Właśnie się u nas ukazały „pamiętniki z czasu rewolucji i nadziei”, skromnie po polsku przetytułowane na, po prostu, „pamiętniki z Iranu”, pióra irańskiej laureatki pokojowego Nobla z 2003 roku. W angielskiej i większości innych wersjach główny tytuł brzmi „Iran Awakening”, czyli „Budzący się Iran”. Polscy wydawcy nie po raz pierwszy zaprezentowali gazetowy sznyt, cytatowym „Broniłam ofiar” ocierając się o tabloidową kombinację treści i reklamy. Nie do przebicia są jednak Niemcy. Tutaj ten ważny zapis życia w kraju terroru i republiki można znaleźć pod nagłówkiem: „Mein Iran”. U nas, w krainie publicystycznej poprawności, z pewnością by nie przeszło. Ale wbrew pozorom niemiecki tytuł najlepiej oddaje ducha książki i charakter związku, jaki łączy irańską prawniczkę z jej niekoniecznie wdzięczną ojczyzną.
Ebadi była pierwszą w Iranie sędziną, zmuszoną do rezygnacji ze stanowiska, gdy radykalni islamiści przejęli w 1979 roku kontrolę nad państwem. Według ich doktryny, kobiety są zbyt emocjonalne, by pełnić istotne funkcje w systemie sądowym. W tym samym sądzie, któremu wcześniej przewodniczyła, Ebadi została z dnia na dzień zwykłym urzędnikiem, potem zrezygnowała z pracy. Po latach zaczęła się udzielać jako adwokat, broniąc w sprawach trudnych i politycznie niebezpiecznych. Dziś uczy prawa na teherańskim uniwersytecie, szefuje założonemu przez siebie centrum obrony praw człowieka. Nie oszczędza rodaków i patriarchalnego modelu prawodawstwa, nie daje też odetchnąć przywódcom zachodniego świata, wskazując na polityczne nadużycia, jakich według niej dopuściły się Stany Zjednoczone po 11 września. Stąd kłopoty z publikacją książki za oceanem.
W swoich zakazanych przez irańską cenzurę pamiętnikach pierwsza muzułmanka w noblowskiej elicie opisuje sprawy, o które walczyła, ludzi, których broniła. O sobie mówi sporo, zwykle w kontekście społecznym. Książka zaczyna się krótkim wspomnieniem lat dzieciństwa, są fragmenty dotyczące rodziny, męża i dzieci, najważniejszy jest „gorzki smak rewolucji” i indywidualne, heroiczne zmagania o zmiany. „Rywalizacja między rodzeństwem i wybryki dzieci trzymały mnie przy życiu w czasie, gdy skończyła się moja wpędzająca w depresję praca, a zaczęła depresja z powodu braku pracy – pisze autorka. - To był czas, gdy należało, wziąwszy pod uwagę własne ambicje, wrażliwość i kodeks etyczny - podjąć decyzję w kwestii postawy wobec nowego reżimu. Moje oburzenie było zbyt wielkie, a ja sama zbyt niezależna duchowo”.
Pobudzana „szczyptą nadziei” bojowniczka poświęciła całe dorosłe życie, by odmienić i opowiedzieć historię niesprawiedliwości. W pamiętnikach przyjęła epickie założenie, bo osobista opowieść ma większą siłę oddziaływania od każdego suchego streszczenia okoliczności ludzkiego dramatu. Ebadi dobrze wie, że zwrócenie czyjejś uwagi wymaga poruszenia pokładów współczucia. Wyznaje: aby przekonać czytelnika co do słuszności poglądów na temat kraju patologii prawa, „musiałam opowiedzieć osobistą historię”, swoją i swoich klientów-przyjaciół, głównie kobiet, które próbują przetrwać w irańskich warunkach.
Ebadi kocha własny kraj, tak jak kocha męża Dżawada i dlatego nie ustaje w nierównej walce, biorąc nas za świadków. Kilkadziesiąt lat temu po ślubie poszli z Dżawadem do notariusza, by w oficjalno-prywatny sposób zrównać małżeńskie prawa, by ona nie czuła się jego własnością, jak stanowiła islamska reguła. Podobny cel przyświeca publicznej działalności Szirin Ebadi, kobiety, której zapisany w pamiętnikach los, ma wartość poznawczą, lecz również inspiruje. Nie tylko kobiety.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
………………………………………………………………
Szirin Ebadi BRONIŁAM OFIAR. PAMIĘTNIK Z IRANU, przeł. M. Szubert, Świat Książki, 2007