Sunday, April 20, 2008

Jakub Żulczyk RADIO ARMAGEDDON

O dość opasłej książce 25-letniego autora napisano już trochę i powie się jeszcze wiele. Historia młodzieżowego zespołu o niewdzięcznej nazwie Radio Armageddon zajmuje uwagę całkiem licznej grupy krytyków w dużej mierze dlatego, że tę powieść wydał (i rozesłał) Paweł Dunin-Wąsowicz i jego Lampa i Iskra Boża. Nie od dziś wiadomo bowiem jedno: Dunin miewa rękę do młodych talentów. To on postawił na Masłowską i przede wszystkim na tej karierze ciągle opiera się opinia o czującym nowe wydawcy. "Radio Armaggedon" może taką opinię podtrzymać.

W czasopiśmie "Lampa" Żulczyk zdradził, iż pierwsza wersja miała być zwyczajną historią o "bandzie gówniarzy", "mutacją Niziurskiego", potem postawił sobie ambitniejsze cele. Słyszałem nawet, jak ktoś zaczął jego pisarstwo porównywać do twórczości Marka Hłaski. Bo to podobna siła rażenia, podobno. Poza tym jednak, że coś się jednemu czy drugiemu czytelnikowi kojarzy lub marzy, jednak same zasadnicze różnice.

"Mówiąc pokrótce - przyznawał autor, - mamy do czynienia z amalgamatem kryminału, powieści młodzieżowej, bildungsroman, rewolucyjnego instruktażu i powieści lekko postmodernistycznej". Rzeczywiście, wspomniane elementy tu znajdziemy, choć formuła amalgamatu powinna się wydać samemu Żulczykowi i ryzykowna, i mało już dziś ambitna. Po takiej artystyczne decyzji nie ma się co dziwić, słysząc posądzenia o ponowoczesny kicz oraz tandetę. Nie są to wprawdzie oskarżenia przygważdżające, chyba żaden autor (zwłaszcza młody) nie przejmuje się takimi recenzjami. Pod warunkiem, że czytelnicy się znajdą. Czytelnicy, którzy pójdą za Żulczykowym apelem o jakiś rodzaj buntu wobec plastikowej rzeczywistości bez wyrazu. Ja bym jednak na bunt nie liczył, a skoro społecznej Armageddonomanii nie będzie, pozostaje nam literatura.

Dla mnie "Radio Armageddon" to niegłupia, językowo i kulturowo barwna rzecz o dojrzewaniu z niezłym zakończeniem i pretensjonalnym motywem religijnym. Tyle i aż tyle. Być może pokolenie dzisiejszych dwudziestolatków poczuje wspólnotową aurę, inną niż ta z przedwcześnie odwiedzanej naszej-klasy.pl. Bohaterowie mają swoich idoli i antyidoli, rzeczywistość i nierzeczywistość, żyją bardziej w TAM, niż tu i teraz, co podkreśla zaginięcie Cypriana, lidera grupy grającej nieokreślony gatunek rocka. Nieokreśloność jest oczywiście wliczona w cenę nie tylko tego pokolenia:

"To wszystko było już wcześniej. U Ballarda, u Dicka, u Burgessa. Całe to gówno jest prze-po-wie-dziane (...). Nie zastanawiasz się, dlaczego mówi się o tych książkach, że to tylko fantastyka? Że traktuje się je jako książki dla upośledzonych umysłowo? Pomyśl, dlaczego niektóre rzeczy są wyśmiewane, spychane w dół? Może, abyś nigdy nie pomyślała, że jesteśmy zaprojektowani? Wdrożeni? Nad-nad-nadoszukiwani? Pomyśl o tym".

Słowa Cypriana są dość znamienne dla całej książki Jakuba, który zadaje nienowe pytanie i sugeruje łatwą odpowiedź. Sprytnie się również rynkowo ubezpiecza. Wierzy w swoją powieść bardzo na wyrost, lecz nie postawiłbym pieniędzy na to, że "Radio Armageddon" przepadnie i będzie książką bez znaczenia dla młodych ludzi, czyli, wg pisarza, jego czytelników idealnych. Inna sprawa, czy akurat antyutopijno-romantyczne "Radio Armageddon" to idealna powieść dla nastolatków. I to nie z powodu treści, lecz warsztatu. Żulczyk umieścił w niej zbyt wiele niepotrzebnych powtórek, parafraz, cytatów z kultury, internetu, ale i z siebie.

Na okładce piszą o nim jako o "najbardziej bezczelnym prozaiku dekady", "specjaliście od aroganckich słowotoków". Niezła reklama. Chociaż siłą komentarza i ekpresji Żulczyka można by obdzielić kilku młodych twórców, powieść "Radio Armageddon" nie wykorzystuje swojej szansy. Gdyby kosztem wpływów postmodernistycznej fantasy więcej w niej było ducha Gombrowicza (do liceum im. Gombrowicza chodzi bohater), byłoby ciekawiej, no i bardziej zawodowo. A może tylko strawniej dla nieco starszych od grupy docelowej czytelników?

Dystans by się jednak miejscami naprawdę przydał, także po to, by wiarygodniej odpowiedzieć na pytanie: "gdzie i kiedy jesteście prawdziwi, dla kogo jesteście autentyczni?". Myślę, że z tym problemem będzie się zmagał autor i jego książka, nie z krytyką, której nie zabraknie.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.....................................................................
Jakub Żulczyk RADIO ARMAGEDDON, Lampa i Iskra Boża, 2008