Sunday, May 22, 2016

37 Przegląd Piosenki Aktorskiej


1. Trzonem tegorocznej edycji Przeglądu miały być trzy koncerty specjalne, opowiadające historie wrocławskie. Powiodły się, choć nie w pełni. Po BUDORIGUM zostanie nam - wrocławianom - sporo zabawnych, aluzyjnych anegdot i doskonałych wykonań, ale nie wiem, na jak długo. To było pełne uciechy widowisko, szybko jednak ulatniające swój kabaretowy czar. Nie czepiałbym się, gdyby Formacja Chłopięca Legitymacje występowała częściej, lecz po 11 latach, po przeglądowej gali oczekiwałem trochę więcej. Mimo to daję piątkę.

Najwyżej z całego tryptyku oceniam jednak A. w reżyserii Wiktora Rubina, pomyślane zupełnie inaczej. Muzyka T'ien Lai na dziedzińcu Arsenału zabrzmiała wyjątkowo, a sam koncert celował raczej w naszą wewnętrzną aurę niż w intelekt. Efekt: bardzo nowoczesny, pod skórę wdzierający się zestaw spójnych songów o uniwersalnym wymiarze. Na szóstkę z minusem (bo, niestety, czasem nie było słychać tekstów).

Spektakl kresowo-easternowy (3:10 DO YUMY) miał szansę, aby stać się tą wieńczącą festiwal galą (bo co to za gala, która zaczyna PPA). Ale chyba z powodu szybkości pracy i braku czasu na przygotowania wyszła połówka. Z bardziej lub mniej udanymi występami. Zamiast wzruszającej opowieści rekapitulującej powojenne dzieje miasta i jego napływowych mieszkańców dostaliśmy tej opowieści próbę. Obiecującą, niespełnioną. Z niezrównaną Beatą Fudalej (i potem długo nic). Na czwórkę.

2. Na czwórkę oceniam koncert finałowy z przedwojennymi hitami. Szanuję wizję Natalii Korczakowskiej, by przenieść tamte harmonie w czasie i przestrzeni, ale nie odczułem pod hełmem i kombinezonem scenicznych kosmonautów emocji. Mimo znakomitych aranżacji (Adam Lepka) jakoś te poszczególne propozycje (choć świetnie zaśpiewane) przelatywały przez uszy, a scenograficzno-scenariuszowe spoiwo wyprało też wartość tamtych przebojów może największą: wdzięk.

Za to konkurs aktorskiej interpretacji piosenki mógł się naprawdę podobać. Do tego stopnia, że my, dziennikarze, mieliśmy ogromny kłopot z podjęciem decyzji, kto ma otrzymać przez nas przyznawanego Tukana. Podobali się właściwie wszyscy laureaci-finaliści i nie byłoby żadnego ale, gdyby wygrał ktoś inny. Poziom wysoki, pomysły ciekawe, konkurs - jak widać - na dobre odżył. Jurorzy wskazali na Artura Caturiana, dziennikarze na Adama Turczyka, publiczność na Ewę Prus. Trudno o trafniejsze rozwiązania.

No właśnie, publiczność. Bywała zdezorientowana. Wybierając Ewę Prus, zdaje się, zasugerowała dyrektorowi Ceziemu Studniakowi, by nie zapominał o przeglądowej tradycji, o tych tzw. długich sukniach, które są na tym festiwalu potrzebne, bo to nie powinien być tylko festiwal dla młodszych. EUROPEJCZYCY to trochę za mało dla starszych bywalców PPA (brytyjski cover band Beatlesów okazał się nieporozumieniem).

3. Ale też trzeba powiedzieć, że Studniak to dyrektor odważny, dzięki czemu zobaczyliśmy we Wrocławiu genialny spektakl TR Warszawa pt. NIETOPERZ Kornela Mandruczo (część widzów wychodziła z niego właśnie z powodu dezorientacji). To mój prywatny nr 1 tegorocznego przeglądu. Nie widziałem jednak mocno oklaskiwanego Benjamina Clementine'a ani JERUSALEM Jordiego Savalla (choć znam ten projekt z płyty), nie udało mi się posłuchać Lior Schoov (jak pisze moja radiowa koleżanka 'absolutnie zachwycającej'). Z przyjemnością wspominam za to amerykański duet Faun Fables i ich serdeczną bezpretensjonalność przy zachowaniu wysokiej jakości wykonawczej wraz z czymś, co nazwałbym podejściem amatora. 'Karuzela z Madonnami' w ich wersji kołacze mi się ciągle w głowie.

Pokazał się z bardzo dobrej strony ubiegłoroczny zwycięzca konkursu Maciej Musiałowski. W monodramie pt. BOHATER ujawnił to, o co nie tylko go podejrzewaliśmy, wręcz byliśmy pewni, że mamy w mieście sceniczną Osobowość. I rzeczywiście. Maciej wyszedł z pozytywnym przekazem, domagając się w imieniu bohaterów (nie jedynie literackich) więcej luzu, uśmiechu, pomyślniejszych losów (fantastyczny pomysł autora Michała Pabiana). Zamiast pakować nas w kabałę depresji, cierpienia czy samobójstwa - dajcie nam kawał tekstu niosącego ludziom otuchę. O TAK!

4'12" i koniec. No a na zwieńczenie 37 PPA zobaczyliśmy ponad czterominutowy performans Agaty Dudy-Gracz, która wprawdzie zasłużenie otrzymała dyplom mistrzowski, stając się członkinią Kapituły im. Aleksandra Bardiniego, ale tą akurat propozycją nie zachwyciła. To, co zrobili artyści zaproszeni do 4'12" I KOŃCA, spokojnie wykonaliby statyści pod wodzą Takiej reżyserki. Przesłanie, owszem, czytelne: niczego się z historii Europy kolejne pokolenia nie uczą, depcząc Ideały w imię własnych idei, zabijając niepokornych, innych, nie naszych. Ale nie robiła ta seria ezgekucji do muzyki Leszka Możdżera i wystrzałów z pistoletów, karabinów wrażenia. I wcale nie dlatego, że jesteśmy na zbrodnie dziś nieczuli. Przeciwnie. Jesteśmy czuli, tylko chcemy od teatru niosącego podobną wiadomość czegoś więcej niż show. Więcej ugrałoby ustawienie jednej dramatycznej sceny - jako stopklatki - i przeczekanie jej przez 4 minuty, by przez 12 sekund obserwować, jak postaci padają na scenę od wystrzałów. Może udałoby się wtedy poczuć więź z ofiarami.

Oczywiście, nie widziałem wszystkiego, ale: 37 Przegląd Piosenki Aktorskiej to edycja bardziej niż udana, nadaktywna pod względem ilości wydarzeń, lecz trzymająca wysoki poziom. Czy przegląd powinien zostać w majowym terminie? Sądząc także po funkcjonującej przy Teatrze Muzycznym Capitol estradzie plenerowej, zdecydowanie TAK.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.......................................
37 Przegląd Piosenki Aktorskiej, Wrocław, 2017. Ocena (w skali 0-6): 5