Friday, September 7, 2007

Janusz Korwin-Mikke, Rafał Ziemkiewicz FELIETONY

John Lennon był muzykalnym, ale jednak półgłówkiem, ponieważ naiwnie protestował przeciw antyreżimowej wojnie w Wietnamie. Lech Kaczyński został prezydentem, bo sprzeciwił się homoseksualistom, których prawo do manifestacji poparł liberalny Tusk. Może i prawda. O Lennonie pisze Rafał Ziemkiewicz, o wyniku ostatnich wyborów głowy państwa Janusz Korwin-Mikke. Obaj zdeklarowani prawicowo publicyści, z członkostwem w Unii Polityki Realnej w biografii, choć jeden jest bardziej dziennikarzem, drugi bardziej politykiem. Można się zgadzać lub nie, lecz polemicznego talentu trudno autorom właśnie wydanych zbiorów felietonów odmówić.

I Korwin, i Ziemkiewicz od lat prowadzą jasno zdefiniowaną batalię o świat z ich wizji, ich zdaniem lepszy od aktualnego. W to, że może być lepiej akurat łatwo uwierzyć, żyjąc tu i teraz, choć co do szczegółów kampanii obu Napoleonów pióra są wątpliwości. Zwłaszcza gdy przychodzi ujawnić wroga. Dla Ziemkiewicza złem jest Michnik itp., dla Mikkego winę ponoszą Żydzi, masoni, socjaldemokraci itd. Autorzy zgadzają się w sprawie niejednej, z poglądem o prawdziwości listy Macierewicza na przykład. Odmienności bywają, choć niezasadnicze. Dla Korwina rząd PO byłby właściwszy dla polskiej gospodarki, Ziemkiewicz raczej by tego nie przyznał, lecz na opinię na ten temat poczekamy do drugiego tomu „Viagry mać”.

Ten pierwszy komentuje bowiem wydarzenia sprzed lat kilku lub nawet kilkunastu. Podobnie z trzema częściami tekstów Korwin-Mikkego. Jeśli jednak u tego ostatniego spotykamy przebrzmiałe nazwiska zaprzeszłej rzeczywistości z premierem Belką czy ojcem Hejmo, Ziemkiewicz postarał się o bardziej uniwersalną wersję swych publikowanych i niepublikowanych dotąd felietonów. Oba podejścia, to zredagowane i to chaotyczne, bronią się charyzmą i ostrością spojrzenia. Mimo przedawnień, których nie da się uniknąć. To, czego bardzo brakuje, to daty. W przypadku tomów Mikkego zdecydowano się tylko na podanie gazetowego źródła, daty pominięto. Ziemkiewicz też się przemijaniem nie przejmował, a przecież dla zestawów dziennikarskich utworów zebranych chwile, w których poszczególne teksty powstawały, mają znaczenie.

Na okładkach książek Korwina widzimy samego autora, pod nieodłączną muchą, symbolem „Viagry mać” jest biało-czerwona pigułka. Z pewnością obaj publicyści traktują swoje pisanie jako środek na pobudzenie mądrości narodu, w który może jeszcze trochę wierzą. Mimo chronicznego polactwa. Korwin chciałby wyleczyć czytelników z głosowania na system nazywany przez niego d***kracją, Ziemkiewicz próbuje odhipokrytyzować nasz świat, odkrywając jego schizofreniczność. A w głowie biednego pacjenta kołatać się musi niewesoła refleksja: jeżeli tymi, co dymią jest kupa wariatów, to rzeczywiście pozostaje zakląć. Niechby zawsze z podobną pasją. Na szczęście wiemy, że co specjalista, to diagnoza, więc może jednak delikwent przeżyje. Skoro udało się przez 1041 lat, damy radę i teraz. Zbierając zewsząd odpowiedzi na odwieczne pytanie: co z tą, viagra mać, Polską?
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
………………………………………………………………………………
Janusz Korwin-Mikke KTO TU DYMI?, NERWY PUŚCIŁY CZYLI KUPA WARIATÓW, WOLNOŚĆ DO TRZYMANIA ZA MORDĘ. Rafał Ziemkiewicz VIAGRA MAĆ, Red Horse, 2007