Monday, January 6, 2014

DYNIA, BARAN i POLKOWSKI

Trzeba być literatem-frustratem albo nie czuć właściwego czasu i miejsca, żeby wymyślić właśnie teraz nagrodę dla najgorszych książek (na razie poetyckich) roku. Właśnie teraz, czyli w sytuacji, gdy niewiele osób w ogóle czyta, a z poezją do czynienia Polacy mają tak sporadycznie jak Justyna Kowalczyk z podium w sprincie techniką dowolną. Literatami-frustratami są Grzegorz Czekański i Konrad Góra. 2013 rok nie był dla nich najwyraźniej szczególnie udany, współtworzoną (Góra-autor, Czekański-korekta) książkę SIŁA NIŻSZA (wydaną w formie gazety) pominęły jurorskie gremia Silesiusa we Wrocławiu czy Nagrody Gdynia w Gdyni. Przyznali zatem Dynię 2013 nagrodzonemu Silesiusem Marcinowi Baranowi za tom pt. NIEMAL CAŁKOWITA UTRATA PŁYNNOŚCI oraz Janowi Polkowskiemu za cytat z wiersza z tomu GŁOSY, nominowanego i nagrodzonego tu i ówdzie*. No i teraz zaczynają się schody. Bo dla tzw. środowiska literackiego rzecz jest jasna - jedna grupka pogrywa z drugą, plują do kawki lub piwka, niech się chłopaki wybawią. Samozwańczy arbitrzy poetyckiej jakości, ale jakoś tak nieneutralni, zaangażowani w pisanie i w rynek. Dla tzw. publiczności przekaz jasny nie jest. Marcin Baran gorszy od..., dajmy na to, symbolicznej kalicińskiej, od setki książczyn, których pewnie Czekański z Górą nie mieli w rękach?

No nie - pewnie by odpowiedzieli, nam chodzi o "protest przeciwko nagradzaniu tytułów literacko wątpliwych", o "spektakularne kiksy kapituł" poważnych konkursów (Nagrody Nike, Kościelskich, Szymborskiej, Silesiusa, Gdyni, Orfeusza...), jak deklarują w opisie antynagrody. To fajnie, tylko co, jeśli i wy - w liczbie dwóch sędziów - popełniacie błąd? Macie swoje gusta i własne literackie preferencje (no i cierpkie żale). Tak, ale my dajemy internautom szansę głosu w plebiscycie publiczności - odwijają się pomysłodawcy Dyni. A, to w takim razie daszek z głowy, sieciowa demokracja musi mieć rację. To mądrość narodu, siła wyższa, kliknąć może sobie każdy. Kiksów nie będzie z całą pewnością.

A ja polecam Państwu książkę Marcina Barana i tom Jana Polkowskiego do poczytania, na przekór i nie tylko. W każdej z nich mówi głos inny od głosów Czekańskiego czy Góry. Baran po czterdziestce, Polkowski skończył sześćdziesiątkę. Żaden z nich nie jest poetą z mojej bajki, ale też żaden z nich nie wydał najgorszej książki roku. Obaj pytają o sprawy im i ich pokoleniom bliskie, wyrażają osobisty (lecz i zbiorowy) komentarz do świata, w jakim żyją. Polkowski zanurza się w polską historię i poetycką tradycję, woli powagę, zadumę, gromkie, wieloznaczne słowo lub frazę ("ranne zgniecione światła") od przekleństwa i ironii. Istnieją czytelnicy, dla których jego ton zwycięża nad pozostałymi. Poeta potrafi też wzruszyć po prostu, gdy sięga po autobiografię, np. relacje z ojcem (Nienawidziłem Ciebie / Bo byłeś gdzie indziej i nie troszczyłeś się o nas. / Kiedy nienawiść stygła patrzyłem na mamę / która gdy nie płakała, płakała jeszcze bardziej). Marcin Baran brnie w rzeczywistość, nasłuchuje jej języka, próbuje znaleźć się tu i teraz, zachowując jakieś własne retro, czyli dystans. Pisze: Nie, nie o tę sutą wiosnę / tutaj idzie, co nadchodzi, / wszem i wobec, obiecując wiele. / I nie o to przeszłe lato, / co dziwne było, lecz myśli się / nadzwyczaj czule o nim. / Teraz najważniejsza jest jesień; skryta, / delikatna, wspaniała. Najzupełniej niepowtarzalna w swoim wyniosłym / chłodzie oraz twardej pustce. Nie dziwię się, że jurorom nagrody Dynia takie strofy zgrzytają nieprzyjemnie, im w żyłach płynie inny, bardziej czerwony odcień krwi, taki jak na kartach tomu SIŁA NIŻSZA: na rany JezU Es A / dla trwałej precyzji w bytowaniu antyświata / dla proporców wystających z pręgi przed grillowaniem / żadnych krzykliwych nadziei / niech się święci maj kurewski. Dla odbiorców poezji Polkowskiego książka Konrada Góry mogłaby się okazać najgorszą publikacją dekady.

W sumie więc: dobrze, że młodsi walczą o swoje, że wychodzą z piwnicy, ale dlaczego z ostrogą u buta? Nie podoba się - OK, ale po co to z taką pompą ogłaszać na fejsbukowej ambonie, robiąc czarny PR tak słabo się trzymającej przy życiu w świadomości dzisiejszych Polaków poezji?
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
* 'nagrodzony' cytat z Polkowskiego, wyjęty z wiersza bez tytułu (s. 11 tomu GŁOSY), a na stronie Dyni na FB z błędem przepisany:
Cóż więc innego mam widzieć, jeśli nie kołyszącą światem
połyskującą falę, rybią łuskę śmierci
krę krwawiącego brzegu. Teraz moim morzem
jest kuchenny stół a z pokładu zmywa mnie jak śmieci
bezbrzeżna noc. Żona śpi, ciebie nie ma
nawet w tętnie śniegu. Więc płynę samotnie
ku rozbitym światłom dzieciństwa.