Aktorzy Starego Teatru w Krakowie po wrocławskim spektaklu 'Nie-boskiej komedii. Wszystko powiem Bogu!'
Nie mam wątpliwości, że zwolnieni pracownicy Teatru Polskiego we Wrocławiu, aktorzy, animatorzy, specjaliści, poradzą sobie w życiu zawodowym. Mam wątpliwości co do tego, czy poradzi sobie teatr pod wodzą tego dyrektora. Zwolnienie tuzina istotnych dla instytucji pracowników, w tym małżeństwo, tuż przed Bożym Narodzeniem, jest po ludzku nie do zaakceptowania.
Trudno mi też uwierzyć, że na nich się skończy. Nie wierzę, że skończą się nieme protesty, przestanie działać publiczność, za daleko to zaszło. Autonomiczne decyzje Cezarego Morawskiego nie pozwalają na nadzieję na dobry teatr przy Zapolskiej. W takich warunkach nie da się tworzyć, mimo profesjonalizmu artystów z Polskim związanych. Nieważne, czy stoją po stronie dyrektora, czy mu się sprzeciwiają.
Rozumiem, że Cezary Morawski ma dość, jego antagoniści nie przebierają w środkach, od początku odrzucają dialog z nim. Ale czy egzekucja niepokornej dwunastki to właściwy fundament kruchej teatralnej budowli, jakiejkolwiek budowli? Zarząd województwa dolnośląskiego zachowuje się jak Piłat, umywając ręce. Być może podrażniony istniejącą w sieci niepotrzebną petycją o odwołanie całego zarządu.
Wszyscy dziś powtarzają jak mantrę słowa o tym, że wszystkim zależy na teatrze. Wśród tej troski zostaje wykończony zdobywający światowej rangi trofea teatr, w którym zamiast gwiazdki zaczyna się pasja.
Wednesday, December 21, 2016
Tuesday, December 13, 2016
PIERCE BROSNAN: Zawsze marzyłem o filmie
Za nami jedno z wydarzeń roku we wrocławskiej kulturze i Europejskiej Stolicy Kultury, czyli gala Europejskich Nagród Filmowych. Warto było zobaczyć to na własne oczy, a zwłaszcza usłyszeć mowę Pierce'a Brosnana, który w Narodowym Forum Muzyki odebrał laur za szczególny wkład w światowe kino. Przytaczam obszerne fragmenty tego wystąpienia wieczoru nr 1, a zarówno całość, jak i wyjątki można zobaczyć na stronie: http://www.europeanfilmawards.eu/.
To niewiarygodne, że stoję tu tak traktowany z takim ciepłem i takim sercem. Bardzo dziękuję. Czuję się głęboko wzruszony, to więcej niż radość być z wami tutaj we Wrocławiu, w Polsce, w towarzystwie tak wspaniałych twórców filmu odbierać wyróżnienie będące uznaniem dla mojej pracy jako aktora i producenta. Nie mogło przyjść w lepszym okresie mojego życia. To nagroda najbardziej znacząca ze wszystkich, które dotąd otrzymałem.
Całe życie jestem aktorem. Zacząłem w teatrze ulicznym, występując w spektaklach dla dzieci, w przedstawieniach eksperymentalnych. Radzono mi, żebym pojechał pracować z Jerzym Grotowskim. Ale zawsze marzyłem o filmie. W wieku siedemnastu lat zdecydowałem się na ten zawód. Zacząłem się kształcić, miałem znakomitych nauczycieli, pracowałem w teatrze repertuarowym. Pamiętam też chwilę, kiedy dostałem telegram od Tennessee Williamsa w dniu premiery jego sztuki w Londynie. Napisał: Dziękuję Bogu za Ciebie, mój chłopcze. Ale zawsze marzyłem o filmie. Z duszą na ramieniu wyjechałem do Ameryki. W 1982 roku uśmiechnęło się do mnie szczęście, zaangażowali mnie do serialu 'Remington Steele', co otworzyło mi drzwi, w które włożyłem swoją stopę i zostałem. Marzyłem o robieniu filmów. Po serialu dali mi rolę Bonda, w końcu go zagrałem. Zawsze pracowałem jako aktor, szukałem i znajdowałem pracę, nigdy się nie poddałem. Praca rodzi pracę - to była i ciągle jest moja mantra.
