Saturday, February 21, 2015

NIEWIDZIALNY CHŁOPIEC (Wrocławski Teatr Współczesny)


To równy, doskonale zagrany spektakl. Rytmiczny, przemyślany, konsekwentny, ale też intelektualny, wystudiowany, techniczny, teatrologiczny.

Nie oglądał mi się ten NIEWIDZIALNY CHŁOPIEC. Nie tylko mnie zresztą. Nastoletnia panienka obok wyjęła sobie nawet po 30 minutach smartfona z torebki i weszła w Instagram lub coś, zabijając czas. Co zresztą wpisało się w formę i treść przedstawienia o rodzinie złożonej ze sztucznie komunikujących się osób, połączonych więzami krwi i zamożności i chyba niczym więcej. Ten wypreparowany z uczuć, estetyczny świat zostaje u Karpowicza-Szczawińskiej poddany próbie nawiedzenia. Tytułowa figura to nic innego jak znak zapytania, kołacząca się w środku wątpliwość, pragnienie i tęsknota za czymś, kimś, za innym sobą, rewolucja. Oczywiście, chłopca czeka egzekucja, po której wszystko będzie takie jak przedtem, tyle że jeszcze bardziej obce.

Brzmi to może i przekonująco, kilkanaście godzin po obejrzeniu przedstawienia na Scenie na Strychu mam przed oczami i kolory (naprawdę świetne kostiumy i oszczędne a pomysłowe dekoracje scenografki Natalii Mleczak), i miny, w uszach tętni język tej sztuki, lecz nie mogę oprzeć się również myśli o zbędności odgrzebywania tekstów zapomnianych, zostawionych, zgubionych w nurcie teatralnego życia. Pewnie kiedyś zablokowała dramat Karpowicza cenzura, no ale jednak nie bez powodu jego nazwisko na plakatach polskich teatrów od lat się niemal nie pojawia. Bo cała armia reżyserów nie ma klucza do tej twórczości?

Siedząc na widowni i - co tu ukrywać - cierpiąc trochę, pomyślałem o tekstach Pawła Demirskiego. Też ich po latach nikt nie będzie wystawiał, z powodu społecznej doraźności. Karpowicz jest niewystawialny bardziej, bo nowatorstwo eksperymentu starzeje się najprędzej, a prawdy objawione przez dramatopisarza trącą nie tyle uniwersalnością, co stereotypem. Ojciec uwikłany w tryby systemu polityczno-ekonomicznego (trzeba spłacać wysoką ratę za dom), syn zajęty kosmosem technologii, dziadkowi zostały rozkosze stołu, bo członek przestał działać i niemej służącej nie da się doprowadzić do krzyku, córka jeszcze się broni przed wcieleniem w matkę, której historia nie oszczędzała i tak dalej. Brzmi znajomo?

Weronika Szczawińska zrobiła wiele, by wydobyć z karpowiczowskiej teatralnej radiologii sens kłujący człowieka dzisiejszego, udało się, ale też poległa, w ogóle decydując się na ten tekst, tę formę, być może tego autora. W latach 1970. jej spektakl byłby hitem, zwiastując nową erę teatru, ale teraz wydaje się na siłę wystawioną perfekcyjną prezentacją retro-awangardy. Znaczącą i mówiącą coś o współczesnych i współczesności, lecz pozbawioną woltów emocji, amperów perswazji. Po raz kolejny scena przy Rzeźniczej pod tym względem zawodzi. I tak od paru sezonów już.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.................................................
Tymoteusz Karpowicz NIEWIDZIALNY CHŁOPIEC, reż. W. Szczawińska, 20.02.2015, Scena na Strychu Wrocławskiego Teatru Współczesnego