2 dni temu niepochlebnie pisałem o 'Juliecie' Pedra Almodovara, czyli reżysera, który mnie kiedyś otwierał estetycznie i tematycznie, nie opuszczałem żadnej premiery, a dziś... A dziś - nie wiem, dlaczego akurat podczas oglądania filmu braci Dardenne - pomyślałem, że może jednak zbyt surowo oceniam mistrza. Nie wiodło mu się ostatnio, krytykowali go nawet miłośnicy, więc może trochę z bezradności i pragnienia przełamania tej passy sięgnął po prozę Alice Munro, nie zrobił filmu całkowicie autorskiego. I trzeba na tę - moim zdaniem nieudaną - próbę popatrzeć łagodniej...
'Nieznajoma dziewczyna' Jean-Pierre'a i Luca Dardenne'ów to dzieło na szóstkę (w skali do sześciu). Mówi właściwie o tym samym, co 'Julieta'. O sumieniu, poczuciu winy, uczuciach i sekretach, które rosną. I też mamy grecką tragedię jako punkt odniesienia. Z tą różnicą, że Dardenne'owie są sobą, nie usiłują, opowiadają prostą i niesamowicie nasyconą treścią historię młodej lekarki, poświęcającej się swojemu zawodowi i pacjentom. Jenny popełnia jeden błąd, który spróbuje naprawić. Dzięki takim ludziom jak ona (znakomita Adele Haenel) świat może być lepszy, dzięki takim filmom jak 'Nieznajoma dziewczyna' chce się inaczej na siebie i innych spojrzeć. Zobaczcie tę Antygonę z Liege koniecznie, na festiwalu lub później.
Z dotąd zobaczonych na Nowych Horyzontach filmów na piątkę z plusem oceniam amerykański 'Creative Control'. Nie ma cienia przesady we frazie: tak kręciłby dziś młod(sz)y Woody Allen. Nawet decyzja o zrealizowaniu opowieści dziejącej się w niedalekiej przyszłości w czarno-białych kolorach zbliża dzieło Benjamina Dickinsona do Allenowego 'Manhattanu'. Główny bohater (grany przez samego scenarzystę i reżysera) to copywriter w agencji reklamowej, zakochany w nie tej, co trzeba, w dodatku dziewczynie najlepszego przyjaciela. I w związku z nie tą, co trzeba. Uwikłany w naczelne uzależnienia współczesnych pokoleń: środki napędzające, technologię, pracę. A przy tym szukający miłości. Podobnie jak w przypadku Jenny, jego działania ujawnią fałszywe nuty życia kręgu osób. Tylko czy ktoś z tej lekcji coś zapamięta? Dickinson to artysta, na którego nie można nie zwrócić uwagi, już stworzył film absolutnie spełniony. Nowoczesny i ponadczasowy.
Oglądałem jeszcze izraelski 'Marazm', typowo nowohoryzontowe niespieszne kino o przełomowym momencie w czyimś życiu. Mira, niepracująca żona swego męża, tego męża traci i zaczyna zauważać, że istnieje coś więcej niż tytułowa inercja, jaka zapanowała w jej domu. Sporo tu niedomówień, czających się w zaułkach problemów, lecz jest to też droga w jedną - jaśniejszą, bo aktywną, przygodową - stronę. Chyba. Niezły film, ale nie niezbędny (na minus cztery).
I wreszcie 'Zjednoczone stany miłości' Tomasza Wasilewskiego. Premierowy polski pokaz właśnie we Wrocławiu, zjawiły się wszystkie gwiazdy, wszyscy aktorzy wymienieni w filmowej czołówce (bardzo dobrze to świadczy o pozycji Nowych Horyzontów). Panowie (Chyra, Simlat, Tyndyk) oraz panie: Magdalena Cielecka, Julia Kijowska, Dorota Kolak, Marta Nieradkiewicz. Ten film znów należy do kobiet i o kobietach mówi. A może chodzi o jedną kobietę? O Polskę? Bez zinterpretowania 'Zjednoczonych stanów miłości' jako alegorii Polski tuż po przełomie 1989 roku też da się film Wasilewskiego oglądać z zaciekawieniem (naprawdę dobry scenariusz - nagrodzony na festiwalu w Berlinie, peany na cześć aktorek i aktorów oczywiste), lecz poza feministyczny nurt lub tradycję moralnego niepokoju nie wychodzi (tyle że tamto kino opowiadało o swoim tu i teraz). Bez myślenia symbolicznego film kuleje z prostego powodu: wszyscy znamy kobiety (i mężczyzn), które także w tamtym okresie miłość znalazły. Za to alegoria od czasu do czasu w polskim widzeniu nie tak dalekiej historii może się przydać. Tylko nie mam pojęcia komu pozwoliliśmy się wykorzystać. Rynkowi? Nie przekonuje mnie konkluzja 'Zjednoczonych stanów miłości', ale 100 minut mija niepostrzeżenie. W skali 0-6: mocna czwórka.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.......................................
NIEZNAJOMA DZIEWCZYNA, reż. J. i L. Dardenne, CREATIVE CONTROL, reż. B. Dickinson, MARAZM, reż. I. Haguel, ZJEDNOCZONE STANY MIŁOŚCI, reż. T. Wasilewski; 16 Międzynarodowy Festiwal Filmowy T-Mobile Nowe Horyzonty, 22-23 lipca 2016, miejsca zawsze kiedy się da z brzegu (tzw. aisle)