Ciekawa rzecz: na zachodzie promowano tę książkę wprost, jako lesbijską historię miłości w historycznym, bo wojennym Berlinie. U nas ten przymiotnik nie pasował wydawcy i mamy na okładce tylko cytat z "The New York Timesa": "chwytająca za serce historia miłosna". Napisała ją austriacka dziennikarka i pisarka związana z kręgiem feministycznym Erica Fischer. Nie jest to żadne zmyślenie, lecz opowieść oparta na faktach-wspomnieniach, które po latach od tamtych wydarzeń przekazała autorce Elizabeth Wust, 80-letnia kobieta z przeszłością, wtedy przykładna żona nazistowskiego oficera i matka czworga dzieci.
W wojennym Berlinie Elizabeth (Aimee) poznała Felice (Jaguara), oferując jej schronienie i uczucie. Zresztą za pomoc Żydom w czasie wojny bohaterkę wyróżniono specjalnym niemieckim medalem w 1981 roku. Od pierwszego oryginalnego wydania "Aimee i Jaguara" minęło kilkanaście lat, Elizabeth zmarła w tzw. międzyczasie w wieku 92 lat. Polska publikacja tej znanej na świecie książki ma miejsce dopiero teraz, co należy uznać za absolutną porażkę naszych wydawców, ale i pochwalić ich, że w końcu się zdecydowali. Namówili nawet Erikę Fischer na napisanie kilku słów przedmowy właśnie dla polskich czytelników. Dowiadujemy się z niej, iż autorka ma polskie korzenie (matkę pochodzącą z Polski), zachwyca się brzmieniem polskiej mowy i nieźle się orientuje w naszej sytuacji społeczno-politycznej. Wyraża nadzieję na poprawę spraw mniejszości seksualnych w Polsce, zwłaszcza po jesiennych zmianach na scenie rządowej. Niemniej, polski wydawca nie epatuje lesbijskim motywem, słusznie i znacząco podkreślając słowo miłość. Krótka i trudna, bo Niemki i Żydówki, we wrogiej czasoprzestrzeni, skazana na smutny koniec w życiu oraz powstanie po latach w pieśni. Elizabeth Wust odkryła przecież swoją przeszłość dopiero po półwieczu od wojny, wypełniając misję pamięci. Dla niej rzeczywiście liczyło się uczucie, nie społeczny kontekst.
"Moja z całej duszy kochana dziewczynko - pisze Aimee do Jaguara. - W rocznicę naszego ślubu - długie i jakże krótkie pół roku - życzę Ci (...) szczęśliwej przyszłości! Co oznacza trochę pieniędzy, przytulne mieszkanie i miłych przyjaciół". Dla Felice przyszłość została jednak wyznaczona wojenną deportacją do hitlerowskiego obozu na Śląsku. W książce pojawia się nie tylko narracyjna opowieść o dawnych czasach, czytamy również fragmenty dzienników Lilly, listów obu kobiet, a nawet relacje synów Elizabeth Wust (jeden z nich wyemigrował do Izraela). Otrzymujemy obraz miłości i życia w Berlinie lat 40., dziwiąc się niejednokrotnie, że podobna historia miała miejsce właśnie tam. Dla Eriki Fischer, która sama jest Żydówką, jej dzieło to także głos pokoleniowego sumienia: piętnujący i biorący w obronę powojenne milczenie Elizabeth, jątrzący niezagojone rany żydowsko-niemieckiej przeszłości. Już otwierająca scena, gdy jedna z epizodycznych postaci tego dramatu puka do drzwi państwa Wust, by nająć się jako pomoc domowa, mówi wiele:
"Drzwi otwiera szczupła ruda osoba w szkłach bez oprawy.
'Dzień dobry'. Inge Wolf oddycha z ulgą. Po pięciu odzianych w podomki gospodyniach domowych, wykrzykujących na powitanie 'Heil Hitler' . . . o zwykłym 'dzień dobry' nie śmiała już nawet marzyć".
A potem zdarzy się to, o czym Elizabeth Wust, owa szczupła kobieta w okularach, mówiąca normalne "dzień dobry" mimo małżeńskich więzów z nazistą, nigdy nie zapomni. Przeciwnie, jak sama wyzna, to, że to ona przeżyła, nie wyszło jej na dobre. Schorowana i atakowana po wyjawieniu tej historii w książce i telewizyjnym talk-show musi codziennie być świadkiem zmian, których nie ma. "Stoję na przystanku, a dzieciaki hałasują. I nagle jedna kobieta mówi do drugiej: "Harmider jak w żydowskiej szkole". Czasami cieszę się, że niedługo już mnie nie będzie" - opisuje zdarzenie z ulicy. I dodaje: "Czasami jest mi smutno, teraz to już nie jest tylko moja historia". Może nie tylko, ale jednak jej. I młodej żydowskiej dziewczyny, dlatego mimo powabów historycznych uogólnień, czytajmy tę książkę jako opowieść o miłości. Do takiego czytania nie potrzebny jest żaden szczególny klucz zrozumienia. Każda próba socjologizowania i psychologizowania historii zagłady i winy kończy się przecież od lat bezradnym rozłożeniem dłoni i gorzkim komentarzem: "czasami cieszę się, że niedługo już mnie nie będzie".
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
...............................................................
Erica Fischer AIMEE I JAGUAR, przeł. K. Wientraub, Czarne, 2008