„Salka
Przygoda, lat dwadzieścia pięć, metr osiemdziesiąt trzy wzrostu, siedemdziesiąt
sześć kilo wagi” – tak prezentuje się bohaterka powieści Marty Kisiel NOMEN
OMEN już w pierwszym zdaniu. Pochodzi z miasteczka w Kotlinie Kłodzkiej,
rodziców ma ekstrawagantów, brata dokuczliwego, ciągle jest dziewicą, w dodatku
rudą, z dużym biustem. Taka postać to potencjał, ale też pewne ryzyko. Bo tych
25 lat sugeruje, że adresatem książki są czytelnicy 20 plus właśnie, a
tymczasem chyba najbardziej usatysfakcjonowani będą licealiści (a zwłaszcza
licealistki).
NOMEN
OMEN, horror-komedia, dzieje się we współczesnym Wrocławiu, gdzie przy Alei
Lipowej 5 panna Salomea wynajmuje pokój u starszej pani. Niebawem staruszka rozmnoży się do liczby trzech sióstr, identycznych wizualnie, mocno różniących
się charakterami. I w pewnym momencie wrócimy do Breslau, Festung
Breslau, śledząc ciekawie rozpisaną historię dwóch rodzin splecionych nicią
losu, który nie zapomni o nich i kilkadziesiąt lat później. Dom, strachy, nieodległy cmentarz, gdzie rezyduje zabójca-zombie, no i
niezwykle inteligentna papuga o swoistym mianie Roy Keane to elementy gatunkowo
ewidentne, do nich dodaje autorka składniki tradycyjnej powieści młodzieżowej –
z zagadką jak z Nienackiego lub Makuszyńskiego, romantycznymi uniesieniami,
sarkastycznym często humorem.
Zabarwiona intelektualnym kolorem książka spodoba
się jako lektura lekka i rozrywkowa, choć na pewnym etapie nastoletniego życia
także dydaktyzująca, nie tylko dla wrocławian, którzy dowiedzą się o dziejach
swego miasta interesujących, niepowszechnie znanych szczegółów. Możliwe, że w
doktorancie Bartku zadurzy się niejedna czytelniczka, przyszła lub obecna
studentka polonistyki, lecz nie każda, bo wdzięk powieści Marty Kisiel to
wdzięk bardziej retro niż metro. I dobrze. Potrzeba właśnie takiego godzenia
współczesności z niedzisiejszością.
W notce
autobiograficznej Marta Kisiel określa siebie samą epitetem „przebrzydła
polonistka z romantycznym skrzywieniem”, w wywiadach nie
ukrywa zamiłowania do książek Joanny Chmielewskiej, co wyczujemy w NOMENIE
OMENIE na szczęście nie w nadmiarze, mimo iż zawartość błyskotliwości w
błyskotliwości czasami zmęczy i wyda się wartością zbyt dodaną. Gdzieniegdzie
skojarzy się zapewne również Musierowicz, lecz proszę tego nie traktować na
prawach zarzutu. Wraz z przyzwyczajaniem się do stylu autorki, wtapianiem w
powieściowy krajobraz przestają nam te dwa słowa lub zdania za dużo zgrzytać jak „klucz
w wysłużonym zamku”. Marta Kisiel ma wszelkie szanse na trwały rynkowy sukces,
bo korzysta z najlepszych wzorów literatury młodzieżowej. Nie pojawiła się
jeszcze polska J.K. Rowling, więc czemu by nie miała się nią stać kolejna pisząca wrocławianka.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
................................................
Marta Kisiel NOMEN OMEN, Uroboros, 2014
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
................................................
Marta Kisiel NOMEN OMEN, Uroboros, 2014