Sunday, October 2, 2011

JUTRO NIE UMIERA NIGDY (BWA Design)


Wystawa „Jutro nie umiera nigdy” została przygotowana z okazji Europejskiego Kongresu Kultury, wydarzenia, które rozczarowało, bo z nadmuchanego balonu oczekiwań wyszło powietrze jeszcze jednego festiwalu (połączonego z takimi sobie dyskusjami). Oczywiście, wśród zbyt wielu niekoniecznych pomysłów i projektów pojawiły się także te prawdziwie wartościowe, jak choćby rzeźba-instalacja Mirosława Bałki. I jak wystawa o tytule wziętym z bondowskiego filmu z 1997 roku. W „Tomorrow Never Dies” James wraz z agentką chińskiego wywiadu przeciwstawiają się planom wielkiego medialnego magnata, chcącego podporządkować własnemu przedsiębiorstwu cały świat. Jutrzejsze newsy dzisiaj – tak brzmi jedna z jego dewiz, tragedia sprzedaje się najlepiej – taka jest inna zasada naczelna. Autorzy wystawy, z kuratorką Katarzyną Roj na czele, wykorzystali głównie tytuł, wiążący zawartość ekspozycji z popkulturą, czyli tym, czym, przynajmniej w pewnym stopniu, interesują się wszyscy. Tak jak wszystkich zapewne, przynajmniej w pewnym stopniu, interesuje to, co będzie ze światem, jaki znamy, za 100 lat.

5 listopada umieszczone na wystawie wrocławskiego BWA Design obiekty artystyczne zostaną włożone do specjalnej kapsuły, przeznaczonej do otwarcia najwcześniej w listopadzie 2111. Co zobaczą nasi następcy?

Najbardziej działają filmy przygotowane przez Marka Wasilewskiego. Emitowane na 6 monitorach prezentują historię poprzez serię spektakularnych pogrzebów, m.in.: Elvisa Presleya, Marii Callas, Che Guevary czy Stalina. Mocna rzecz, podkreślająca siłę spektaklu życia i śmierci, przekazywanego, ale i inspirowanego, reżyserowanego przez współczesne media. Tęsknotę za niedoskonałością ujmuje „Roślina z błędem” Katarzyny Krakowiak, paradoks niemożliwej perfekcji tajemnicza kulka Jerzego Kosałki. Wrażenie robi rzeźba Szymona Kobylarza „Civil Defence” przedstawiająca kukłę quasi-orwellowskiego obywatela, ubranego w płaszcz z toreb foliowych, oddychającego przez maskę zrobioną z plastikowej coca-coli, trzymającego w dłoni rurę-miecz. Ekologiczny motyw znajdziemy również w fajkach Adama Witkowskiego, fantazyjnie wyprodukowanych z puszek i butelek. Na ironiczno-mesjanistycznym wideo autorstwa Dominiki Olszowy zobaczymy wróżkę, która wieszczy, że Polska odrodzi poapokaliptyczny świat. Wojciech Kocołowski proponuje znaczący podręczny „Zestaw na czarną godzinę”: scyzoryk, konfitury z czereśni (rocznik 2005), książkę „Pinokio” i cyjanek. Karmniki Pawła Jasiewicza czy film Bartosza Muchy o mężczyźnie w niemal pustym pokoju mają nam przypominać o próżni indywidualizmu, potrzebie kontaktu i pomocy. Wzorzec drobiny, jaka w naturalny sposób ubyła ze słynnego wzorca kilograma z Sevres, zaprojektowany i wykonany przez Huberta Czerepoka, zwraca uwagę na nieuchronność Zmiany. Czerepok wraz z Kocołowskim przywołują też eksperyment polskiego programu kosmicznego, marzenia utrąconego przez władczych, zazdrosnych sąsiadów. Do przeszłości wraca też Kama Sokolnicka, cytując fragment „Dziennika” Sławomira Mrożka, który w 1964 roku pisał o Polsce: „tam wszystko się zawsze buduje. Tam zawsze trwa jutro (…)” i dodawał: „jutro to oszustwo, zawsze jest tylko teraz”. Sokolnicka używa kadrów z dawnych filmów, by opowiedzieć o ulotności chwili, niepewności związanej z przyszłością, wyrażonej frazą „Do widzenia, do jutra”.

Obecny w jednej z prac Nicola Tesla, serbski wynalazca z przełomu wieków XIX i XX, do śmierci walczący o uznanie pierwszeństwa np. swojego patentu cewki elektromagnetycznej, powiedział: „teraźniejszość należy do nich, przyszłość jest moja”. Ale „Jutro nie umiera nigdy”, poprzez spektakularny zabieg artystycznego przeniesienia części naszej rzeczywistości w czasy nam nieznane, komentuje nasze teraz. Nie za 100 lat, lecz dziś, przesłanie tej ważnej wystawy ma sens głębszy niż wartość dokumentu.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
……………………………………..
JUTRO NIE UMIERA NIGDY, kuratorka; Katarzyna Roj, BWA DESIGN, Wrocław 8.09-5.11.2011