Tuesday, May 8, 2012

Wrocław Europejską Stolicą Kultury???



Od lipca projektem Europejska Stolica Kultury, czyli instytucji nazwanej Biuro Festiwalowe Impart 2016 będzie kierować duet Krzysztofów: Maj i Czyżewski. Pierwszy jako nadzorca całości, drugi jako szef artystyczny. Pokonani w otwartym konkursie ogłoszonym przez Prezydenta Wrocławia to Anna Wołek, dotychczasowa dyrektorka Centrum Sztuki Impart oraz Adam Chmielewski, czyli człowiek, który wygrał kulturalną stołeczność dla Wrocławia, przygotował zwycięską aplikację, kierując pracami zespołu przez kilka lat. Zarówno Chmielewskiego, jak i Wołek miasto zaprosiło podobno do uczestnictwa w konkursie, grono jurorów zdecydowało jednak jednogłośnie, że ich propozycje są gorsze od oferty konkurentów. Znaczącym argumentem za wyborem Czyżewskiego i Maja okazał się pomysł tandemu organizacyjno-artystycznego, czyli dokładnie to, co proponuje dolnośląski Urząd Marszałkowski wszystkim podległym sobie instytucjom kulturalnym. Idea pod tytułem Menedżer plus Twórca, krytykowana przez różne środowiska związane z kulturą, ma wprawdzie szanse na sukces w projekcie festiwalowym, będziemy zaciskać palce, ale potrzeba i okoliczności tak generalnej zmiany wydają się wątpliwe.

W sporcie istnieje zasada niezmieniania zwycięskiego składu, niegrzebania w formacjach, które zapewniają trofea, nie ma mowy o zatrudnianiu nowego trenera, bo i po co. W przypadku Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław zachowuje się zatem odwrotnie. Można powiedzieć, że kultura to nie sport, obowiązują tu inne reguły, można myśleć w kategoriach podobieństwa. Adamowi Chmielewskiemu zarzucano brak doświadczenia w organizowaniu imprez, wskazywano na biegłość intelektualną, świetny przegląd sytuacji, ponadprzeciętne umiejętności, przydatne jednak na etapie aplikacji, niekoniecznie później. Nie wiem, dlaczego nie miał zatem możliwości doprowadzenia swojego projektu do końca, czyli do roku 2016, wraz z dobranym, choćby w konkursie, menedżerem. Co więcej, profesorowi od aplikacji podziękowano nieelegancko, powołując na przykład radę ESK bez jego udziału, choć wtedy jeszcze szefował. Z kolei Anna Wołek, dzięki której Impart, jest jedną z nielicznych w Polsce publicznych instytucji kultury na tzw. plusie, bez długów, z przychodami znacznie przewyższającymi koszty i coraz ciekawszymi artystycznie projektami, została odwołana natychmiast po konkursowym rozwiązaniu, mimo że jej dyrektorski kontrakt w Imparcie kończył się w 2014 roku. I miała ambitne plany. Czy naprawdę tak powinno się dziś, w tak przyjaźnie postrzeganym mieście jak Wrocław, traktować ludzi, dzięki którym to miasto tylko zyskuje?

Na miejscu na przykład Oresta Lenczyka nie byłbym dziś pewien przyszłości w mistrzowskim Śląsku Wrocław. Prezydent Dutkiewicz może łatwo dojść do wniosku, że Lenczyk na europejskie puchary się nie nadaje, bo nie osiągał w tej przestrzeni sukcesów. Klepanie trenera po plecach równa się ściskanie profesora Chmielewskiego. A po kilku miesiącach... pomysł może się zmienić. Taki casus Jerzego Dudka, który wygrał dla Liverpoolu Ligę Mistrzów i za chwilę usiadł na ławce rezerwowych, odszedł z klubu. Mam wrażenie, iż miejskie władze zbyt mocno zapatrzyły się w siebie, w lustro mówiące im: tak, jesteście najmądrzejsi na świecie. Nie ujawnia się nazwisk osób biorących udział w konkursach ani tego, co kandydaci proponują, jurorskie obrady są trzymane w tajemnicy. Jak w tej reklamie tajemniczego Dolnego Śląska: w pewnym momencie przykłada się palec do ust i milczy lub nie odbiera się telefonu. Dopiero kiedy już po wszystkim, ogłaszane są jednomyślne wyroki do wiadomości mieszkańców. Nie da się stworzyć strony internetowej, na której poszczególne etapy byłyby transparentnie, na bieżąco przekazywane zainteresowanym? Ogłoszenie o konkursie, otworzenie zgłoszeń, publikacja nazwisk kandydatów, finalistów, a potem transmisja finałowych przesłuchań. To za wiele? Z jakich powodów? Warto iść drogą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, czyli jawnych posiedzeń ws. powoływania zarządu TVP, dostępnych w całości w sieci. Szlak miejskich sekretów zostawmy turystom. Wtedy wybór tego czy tamtego dyrektora nie będzie budził podejrzeń. Teraz, choćby w przypadku ESK, budzi, a w grę wchodzi przecież nie tylko podatny na względność opinii artystyczny program, lecz również duże nieprywatne pieniądze.

10 maja Wrocław zostanie oficjalnie Europejską Stolicą Kultury, w Brukseli odbędzie się formalne przekazanie nominacji. Od lipca lub nawet września do biura festiwalowego wprowadzą się nowi dyrektorzy z zapewne nową wizją kulturalnego roku 2016 (nie wyobrażam sobie, by tej klasy twórca co Krzysztof Czyżewski stał się zaledwie strażnikiem pieczęci). Z tym, że to nie ta wizja wygrała rok temu, nie ona była częścią wrocławskiej oceny sędziów europejskiego konkursu. Krzysztof Czyżewski zajmował się wtedy lubelską kandydaturą jako autor aplikacji Lublina. Z Lublinem nie dał rady, a teraz przychodzi do Wrocławia jako szef artystyczny czyjegoś projektu. Coś tu nie gra. Znając brukselskie zasady, wiele zmienić nie można. Jeśli zwyciężył konkretny projekt, ten powinien być realizowany. Jeżeli nie będzie, może nastąpić weryfikacja i co wtedy? Czy Wrocław jako Europejska Stolica Kultury 2016 to w tym kontekście rzecz niestuprocentowo pewna?
GRZEGORZ CHOJNOWSKI