Drugi
tom KRONIK KLARY SCHULZ przynosi nową zagadkę kryminalną do
rozwiązania przez młodą panią detektyw, która w przedwojennym
Breslau prowadzi wraz z ojcem – emerytowanym policjantem –
prywatne biuro. Tym razem chodzi o sprawę tajemniczych porwań osób
mających coś wspólnego ze światem nadprzyrodzonym lub
zdolnościami paranormalnymi. Kto je porywa i dlaczego, wyjaśni się
oczywiście na końcu książki Nadii Szagdaj, wrocławianki, o kilka
lat starszej od swojej bohaterki.
Może
dlatego przez pierwszą, całkiem sporą, część powieści
ważniejszy od śledztwa i sensacji jest portret Klary, nieco
lekkomyślnej i próżnawej młódki, wyjeżdżającej do odległego
Danzig tylko po to, by wziąć udział w sesji fotograficznej.
Fotografa nie zna, polega jedynie na dziwnym liście z zaproszeniem,
ale wsiada do pociągu i pakuje się w kłopoty. Punkt wyjścia
fabuły ZNIKNIĘCIA SARY mężczyźnie-czytelnikowi wyda się
naciągany, może znajdzie zrozumienie u czytelniczek. Nadia Szagdaj
zdecydowała się zatem bliżej potowarzyszyć Klarze, także w życiu
małżeńskim, więc jeśli ktoś po lekturze poprzedniej książki o
jej przygodach liczył na jakiś rozwój relacji miłosno-erotycznych
pani Schulz z dawnym adoratorem dr. Dieterem Aangusem, ma powody do
rozczarowania. Nie chce również autorka wzmacniać w osobowości
bohaterki feministycznych klimatów, przeciwnie, skłania się ku
idylli rodzinnej. Zamiast nieźle rokującej temperamentnej trzpiotki
ze SPRAWY PECHOWCA wita nas w Breslau 1911 mężatka i matka, co
podkreśla się w okładkowym opisie. Zrównoważyć buntowniczy
element osobowości Klary musi więc coś innego.
Tym czymś innym jest pomysłowa intryga, z hipnozą i numerologią w tle, szalonym, okrutnym zbrodniarzem w roli głównej. Pod względem jakości scenariusza zdarzeń ZNIKNIĘCIE SARY przewyższa SPRAWĘ PECHOWCA (pierwszy odcinek KRONIK...). Dobrze, że autorka zrezygnowała z niewiele wnoszących wtrętów pamiętnikowych, trafnym chwytem literackim okazały się przeskoki narracyjne w różne miejsca akcji, co nadaje tempa i wzmaga napięcie. Raz jesteśmy z Klarą sam na sam, za chwilę z detektywami na tropie, oglądamy też otoczenie z punktu widzenia ofiar przetrzymywanych w mrocznym domu. Są dobre dialogi, ciekawe detale i opisy, szczypta humoru, nie brakuje wycieczek po niegdysiejszym Breslau, który istnieje w książce także na pocztówkowych ilustracjach, a na finał dostajemy krwawą obietnicę dalszego ciągu. W kolejnej powieści poznamy drugie oblicze kogoś znajomego, kto stoi za morderstwem Marie Krencke, matki Klary. Poczekamy na to zapewne rok.
GRZEGORZ
CHOJNOWSKITym czymś innym jest pomysłowa intryga, z hipnozą i numerologią w tle, szalonym, okrutnym zbrodniarzem w roli głównej. Pod względem jakości scenariusza zdarzeń ZNIKNIĘCIE SARY przewyższa SPRAWĘ PECHOWCA (pierwszy odcinek KRONIK...). Dobrze, że autorka zrezygnowała z niewiele wnoszących wtrętów pamiętnikowych, trafnym chwytem literackim okazały się przeskoki narracyjne w różne miejsca akcji, co nadaje tempa i wzmaga napięcie. Raz jesteśmy z Klarą sam na sam, za chwilę z detektywami na tropie, oglądamy też otoczenie z punktu widzenia ofiar przetrzymywanych w mrocznym domu. Są dobre dialogi, ciekawe detale i opisy, szczypta humoru, nie brakuje wycieczek po niegdysiejszym Breslau, który istnieje w książce także na pocztówkowych ilustracjach, a na finał dostajemy krwawą obietnicę dalszego ciągu. W kolejnej powieści poznamy drugie oblicze kogoś znajomego, kto stoi za morderstwem Marie Krencke, matki Klary. Poczekamy na to zapewne rok.
................................................
Nadia Szagdaj KRONIKI KLARY SCHULZ. ZNIKNIĘCIE SARY, Bukowy Las, 2014