Monday, October 2, 2017
TERAZ WSZYSTKIE DUSZE RAZEM (Teatr PWST we Wrocławiu)
Niesamowitą pracę wykonali młodzi aktorzy wrocławskiego Teatru PWST, studenci IV roku Wydziału Lalkarskiego. Widać ją w całym spektaklu, imponuje. Szkoda jednak, że to, ile dała im twórcza kopalnia reżyserska Pawła Passiniego, nie przekłada się na podobny parametr w odbiorze widowni.
Na niełatwej Dużej Scenie przy Braniborskiej pięknie się prezentuje scenografia, fizyczno-medialna, ale z akustyką trzeba umieć sobie radzić. I w tej pierwszej sekwencji niemal rockowego transowego koncertu-wywoływania Mickiewiczowskich dusz z II części 'Dziadów' sporo słów ginie. OK, znamy to, ale nie wszyscy. Bardzo trudno osiągnąć mistrzostwo w wypowiadaniu tekstu chórem, poległa już w tej bitwie rzesza doświadczonych zawodowców, po co wszczynać ją na nowo? Inaczej się mówi, inaczej śpiewa, a i chór NFM-u niespecjalnie tu się sprawił w oglądanych (i słuchanych) miesiąc temu 'Widmach' (w chwalonej przecież za brzmienie sali głównej Narodowego Forum Muzyki).
'Widma' Moniuszki/Mickiewicza są istotnym tropem, bo i Passini, i studenci (i artyści odpowiadający za stronę wizualną) brali w nich udział, a reżyser nie ukrywa relacji między jednym i drugim tytułem. Jednakże spektakl pod tytułem 'Teraz wszystkie dusze razem' to dzieło autonomiczne. Zaczyna się od fragmentu muzyczno-choreograficznego do Moniuszki, potem ewoluuje w koncert 'Dziadów', by w końcu utknąć w mieliznach - niestety - Eurypidesowych. Mało bowiem czytelne okazują się historie antycznych bohaterów. Trzeba by ostrzec widzów, aby przed przyjściem do teatru odświeżyli mityczną pamięć. Albo środkami teatralnymi zadbać o streszczenia. Nie dajemy się wciągnąć w wir opowieści Klitajmestr i Orestesów, bo mało są konkretne, raczej poetyckie. Chciałoby się mocniej wejść w spektakl fabularnie, nie tylko podziwiać pomysły na poszczególne etiudy i ich wykonania. Apriorycznie interesujące zestawienie obrzędu 'Dziadów' z grecką tragedią nie klei się, za dużo też słyszymy krzyku, czy też - powiedzmy wprost - wkurwu, by wniknąć w znaczenia.
Ale potencjał w tym spektaklu tkwi ogromny. Dzięki zarówno szerokiej wizji Pawła Passiniego, jak i energii, gotowości aktorskiej młodzieży. Dla nich tych parę miesięcy przygotowań do premiery (i 'Widm', i 'Teraz wszystkich dusz razem') z pewnością było jednym z absolutnie najważniejszych zawodowych doświadczeń. Chciałoby się natomiast mniej abstrakcyjnego przegadywania, więcej takich scen jak symultaniczna finałowa (w Pieśni Kozła wyraziliby uznanie za śpiew) czy wcześniejsza podsumowująca (nazwijmy ją sceną rzucania mięsem). A jeśli muszę ustawić podium, wybierając swoich faworytów-wykonawców, wyróżniłbym: Annę Wieczorek (Hekabe), Annę Zachciał (Guślarza, czy też Guślarkę), Magdalenę Zabel w może przesadnej w inwektywach, ale skupiającej uwagę roli wieszczki, oraz znakomitego ruchowo i muzycznie Piotra Michalczuka. Tak, podium ma 4 stopnie (i nie przypisuję numeru do żadnego z nazwisk), lecz pozostała szóstka też godna zapamiętania.
(0-6): 4.
gch
.....................
TERAZ WSZYSTKIE DUSZE RAZEM, reż. Paweł Passini, Teatr PWST Wrocław, 2.10.2017, rząd 11, miejsce 18