Thursday, June 3, 2010

NIE WSZYSTEK UMRĘ

W Roku Chopinowskim nie cierpimy na brak Chopina, mam nadzieję, że się nim nie przejemy. Dla znakomitego muzykologa Macieja Gołąba to rzecz niesłychana i niemożliwa, bo utworów polskiego kompozytora można słuchać nieskończenie wiele razy i nigdy nie nużą. Coś w tym jest, lecz, jak uczy nas ogólne życiowe doświadczenie i doświadczanie sztuki, wszystko ma swój graniczny limit. Więc na półmetku rocznicowych obchodów, przy świadomości tego, co jeszcze przed nami (jak choćby jesienne zmagania w warszawskim konkursie chopinowskim), z optymizmem w tej sprawie byłbym ostrożny.

Płyta Fundacji Pomocy Artystom Polskim CZARDASZ przedstawia Fryderyka Chopina w formie The Best of..., i to niekoniecznie czysto fortepianowej. Takie zresztą próby pojawiają się u nas ostatnio często. Opera Wrocławska wystawia orkiestrowo-wokalnego Chopina, zmontowanego przez Włocha Giacoma Oreficego, Teatr Wielki - Opera Narodowa do Chopina tańczy, wiem, że niebawem powinna się ukazać płyta ze skrzypcowymi transkrypcjami, a jesienią być może będziemy oglądać musical z piosenkami chopinowskimi do współcześnie napisanych tekstów. I tak dalej. Wydawnictwo pt. „Nie wszystek umrę”, o zbyt oczywistym tytule wziętym z Horacego, na pierwszy rzut oka zachęca nieszczególnie. Trochę poezji z podkładem, kilka pieśni, utwory inspirowane legendą Fryderyka – cóż w tym fascynującego? A jednak album się broni i układem poszczególnych elementów, i jakością każdego wykonania.

Jerzy Trela jak zawsze po swojemu (czyli oszczędnie, lecz z subtelnie nieukrywanym żarem), czyta wiersze Wandy Chotomskiej, Romana Brandstaettera, Kazimierza Przerwy-Tetmajera i Jana Twardowskiego. Krystyna Man Li Szczepańska, wykształcona w Pekinie i Warszawie pianistka chińskiego pochodzenia, gra Chopinowskie standardy w sposób nie zaledwie odtwórczy, a Ewa Warta-Śmietana czystym i jasnym sopranem (i nie tylko sopranem) śpiewa nieśmiertelne „Życzenie”, „Moją pieszczotkę” czy „Ślicznego chłopca” tak, że nie trzeba patrzeć na tekst, by wszystko zrozumieć. To naprawdę niemało. Włączyć i pozostać z tą słownie wiązaną muzyką przez 56 minut.

Ta płyta to gotowy okolicznościowy recital, na który warto się wybrać, bo oferuje dokładnie to, co zapowiada. Przyjazne spotkanie z twórczością Chopinowską i okołochopinowską w prywatnym salonie przywołującym klimat tamtych czasów. Nie wiem wprawdzie, czy Chopin tu zagląda, jak to czyni cień ze strofy Tetmajera, słuchający „jak szumią nad rzeką lasy owite w mgły”, nie wiem, czy przyjąłby ten album z radością, gdyby żył. On w końcu pisał nie tylko melodyjne walce i błyskotliwe etiudy, lecz także nuty przejmujące, romantycznie rozwichrzone. Tych (z wyjątkiem etiudy rewolucyjnej) tutaj nie znajdziemy. Ale chyba o to także czasem chodzi: bezkrwawe wzruszenie i przyjemność słuchania. O to, co w krótkim poetyckim „Nonsensie” wyraził Leopold Staff: „Nigdy czarowniejszą pieśnią / Nie kusiła Odysa syrena... / Gdyby fiołki i konwalie / Zamiast pachnąć grać umiały, / Byłaby to muzyka Szopena”. Dodajmy: w takim, jak to, wykonaniu.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
........................................
NIE WSZYSTEK UMRĘ: W 200. rocznicę urodzin twórczość Chopina i dla Chopina, Fundacja Pomocy Artystom Polskim CZARDASZ, 2010