Sunday, January 26, 2014

Leszek Długosz POD BARANAMI. TEN SZCZĘSNY CZAS...


Swój czas spędzony w krakowskiej Piwnicy pod Baranami wspomina w nowej książce Leszek Długosz, jedna z najbardziej znanych piwnicznych postaci, poeta i pieśniarz. Wspomina barwnie, chwilami lirycznie, a przede wszystkim osobiście, deklarując już na starcie, w adresowanym do Piotra Skrzyneckiego wierszu, że na tamte lata złożyły się ‘dni i noce niemożliwie pięknie rozszastane’.

Z perspektywy dzisiejszej wolnorynkowo-demokratycznej gonitwy godzin i minut można jedynie zazdrościć pewnemu pokoleniu artystów (i widzów), iż znaleźli się właśnie wtedy – w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – w takim mieście jak Kraków, by przeżyć absolutnie wyjątkowe chwile. Dziś wielu postaci odwiedzonych przez Długosza w książce POD BARANAMI nie ma wśród żywych, lecz tamten świat wielu z żyjących ma jeszcze w powoli zacierającej się pamięci. Zostały też teksty, piosenki, anegdoty, fotografie, no i legenda. Długosz przywołuje cały zestaw niegdysiejszych przyjaciół skupionych wokół kabaretu w towarzysko-artystycznych kręgach: od pani Felicji, „etatowej szatniarki w przepisowym granatowym służbowym kitlu” po Janinę Garycką, kierowniczkę literacką, malarkę, świetnie się zapowiadającą intelektualistkę, która „zamiast uczonymi na Uniwersytecie / szeleścić księgami (...) / w kabarety poszła / tańczyć z cyganami”.  Co niechybnie znaczące, dwie wiodące osobistości Piwnicy – jej lider Piotr Skrzynecki i kierowniczka literacka Janina Garycka – zmarli w tym samym 1997 roku...

Mimo że autor tych wspomnień odszedł z kabaretu w końcu lat siedemdziesiątych, z pieczołowitości opisu, dowcipnie sentymentalnego stylu łatwo wyczuć prawdziwe przywiązanie do niezwyczajnej młodości, jaka się przydarzyła absolwentowi Jagiellońskiej polonistyki z roku 1962. 24 miesiące później już debiutował na małej scenie, grając i śpiewając utwory własne i pożyczone. Długosz zdecydował się na opowieść bezpośrednią, dygresyjną, jasną, nie zawracając sobie i czytelnikom zbyt często głowy cieniami ówczesnego życia. „Bardzo Panią proszę – czytamy w liściku podpisanym przez Tadeusza Kantora – o dużą przysługę. Czy nie mogłaby nam Pani odsprzedać 2 flaszki winiaku po normalnej cenie? Jutro zwrócimy”. Kilkakrotnie – na przykład przy okazji kreślenia portretu Wiesława Dymnego – pojawia się wzmianka o działaniach aparatu tamtej władzy. Komunistycznym urzędnikom taka komuna, choć rzadko zaangażowana w treściach, podobać się nie mogła. Czasem w komentarzu przewinie się nuta lustrująca dzisiejsze poglądy starych znajomych, jak we fragmencie na temat Tadeusza Kwinty czy Krystyny Zachwatowicz, wiadomo, w inną niż niedoszły senator stronę politycznej sceny zapatrzonej. Trochę dziegciu znajdziemy również na stronach poświęconych Ewie Demarczyk; jej recital z końca lat osiemdziesiątych ocenia Długosz surowo. Ale nie mogą te wtręty rozrzedzić dominującego tonu pogodnej gawędy o cyganeryjnym raju, gdzie programy zaczynały się po 23 i nikt nie był pewien, jak będą przebiegać.

Otwierają i wieńczą tę bogatą w zdjęcia i reprodukcje rozmaitych grafik i dokumentów, bardzo ładnie wydaną księgę, dwie fotografie Długosza i jego żony (zajmującej się w tamtej Piwnicy sprawami organizacyjnymi). Na pierwszej en face, spoglądają w tę samą stronę, stojąc (Leszek) i siedząc (Barbara), na ostatniej niemłoda para spaceruje po krakowskich plantach, widzimy ich z tyłu, idą w dal. A w głowie zarówno rozbawionego piwnicznymi „zrywami pamięci”, jak i wzruszonego nimi czytelnika rozbrzmiewa hymn o „szczęsnym czasie”, muzyczny sztandar Piwnicy, chyba nie tylko pod Baranami.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
........................................
Leszek Długosz POD BARANAMI. TEN SZCZĘSNY CZAS..., Fabri. Biblioteka Konesera, 2013