Friday, February 6, 2015

W ŚRODKU SŁOŃCA GROMADZI SIĘ POPIÓŁ (Wrocławski Teatr Lalek)


Marzyłem o tym, by we wrocławskich Lalkach można się było wybrać na przyzwoity spektakl dla dorosłych. Ostatnia taka próba (Z DOCIEKÓW NAD ŻYCIEM PŁCIOWEM) to było fiasko i klapa do kwadratu. Do dziś się nie mogę otrząsnąć i do dziś żal mi aktorów tego w każdym elemencie zmierzchłego dziwowiska.

Ale wreszcie jest solidne, mocne przedstawienie, które zaspokaja pragnienia dorosłego gościa niewygodnej Sceny Kameralnej przy Pl. Teatralnym 4 (miejsca na widowni przewidziano tyle, że zmieszczą się tam bez szwanku dla kręgosłupa jedynie dzieci w wieku przedgminazjalnym). W przypadku W ŚRODKU SŁOŃCA GROMADZI SIĘ POPIÓŁ niewygodę wpisano jednak w treść sztuki o tym, jak bardzo zależymy od przypadku, czyli losu, sterowanego przez Autora. To on za pomocą swoich gwardzistów w robociarskich kombinezonach wywołuje nieszczęścia na ziemskim padole. Tak, to spektakl o ludzkim nieszczęściu, dołujący, nieprzewidujący promieni radości i nadziei. Spektakl, który uwiera i boli, ale się ogląda. Dzięki pomysłowej inscenizacji Agaty Kucińskiej (i scenografii Mirka Kaczmarka oraz dialogującej muzyki Sambora Dudzińskiego), a zwłaszcza niespotykanej w Lalkach od lat sile aktorskiej.

Poznajemy galerię osób ludzkiego dramatu: choroby nowotworowej, niepełnosprawności dziecka i tragedii rodziców, śmierci w pożarze. Nie wchodzimy w niuanse, nie ma miejsca na metafory czy subtelności. Tak jest i tyle. Dlatego tak wiele zależy od inscenizacji. Aktorzy zwijają się w ukropie przebierań, zginają i wspinają się po dość skomplikowanej dekoracji, wyrażając mozół ciągle zajętego różnymi sprawami człowieka. I pytanie: po co to wszystko, gdzieś tam się w nas musi zakotłować. Oddaje się tu głos ofiarom, ale przekaz nie zawiera grama sentymentu. Wychodzimy z teatru bez katharsis. Można z tego czynić zarzut, widziałem i słyszałem widzów ciężko przyjmujących taki obraz świata. Sam pomyślałem, że powinno się sprzedawać bilety na ten spektakl w pakiecie: najpierw W ŚRODKU SŁOŃCA, a potem zaraz na górę, na Dużą Scenę, gdzie gra Wrocławski Teatr Komedia. Awers i rewers (a prawda w pół drogi).

Oglądając najnowszy spektakl Agaty Kucińskiej miałem też jednak wielką przyjemność. Kucińska, Anna Makowska-Kowalczyk (co za debiut!), Tomasz Maśląkowski udowadniają, że stereotyp aktora lalkowego jako gorszego, bo dziecięcego, więc płytszego - to bzdura. Ze scenicznego kwartetu tylko Radosław Kasiukiewicz (jako słońce-demiurg) ma mniej do zagrania od kolegi i koleżanek, jego obecność zagęszcza przestrzeń sceny i klimat poszczególnych epizodów. Numerem jeden monolog Maśląkowskiego w roli ogarniętego nerwicowym szaleństwem ojca syna-rośliny. Absolutne aktorskie cudo. Panie Tomaszu, jest Pan wielki!
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
...............................................
Artur Pałyga W ŚRODKU SŁOŃCA GROMADZI SIĘ POPIÓŁ, Wrocławski Teatr Lalek, Scena Kameralna, rząd 5, miejsce 2