Sunday, December 11, 2016

PIEKŁO-NIEBO (Wrocławski Teatr Lalek)


Ileż się w tej sztuce dzieje! I fabularnie, i inscenizacyjnie. Mama didżejka, która ginie w wypadku, idzie prosto do nieba, ale pogodzić się z losem nie chce, bo na ziemi zostawia przecież kilkuletniego syna. Postanawia więc się nie dać, żąda spotkania z Bogiem, rusza i do piekła, żeby tylko wrócić do żywych. Akcja pędzi, nie tylko na dzieciach duże wrażenie robią trójwymiarowe multimedia jak z filmów SF. Powstał we wrocławskich Lalkach spektakl imponujący, zrobiony z rozmachem i pomysłem. Nie ma pustej minuty, zagospodarowane są i zmysły, i umysły.

Nie chcemy prezentować wam kolejnej bajki o lisku i śwince ani żabce i sroce, zmierzymy się ze śmiercią kogoś bliskiego, potraktujemy was partnersko, dbając zarówno o wasz rozwój, jak i rozrywkę - zdają się mówić swoim nowym przedstawieniem Maria Wojtyszko (dramatopisarka) i Jakub Krofta (reżyser), duet artystycznie kierujący Wrocławskim Teatrem Lalek od kilku lat. I to się udaje. Po PACANIE - historii o tytułowym psie trafiającym do schroniska, po SAMIE - tu nastoletni bohater przeżywa rozwód rodziców, autorzy poruszają kolejny temat, o którym warto z dziećmi rozmawiać. W dodatku robią to tak atrakcyjnie, że nie tylko młodzi widzowie od startu dają się bez wyjątku wciągnąć w wir wydarzeń. Niespodzianka goni niespodziankę.

To, co mi czasami przeszkadza, to niepotrzebne niwelowanie poważnego nastroju niektórych scen żartem czy ironią. Warto sobie i widzom pozwolić na czystość tonów, a nawet łzę. Nie bać się ckliwości, bo kontrapunktów do niej mnóstwo. I jeszcze jedno: gdy mama z zaświatów telefonuje do syna, dzieje się cud (bo Bóg wszystko może), ale czy nie właściwiej (i ciekawiej) byłoby rozegrać tę scenę w formie snu? Zamiast dosłowności wprowadzić akcent tajemnicy. Łatwiej byłoby pewnie i dziecku coś wytłumaczyć.

Na szczególną pochwałę zasługuje Jakub Lech za oszałamiające projekcje, idealnie wkomponowane w scenografię Matyldy Kotlińskiej. A aktorzy? Czuć, że mają wielką przyjemność występu. I tutaj trzeba wymieniać długo i wszystkich bez wyjątku - tak zgranego zespołowego spektaklu ostatnio w Lalkach nie widziałem. Agata Kucińska jako niepokorna mama, Anna Makowska-Kowalczyk (Matka Boska), do której trochę taki kanapowy Bóg Tomasz Maśląkowski mówi 'Marysiu, Marysieńko', groteskowy Lucyfer Grzegorza Mazonia i takaż Diablica Jolanty Góralczyk, Radosław Kasiukiewicz (nie dość rozgarnięty Święty Piotr), połowiczny Dziadek - Krzysztof Grębski, mówiący głosem Lorda Vadera Belzebub Konrada Kujawskiego, fajtłapowaty marzyciel Osmółka - Marek Koziarczyk, anielski agent do zadań specjalnych Sandalfon - Sławomir Przepiórka, stylowa ciotka Renata Edyty Skarżyńskiej i w równie smacznych rolach: Edyta Krzemień, Patrycja Łacina-Miarka, Marta Kwiek, Grzegorz Borowski. Słowem: BRAWO (oczywiście na stojąco). Ocena (0-6): 5.

Grzegorz Chojnowski
...................
Maria Wojtyszko PIEKŁO-NIEBO, reż. Jakub Krofta, premiera we Wrocławskim Teatrze Lalek na Dużej Scenie, 4.12.2016, rząd 7, miejsce 1