Friday, January 15, 2010

Philip Roth OPERACJA SHYLOCK. WYZNANIE

Bez przesady można dziś nazwać Philipa Rotha najważniejszym żyjącym amerykańskim pisarzem, choćby dlatego, że, oprócz Nobla, otrzymał wszystkie istotne dla Amerykanina nagrody. Przede wszystkim dlatego, że jego książki nigdy nie dają się zignorować, niepokoją, jak nieźle sfilmowana "Ludzka skaza", lub drażnią, jak sławetny "Kompleks Portnoya". "Operacja Shylock" nie zawodzi pod tym względem i dodaje do żydowskich wątków twórczości Rotha kolejny element.

Tym razem narratorem wydaje się być sam autor, który w Przedmowie wyznaje, iż pierwowzorem powieści były zapiski z dziennika, a z powodów prawnych musiał dokonać zmian związanych z faktami, osobami, miejscami akcji. Czas ukazania się "Operacji Shylock" na polskim rynku, początek Nowego Roku, też został starannie wybrany. Pierwszy rozdział zaczyna się właśnie określeniem takiej czasoprzestrzeni (Ameryka, styczeń 1988 roku). Wtedy bowiem Roth dowiaduje się o drugim Philipie, używającym takiego samego imienia i nazwiska i, jak podaje izraelskie radio, uczestniczącym w procesie Johna Demianiuka, domniemanego byłego strażnika z obozu w Treblince. Tyle że Roth-oryginał przebywa w Nowym Jorku, a nie w Jerozolimie. Pisarz dzwoni więc do stołecznego izraelskiego hotelu, prosi do telefonu owego Philipa Rotha, który podchodzi do słuchawki i potwierdzając swoją tożsamość, pyta: "A z kim mam przyjemność?". Natychmiast pojawiają się obawy o halucynacje (bohater zażywał mocne środki przeciwbólowe), lecz realizm zdaje się jednak zwyciężać. Realizm? A może mistyfikacja? Kolejny telefoniczny kontakt między Philipem i Philipem to znów dialog na kolejnym poziomie śledczym. Oryginał przedstawia się jako Pierre Roget, wypytuje sobowtóra na temat diasporyzmu, ruchu głoszącego konieczność powrotu do własnych ojczyzn Żydów przybyłych do Izraela z Europy. Proszę sobie wyobrazić tę piętrowość: ktoś podaje się za Rotha, Roth podaje się za kogoś innego, by usłyszeć, iż ten ktoś manifestuje kontrowersyjną ideę, wpisującą się sprytnie w aurę wokół żydowskiego pisarza, oskarżanego przez środowiska żydowskie o antysemityzm. Fałszywy Philip Roth częstuje swego rozmówcę takim zdaniem: "Jestem Żydem, koniec, kropka. Nie pojechałbym do Polski, żeby się spotkać z Wałęsą, gdybym był kimkolwiek innym. Nie byłoby mnie tutaj i nie uczestniczyłbym w procesie Demianiuka, gdybym był kimkolwiek innym". I tak dalej. Na marginesie wspomnijmy, że według książkowego Wałęsy Żydzi są w Polsce mile widziani. W pewnym momencie racje izraelskiego Rotha skupiają się na przestrodze przed drugim Holocaustem, który może wybuchnąć już nie w Europie, lecz na Bliskim Wschodzie, właśnie jako konflikt między światem arabskim a żydowskim. Stąd idea diasporyzmu.

No i wreszcie list: "Drogi Philipie . . . NIECH MI PAN POZWOLI ISTNIEĆ . . . JESTEM PAŃSKIM DOBRYM IMIENIEM . . . JESTEM TYM W PANU, CO NIE JEST SŁOWAMI". Sumieniem? Myślą do wypowiedzenia pod tautologicznym pseudonimem, przyjętym w imię mocniejszego głosu? Ukryciem będącym równocześnie trybuną? Wcieleniem ambiwalencji współczesnych dyskursów, politycznej poprawności i niepoprawności w jednym? W tle rozgrywa się proces Demianiuka-nie-Demianiuka, modelowego Amerykanina lub okrutnego nazisty, kogoś jeszcze nieosądzonego, komu udowadnia się podwójną tożsamość. Na pierwszy plan wysuwa się w końcu kwestia Izraela, państwa podobnie rozdwojonego kulturowo, narodowościowo, etycznie. "Operację Shylock" też zaplanował autor niejednokierunkowo, bo można ją traktować i czytać jak szpiegowski thriller i polityczno-filozoficzną powiastkę. Fikcja czy prawda? To powieść i dziennik, peregrynacja i debata, nonsens i sens, polityka i romans. Kluczem, być może, jest umieszczone w podtytule słowo "Wyznanie". Wyznanie, a więc rodzaj samobójstwa-wyzwolenia, pełna pasji wewnętrzna kłótnia ja, z szekspirowskim Shylockiem jako naturalnym symbolem-obserwatorem. Na pewno mamy okazję poznać kolejną intrygującą (w niepróżnym znaczeniu tego wyświechtanego przymiotnika) rzecz spod ręki prawdziwego mistrza. Jedną z książek najczęściej wskazywanych w plebiscycie New York Timesa na amerykańską powieść ćwierćwiecza.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.........................
Philip Roth OPERACJA SHYLOCK. WYZNANIE, Czytelnik, 2010