Monday, June 16, 2008

Marija Knezevic EKATERINI

Nieraz się zastanawiałem, czy w dzisiejszych czasach nowoczesnemu czytelnikowi są potrzebne serie wydawnicze. "Seria z miotłą", z krukiem, "biblioteczka pod różą" czy "biblioteka konesera". dziś przeciez reagujemy raczej na tytuł, jeśli jest dobrze wypromowany, bo seria, która w całości porywa? To zjawisko z gatunku wymarłych. A jednak nie: mamy w Polsce jedną serię najzwyczajniej (lub najniezwyczajniej) w świecie interesującą. Pozycja po pozycji. To "Europejki" Wydawnictwa Czarne. Ukazały się już mocne tytuły np. takich autorek jak: Rujana Jeger, Noémi Szécsi, Natalka Śniadanko. Wszystkie godne zapamiętania. Wspólna jest płeć, europejskie pochodzenie i z powyższym ściśle związane poszukiwanie tożsamości w nowym świecie, nowej Europy, która jak każdy kontynent ma teraz moc problemów, ale, jak chyba żaden kontynent, wiele historycznych szans. O historycznych osiągnięciach i zaszłościach nie wspominając.

Właśnie się ukazała kolejna powieść Europejki, tym razem urodzonej w Belgradzie Mariji Knezevic. Losy pewnej grecko-serbskiej rodziny obserwujemy w dość szczególnej przestrzeni i czasie, przemian społeczno-narodowościowych, które nie pozostają bez wpływu na indywidualne wybory. O tytułowej Ekaterini, Greczynce, opowiada nam autorka od młodości w przedwojennej Grecji do śmierci w Jugosławii. Wojna jest czynnikiem zarówno destrukcyjnym, jak spajającym. Miłość splata się tu racjonalnością, starość z gotowością do zmiany, skoro zmiany sa nieuniknione. Ale nie mamy do czynienia z prozą epicką, lecz z fragmentami opowieści. Nikt tu do sagi nie aspiruje. Morze, prowincja, wielkomiejskość, wielokulturowość - to wielkie tematy tej małej książeczki- elementarzu współczesnej Europy. Europy bez stabilności naszego teraz, lecz z mocnymi korzeniami, zawdzięczanymi naszemu kiedyś. Czyli naturze i wspólnocie, noszonej zawsze tam, gdzie nikt jej nie zagraża, w poetycko- serdecznym ja.

"Tutaj zaczynają się Karpaty. To bezkresna przestrzeń, ciągnie się tak daleko, jak sięgają winnice. One, by tak rzec, istniały i istnieć będą zawsze, przed wszystkimi wojnami i po nich. Kształt winnic jest nieuchwytny - każda kończy się albo zaczyna tam, gdzie wzrok słabnie i niebo przejmuje ostatni rząd pędów wina (...). Pokazując swoje włości, gospodarze powiadają: "Co tam ziemia, dobytek, dajmy pokój! Spójrz lepiej w niebo!". Patrząc w to niebo, poeta Vasco Popa napisał: "Mówili, że musiał umrzeć. Gwiazdy były mu bliższe niż ludzie".

To tylko część prawdy, bo choć te gwiazdy wyznaczają nam horyzont uniesienia, to naprawdę liczy się codzienne życie, wtedy, kiedy trwa. Marija Knezevic wydała w swoim bogatym także artystycznie życiu m.in. tom mailowej korespondecji z ogarniętego wojną Belgradu. Dotychczas kojarzono ją raczej z poezją (pisarka opublikowała siedem tomów wierszy). Poezję czuć w najnowszej książce, choć wcale nie w takim stopniu, jak po poetce można by się spodziewać. I dobrze. Niech poezja przewija się we wspomnieniu, przypomina o marzeniach, intymnie ubarwia dni, pomaga przechodzić przez noce. Aż tyle.

W powieści "Ekaterini", tak jak w wielu propozycjach serii "Europejki", bardzo istotny jest temat kobiecy, postacie kobiet i ich sposób przeżywania świata. Świata, który choć naznaczony śmiercią ma trwanie jako tę fantastyczną cechę naczelną i przywiązanie do drobiazgu jako tę fantastyczną cechę drugoplanową. To jest to dyskretne porozumienie kobiecej wspólnoty, które w literaturze serbskiej Europejki brzmi rześko, jak rześko czuje się narratorka po wizycie na cmentarzu, u pogodnie zapamiętanej przyjaciółki.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.....................................................................
Marija Knezevic EKATERINI, przeł. D. J. Cirlic, Czarne, 2008