Monday, February 25, 2013

Shawn Levy PAUL NEWMAN



Na początek zagadka. O którym filmie tak po premierze pisali renomowani amerykańscy krytycy: „bardzo powierzchowny”, „doskwierająca pustka”, „musiało to wyglądać na naturalne na papierze”, ale jest „powolny i rozczarowujący”? O BUTCH CASSIDY I SUNDANCE KID, (nie)oczywiście. Kto by dziś pomyślał, że właśnie dzieło George’a Roya Hilla, wprowadzające średnio znanego wówczas Roberta Redforda do hollywoodzkiej ekstraklasy miało taką prasę? Dla Paula Newmana film, który zarobił 102 miliony dolarów, był istotny jeszcze z innego powodu. Podczas zdjęć wdał się bowiem w krótki romans z dziennikarką Nancy Bacon, co nadszarpnęło wizerunek idealnego małżeństwa z Joanne Woodward.

Paul Newman ideałem nie był – czasami próbuje szepnąć między akapitami swojej książki Shawn Levy. Nieudolnie, rzecz jasna. Właśnie wydana u nas biografia jednego z największych gwiazdorów kina wszech czasów to niepozbawiony prób odbrązowieńczych pean na cześć. Bardzo rzetelny, doskonale skomponowany z anegdot i cytatów, prezentujący zawodowo-prywatną pełnię faceta, o którym własna matka mówiła: „Paul był pięknym dzieckiem, aż żal tracić taką urodę na chłopca”. W wieku 18 lat pojechał na wojnę i jak sam twierdził radził sobie nie najlepiej („Kiedy ja oceniałem, że mamy kontakt z celem, wysokościomierz pokazywał, że jesteśmy sześćdziesiąt albo dziewięćdziesiąt metrów pod wodą, w morzu! A pilot tylko boki zrywał i bawił się wyśmienicie”). Z kobietami na początku też średnio mu szło, większość przerastała go o głowę. Ale potem wszystko się zmieniło. Yale, Actors Studio, no i Joanne, którą poznał będąc już jakimś aktorem, a także mężem i ojcem trojga dzieci.

Z Woodward pobrali się w lutym 1958 roku, miesiąc później ona dostała Oscara. Na swoje nagrody Akademii Newman czekał długo, przy czym najpierw ściskał statuetkę honorową (więc mniejszego kalibru), rok później, w 1987, za kreację w KOLORZE PIENIĘDZY. Na ceremonię zresztą nie przyjechał, obawiając się kolejnej porażki. Pewniakiem do wyróżnienia zdarzało mu się bywać kilkakrotnie (w sumie osiem nieustrzelonych nominacji), za każdym razem bez powodzenia. Nie zawsze uczestniczył w ceremoniach, nawet dla Los Angeles nie rezygnował ze spektakli na Broadwayu. Kiedy po fantastycznej roli prawnika-pijaka w WERDYKCIE Sidneya Lumeta, uniesiony pracą i sukcesem niełatwego filmu, przybył po odbiór należności (jak się powszechnie wtedy uważało), musiał przełknąć zwycięstwo Bena Kingsleya, czyli ekranowego Ghandiego. Przyjaciele ofiarowali mu koszulkę z obrazkiem, na którym zaciska dłonie na szyi konkurenta.

Shawn Levy wyznaje w posłowiu, iż marzył o rozmowie z Newmanem na potrzeby swojej książki, ale trafił już na okres, gdy aktor biograficznych wywiadów nie udzielał (zmarł na raka w 2008 roku). Nigdy się więc nie spotkali, co w najmniejszym stopniu nie pomniejsza wartości ponad czterystustronicowego kompendium na temat życia aktora, reżysera, producenta, właściciela firmy żywnościowej, filantropa, angażującego się w sprawy polityczne. Levy przypomina o słynnym wieczorze wyborczym, kiedy w gronie znajomych Newman oglądał jakąś niesławną komedię z Ronaldem Reaganem i lekceważący śmiech ugrzązł towarzystwu w gardle. Pod koniec życia zdecydował się na odejście z planu: „Nie jestem już w stanie pracować jako aktor na takim poziomie, na jakim bym chciał – przyznał w telewizyjnej rozmowie. – Człowiek zaczyna tracić pamięć, pewność siebie, inwencję. Dla mnie to już zamknięta księga. Wystarczy”. Podkładał więc glos do dokumentów i kreskówek, choćby do filmu AUTA, co zapewne sprawiło mu również przyjemność, bo przez lata uchodził za znakomitego kierowcę-miłośnika rajdów samochodowych. Drugie miejsce w Le Mans (jechał Porsche 935) to zaledwie jedno z licznych trofeów.

Najciekawsze w biografii Newmana, jak zresztą w każdej biografii, są momenty przełomu i rysy na znanym z oficjalnych przekazów wizerunku. Nie setki anegdot, filmowych wspomnień, lecz realne życie, dające o sobie znać nawet w chwilach triumfu, tworzy człowieka i jego prawdziwy portret. Mający na swoim koncie opowieści o komiku Jerrym Lewisie, playboyu-dyplomacie Porfirio Rubirosie czy najsłynniejszej aktorsko-piosenkarskiej trupie Ameryki The Rat Pack autor niniejszej książki o tym nie zapomina. Zwraca na takie momenty szczególną uwagę, widząc słodko-gorzki los swojego bohatera w sprawiedliwych barwach, a jednocześnie dając do zrozumienia, jakim podziwem darzył Newmana-człowieka i Newmana-artystę: upartego, przedsiębiorczego, wybrednego, szalonego, dającego współpracownikom w kość, pijącego trochę za dużo, zachowującego dystans do przestrzeni publicznej, ale też do siebie. Co oczywiście przyszło z czasem i nie bez bólu. "Gdybym stał się psem, byłbym terierem – powiedział kiedyś aktor. – Według mnie te psy zawsze próbują nosić kości o wiele dla nich za duże, próbują wykopywać kości spod płotów, których fundament jest zbyt głęboko. Mam fart, i to w nadmiarze, ale jestem też bardzo zawzięty. Tym czy innym sposobem dobiorę się do tej kości". Jaki był Paul Newman? Zdaje się, że właśnie taki jak w książce Shawna Levy’ego.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
……………………………………..
Shawn Levy PAUL NEWMAN, przeł. A. Czwojdrak, Wyd. Dolnośląskie, 2013