Każde czasy są burzliwe, jednak dziś bardziej niż kiedykolwiek trzeba, żebyśmy wspólnie, jako artyści, filmowcy, postarali się odnaleźć sens w tym, co dzieje się w naszych krajach i narodach. Zostaliśmy obdarzeni tym darem, skorzystajmy z niego. Wszystkim młodym ludziom, nominowanym chcę powiedzieć: bądźcie silni, jakakolwiek jest polityka w waszych krajach, bądźcie wierni sobie, bądźcie odważni. Róbcie filmy z serca.
Pierce Brosnan, 10.12.2016, Wrocław, Poland
WYSPA (Teatr Pieśń Kozła)
Kozły mają patent na spektakle muzyczne. Nie potrzeba fabuły, żeby przez godzinę zainteresować, a nawet zachwycić i wzruszyć. Więc i tym razem dostajemy znany już choćby z RETURN TO THE VOICE i PIEŚNI LEARA format spektaklu-koncertu, z tą różnicą, że mocno istnieje w WYSPIE choreografia (Ivana Pereza).
Doskonale to brzmi i wygląda. Śpiew i taniec na poziomie najwyższym (obok międzynarodowej ekipy Pieśni Kozła jest trójka aktorów kojarzonych z Capitolem: Magdalena Kumorek, Magdalena Wojnarowska i Łukasz Wójcik). Choreograficznie najlepsze są duety, najpiękniejszy muzycznie moment to liryczna 'Pieśń Ariela' w unoszącym wykonaniu Wójcika. Nie brakuje akcentów mocniejszych. Trudno wyróżniać kogokolwiek, wychwalać czy to Juliannę Bloodgood, Anu Salonen, Kelvina Chana, czy - na przykład - niezwykłą Orlę McCarthy. Cała obsada zasługuje na stojące owacje, których oczywiście nie zabrakło.
Inspiracja Szekspirowską BURZĄ raczej trudno wychwytywalna. Przesłanie: jako ludzkość jeszcze oddychamy i póki tak jest, istnieje i nadzieja dla pogrążonego w samotności, przemocy, zawrotnym tempie i konsumpcjonizmie świata. Apel o to, by 'się ocknąć, zmienić nasze serca' wybrzmiewa w pamiętającym XIII wiek budynku niegdysiejszego klasztoru, lecz WYSPA wydaje się przede wszystkim lamentem. Znakomita i spójna muzyka (Jean-Claude Acquaviva, Maciej Rychły, pieśni gruzińskie). Teksty Alicji Bral chwilami zbliżają sie do niebezpecznej granicy: frazy typu 'korzenie człowieczeństwa odarte z czułości/moja świadomość inwigilowana przez reklamy' mogą zgrzytać. Na szczęście ze sceny słyszymy wersję angielską (tłumaczenia zamieszczono w programie spektaklu).
PIEŚNI LEARA pozostają najlepszym punktem repertuaru teatru, ale z WYSPĄ również Kozły mają szansę na co najmniej europejski sukces. Grzegorz Bral zapowiada, że w lutym zobaczymy finalną wersję spektaklu, choć niełatwo sobie wyobrazić, co w nim można zmienić.
Ocena (0-6): 5.
Grzegorz Chojnowski
...................
