka były dynamiczną ciekawostką do zapomnienia, „Tajemnica” ukraińskiego autora to tom nie tylko „zamiast powieści”, jak stoi w podtytule.
Forma narcystycznego wywiadu wydaje się dla gwiazdora literatury nie tylko ukraińskiej szczególnie trafiona. Niepoważnie w tym wszystkim brzmi tylko mistyfikacyjny pomysł, że oto niby niemiecki dziennikarz Egon Alt (czyli „ja stary”) prosi Andruchowycza o rozmowę, ten się zgadza, rozmawiają, potem Egon ginie i tak dalej. Pomysł ozdobny, może niepotrzebny, ale treść „Tajemnicy” naprawdę zajmuje, bo jest to podróż z dawnego Iwano-Frankowska do dzisiejszej Ukrainy (Iwano-Frankiwska), przez Europę czasów i kultur. Na początku była „podłoga, deski podłogi w takim brudnym ciemnoczerwonym kolorze, mocno podrapane deski, szpary między nimi”. Potem „magiczne miasto Lwów”, wojsko, grupa poetycka Bu-Ba-Bu i otwarcie na Europę. Jeszcze raz okazuje się, że w pojedynczym życiorysie osobowości wyjątkowej, bo artystycznej, też widać dzieje naszej części świata, zapyziałej, choć z przeświadczeniem, przeczuciem otchłani, przywiązaniem do snu, problemem z nastrojami. „Rano strasznie nie chce mi się wracać do rzeczywistości – mówi Andruchowycz. – Dlatego przez pewien czas staram się wskoczyć z powrotem w ostatni sen. Potem jeszcze ta wiosna, znowuż ta wiosna, ta śmierć”. Zawsze to samo. Ten sam demon żalu, goryczy, sentymentu, przemijania zamiast radości z tego, co mamy. Może dlatego, że mamy tak mało?
Są w „Tajemnicy” wszystkie Andruchowyczowe przejścia, w miłość, seks, używki, poezję, są opisane jego największe lęki, najważniejsze lektury, najwięksi przyjaciele. Dowiadujemy się rzeczywiście więcej niż z każdego wywiadu dotąd z ukraińskim pisarzem przeprowadzonego, chociaż, rzecz jasna, do tajemnicy się nie zbliżamy. Pewnie zresztą dlatego, że jej nie ma. Ale najmocniejszym punktem tej książki jest nie odkrywanie meandrów życia autora istotnego na współczesnej mapie literatury środkowoeuropejskiej, tylko opowieść o jego czytelniku. Podobnie wychowanym lub naznaczonym tym niepowtarzalnym duchem Europy nie do końca. U Andruchowycza pojawia się w pewnym momencie motyw piwniczny i trudno się oprzeć skojarzeniu.
Błyskotliwe i spontaniczne podsumowanie chwil z życia i myśli ukraińskiego pisarza.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
………………………………………………………………..
Jurij Andruchowycz TAJEMNICA, przeł. M. Petryk, Czarne, 2008