Monday, January 19, 2015
MACHT MIR SPASS (Nowy Ruch Teatr)
Nowy Ruch Teatr pojawił się w ciekawej przestrzeni klubu ToTu (Hubska 6, niełatwo trafić). To lepsze dla teatru miejsce niż sala Ad Spectatores w Browarze Mieszczańskim (Ad Spectatores życzymy więc z Nowym Rokiem lepszej sali). A spektakl MACHT MIR SPASS to kawał przyzwoitej teatralnej roboty, przyjemny w odbiorze, może bez trzeciego dna, ale to drugie JEST i budzi oprócz uśmiechu zastanowienie. Nad ludzką naturą. Na scenie widzimy dwie kobiety (Agnieszka Charkot i Agnieszka Dziewa), które niby w telewizyjnym show niby współpracują, a jednak rywalizują. W pieczeniu ciasteczek. Ale to żadne studio Kuchnia TV, żaden Master czy Top Chef, lecz pokaz tego, jak wszyscy żyjemy na oczach innych, obserwowani, oceniani, obwąchiwani. I jak, po gombrowiczowemu, od siebie zależymy (i nie ma od tego ucieczki). To rzecz o ludzkiej naturze. Jest więc dużo uśmiechu, niemal godzinny seans mija niepostrzeżenie, jest nuta inteligentnego dialogu i zamyślenia. Bardzo dobry występ aktorek związanych, tak jak reżyser Piotr Soroka, z Wrocławskim Teatrem Pantomimy. Ale jeśli na Pantomimie ostatnio się zawodziłem, choć próbują sprostać cieniowi legendy patrona Tomaszewskiego, to tutaj poczułem iskrę nie tylko talentu, zauważyłem pracę nad detalami i coś, co w teatrze wysoko się liczy: bezpretensjonalność i radość tworzenia. Ten spektakl bez słów, a niejednego znaczenia, warto by grać na stałe. Tylko czy się da, skoro - jak piszą artyści - 'powstał bez wsparcia finansowego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz instytucji Wrocław 2016'?
GCH