WYSPA, reż. Grzegorz Bral, Teatr Pieśń Kozła, 4.12.2016, rząd 1
Sunday, December 11, 2016
PIEKŁO-NIEBO (Wrocławski Teatr Lalek)
Ileż się w tej sztuce dzieje! I fabularnie, i inscenizacyjnie. Mama didżejka, która ginie w wypadku, idzie prosto do nieba, ale pogodzić się z losem nie chce, bo na ziemi zostawia przecież kilkuletniego syna. Postanawia więc się nie dać, żąda spotkania z Bogiem, rusza i do piekła, żeby tylko wrócić do żywych. Akcja pędzi, nie tylko na dzieciach duże wrażenie robią trójwymiarowe multimedia jak z filmów SF. Powstał we wrocławskich Lalkach spektakl imponujący, zrobiony z rozmachem i pomysłem. Nie ma pustej minuty, zagospodarowane są i zmysły, i umysły.
Nie chcemy prezentować wam kolejnej bajki o lisku i śwince ani żabce i sroce, zmierzymy się ze śmiercią kogoś bliskiego, potraktujemy was partnersko, dbając zarówno o wasz rozwój, jak i rozrywkę - zdają się mówić swoim nowym przedstawieniem Maria Wojtyszko (dramatopisarka) i Jakub Krofta (reżyser), duet artystycznie kierujący Wrocławskim Teatrem Lalek od kilku lat. I to się udaje. Po PACANIE - historii o tytułowym psie trafiającym do schroniska, po SAMIE - tu nastoletni bohater przeżywa rozwód rodziców, autorzy poruszają kolejny temat, o którym warto z dziećmi rozmawiać. W dodatku robią to tak atrakcyjnie, że nie tylko młodzi widzowie od startu dają się bez wyjątku wciągnąć w wir wydarzeń. Niespodzianka goni niespodziankę.
To, co mi czasami przeszkadza, to niepotrzebne niwelowanie poważnego nastroju niektórych scen żartem czy ironią. Warto sobie i widzom pozwolić na czystość tonów, a nawet łzę. Nie bać się ckliwości, bo kontrapunktów do niej mnóstwo. I jeszcze jedno: gdy mama z zaświatów telefonuje do syna, dzieje się cud (bo Bóg wszystko może), ale czy nie właściwiej (i ciekawiej) byłoby rozegrać tę scenę w formie snu? Zamiast dosłowności wprowadzić akcent tajemnicy. Łatwiej byłoby pewnie i dziecku coś wytłumaczyć.
Na szczególną pochwałę zasługuje Jakub Lech za oszałamiające projekcje, idealnie wkomponowane w scenografię Matyldy Kotlińskiej. A aktorzy? Czuć, że mają wielką przyjemność występu. I tutaj trzeba wymieniać długo i wszystkich bez wyjątku - tak zgranego zespołowego spektaklu ostatnio w Lalkach nie widziałem. Agata Kucińska jako niepokorna mama, Anna Makowska-Kowalczyk (Matka Boska), do której trochę taki kanapowy Bóg Tomasz Maśląkowski mówi 'Marysiu, Marysieńko', groteskowy Lucyfer Grzegorza Mazonia i takaż Diablica Jolanty Góralczyk, Radosław Kasiukiewicz (nie dość rozgarnięty Święty Piotr), połowiczny Dziadek - Krzysztof Grębski, mówiący głosem Lorda Vadera Belzebub Konrada Kujawskiego, fajtłapowaty marzyciel Osmółka - Marek Koziarczyk, anielski agent do zadań specjalnych Sandalfon - Sławomir Przepiórka, stylowa ciotka Renata Edyty Skarżyńskiej i w równie smacznych rolach: Edyta Krzemień, Patrycja Łacina-Miarka, Marta Kwiek, Grzegorz Borowski. Słowem: BRAWO (oczywiście na stojąco). Ocena (0-6): 5.
Grzegorz Chojnowski
...................
Maria Wojtyszko PIEKŁO-NIEBO, reż. Jakub Krofta, premiera we Wrocławskim Teatrze Lalek na Dużej Scenie, 4.12.2016, rząd 7, miejsce 1
Subscribe to:
Posts (Atom)