Kiedy widzę na księgarskiej półce z nowościami kolejnego Paulo Coelho, przechodzę obojętnie. To nie jest ani pisarz ważny dla mnie, ani taki, którego trzeba przeczytać. Mimo tych 65 milionów egzemplarzy sprzedanych na całym świecie. Nawet w Ameryce, gdzie jednak, mimo zdjęcia z Clintonem i pochwał wyrażanych przez Madonnę, bestsellerem był tylko "Alchemik". Amerykanie okazali się w przypadku brazylijskiego autora symbolicznie mądrzy jako czytelnicy, bo Coelho należy do artystów powtarzających raz naszkicowaną historię, zmieniając postaci i ich czasoprzestrzeń. To ciągle ta sama opowieść o zagubionym człowieku, szukającym drogi w meandrach życia.
Przeciwnicy wytykają Coelho, że w jego książkach mało literatury, więcej psychologizowania, poradnictwa, przypowieści, że wydaje podręczniki, nie powieści. Wiele w tym racji. Także w kontekście zdania, jakie na temat tych podręczników wypowiadają zwolennicy, lub raczej fanatycy. Oni najczęściej przyznają, iż przeczytanie "Piątej góry", czy "Weroniki..." naprawdę zmieniło ich życie. I to jest wartość najwyższa, nie do zignorowania również dla literackiego krytyka. Krytyk w końcu też człowiek i też różne miewa zakręty życiowe (i książkowe).
Trudno brazylijskiemu przewodnikowi odmówić zręczności poruszania się po wydawniczym rynku, twarde sprzedażowe dowody przemawiają na jego korzyść. Ale popularność to jednak nie wszystko. Nawet jeśli komuś zdarzyło się zostać zauroczonym "Alchemikiem", późniejsze odsłony nauk pisarza powinny wzmóc podejrzliwą czujność. Paulo Coelho praktykuje pisanie książek-szablonów do wypełnienia przez czytelnika. Jego dzieła przypominają reprodukcje obrazów mistrzów, które w sklepie można kupić w celu pokolorowania gotowych już zarysów. Nic zatem dziwnego, że każdy się w tych realiach odnajduje, jak w równie niekonkretnej przepowiedni wróżki od horoskopów.
Autor "Czarownicy z Portobello" pozornie rozwija się artystycznie, próbuje innych form przedstawiania własnej sentencjonalnej wizji istnienia z akcentami na duchowość, związki międzyludzkie, przeznaczenie, wolność. Z mądrościami w stylu: "Tajemnica szczęścia jest ukryta w tym, żeby widzieć wszystkie cuda świata i nigdy nie zapomnieć o dwóch kroplach oleju na łyżce". Najnowsza propozycja to portret kobiety z przeszłością, opowiedziana poprzez wywiady z ludźmi jakoś w los głównej bohaterki zaangażowanymi. Przyjaciele, eks-mąż, rodzice, nauczyciele dodają swoje wersje jej historii rozgrywającej się w Rumunii, Bejrucie, Londynie. Są więc konkrety współczesnego świata, dramaty rzeczywistej wojny i emigracji, lecz schemat i idea takie jak zawsze. Już od pierwszych słów pierwszego narratora, dziennikarza, wiemy, gdzie jesteśmy, co czytamy i dokąd zajdziemy, śledząc etapy życia brutalnie zamordowanej Ateny, następnej buntowniczki z literackiej galerii pana Coelho, tej, co "kto wie, może szukała śmierci, jak rozbitek wyspy", "była kobietą dwudziestego drugiego wieku, żyjącą w dwudziestym pierwszym i nie robiła z tego faktu tajemnicy". Bo przecież "gdy przeznaczenie nam sprzyja, gdzieś zawsze stoi studnia, w którą mogą wpaść nasze marzenia".
Jeden z kolejnych narratorów, Giancarlo Fontana, ksiądz, nie ukrywa podobieństwa między poprzednimi a najnowszą opowieścią Coelho: "Patrząc na Atenę, Jezus mógłby powiedzieć: Moje dziecko, ja także byłem wykluczony i samotny. Pozwolili mi wejść po bardzo długim czasie". Kiedy w nowej książce nawet bardzo ulubionego pisarza robi się zbyt znajomo, od bohatera czy aforyzmów, czytelnik stawia pytanie. Czy to jest znak firmowy, czy odgrzewanie? Ja odpowiadam, że to drugie.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
...................................................................................
Paulo Coelho CZAROWNICA Z PORTOBELLO, Drzewo Babel, 2007