„Stambuł. Wspomnienia i miasto” to gawęda o rodzinnym miejscu Pamuka, zaplanowana jako eseizująca autobiografia z udziałem innych ważnych dla pisarza osób. Spojrzenie na miasto piękne i brzydkie, bliskie i dalekie z dystansu autora, który czuje, że zbyt bezpośredni styl byłby nie na miejscu, gdy akurat mnie wydaje się odwrotnie. Bo gdyby nie ta pisarska rezerwa poznalibyśmy może Pamuka od innej, bardziej ekstremalnej strony. A tak utrzymujemy się w tych samych stanach średnich i nawet o samej historycznej metropolii nie dowiadujemy się specjalnie fascynujących detali.
Owszem, ciekawi mnie na przykład opis stambulskich pożarów, a zwłaszcza wyznania autora o przyjemności, jaką jego pokolenie „czerpało z widoku płomieni trawiących miasto”, uczucia wynikającego z poczucia winy, z jakim „czekaliśmy, aby jak najprędzej zniknęły ostatnie ślady gigantycznej cywilizacji i kultury, na której spadek nie zasłużyliśmy, ponieważ woleliśmy stać się wtórną, nieciekawą i mizerną kopią zachodniego świata”. Ale kiedy Pamuk opowiada o notatkach różnych wędrowców na temat swojego miasta, moja uwaga się kończy. Nie interesuje mnie opinia Gautiera, ani jego paroles o dostrzeganiu „melancholijnego piękna w zaniedbanym i smutnym krajobrazie”, czy doświadczanie „romantycznej ekscytacji na widok ruin greckiego i rzymskiego imperium”. Może dlatego pozostaję głuchy na podobne dygresje, że nie jestem Turkiem, nie znam Stambułu, nie byłem, nie widziałem, nie zwyciężyłem.
To, co zdaje się w Stambule wspominanym i prezentowanym przez Pamuka najważniejsze, to styk kultur, spotkanie dziejów kształtujących cywilizację, poczucie utraty, ale przecież również zupełnie współczesna nadzieja na nową, młodą, świeżą Turcję unijnoeuropejską. Tej ostatniej nie za wiele w tej książce, bo i natura biografii i autobiografii jest inna. Ale w czytelniku z obcego środkowo-wschodnio-europejskiego kraju wrażenie braku jakiejś istotnej emocji rodzi się podczas przebywania zbyt długo w mgle przeszłości. Choćby i arcyerudycyjnej, umiarkowanie anegdotycznej, felietonowej, za rzadko osobistej. Za to wtedy, gdy Pamuk zahacza o własne dzieciństwo, z którego wyniósł późniejszą potrzebę pisania, naprawdę zaciekawia. Ostatni rozdział książki „Rozmowa z matką: cierpliwość, ostrożność i sztuka” to majstersztyk, skonstruowany jak najwspanialszy moment kulminacyjny bestsellerowej powieści. Szkoda tylko, że czytając tę książkę, trzeba się do takich punktów dokopywać przez ruinę melancholii i encyklopedycznych wycieczek.
Wyobrażam sobie, iż podróżnik przygotowujący się do pobytu w Stambule mógłby z opowieści Pamuka wiele się nauczyć o mieście spomiędzy snu historii i jawy teraźniejszości. Mógłby nawet poczuć dumę z powodu celu podróży, wyboru tak bogato opisanej i obfotografowanej metropolii, którą poznał wcześniej okiem sławnego pisarza, władającego długą, tradycyjną frazą. Ale wiem też, że kiedy się jedzie do nowego miejsca, człowiek miewa dynamiczne oczekiwania i gdzie mu wtedy w głowie literacki przewodnik. Jeśli więc czytać „Stambuł” to dla Orhana Pamuka, co jak zwykle nie musi być tylko czytelniczą ucztą.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
……………………………………………………………..
Orhan Pamuk STAMBUŁ. WSPOMNIENIA I MIASTO, przeł. A. Polat. Wydawnictwo Literackie, 2008