Monday, February 15, 2010

Colette CHERI

"Co zaś się tyczy ciała, wiadomo - mawiała Lea, - że ciało dobrej jakości trzyma się długo". Nadal mogła je pokazywać - dorodne, białe, zabarwione różem ciało o długich nogach i prostych plecach, ciało, jakie mają nimfy na włoskich fontannach: pośladki z dołeczkami i wysokie piersi, które nie obwisną, mawiała Lea, jeszcze długo po ślubie Chériego".

Tak wygląda główna bohaterka tej książki, kurtyzana w wieku, jak na tę profesję, już dojrzałym, zbliżająca się do pięćdziesiątki. Chérie to jej młody, zblazowany kochanek, zdobywca świata i kobiet, bon vivant, po dziecięcemu zadąsany i po młodzieńczemu roześmiany, sprawiający, że doświadczona Lea staje się w jego towarzystwie przeciwieństwem konkretnej, energicznej i opanowanej osoby z innych chwil życia. W filmie Stephena Frearsa Leą jest Michelle Pfeiffer, a więc kiedyś niewinna Madame de Tourvel z "Niebezpiecznych związków", innego stylowego dzieła brytyjskiego reżysera i scenarzysty Christophera Hamptona. Rolę Chériego gra Rupert Friend. Niezła obsada, a jaki materiał wyjściowy, czyli powieść Colette?

W 1920 roku, kiedy książka się premierowo ukazała, Colette była już znaną artystką. Pod nazwiskiem męża ukazał się jej cykl o Klaudynie, z trudem autorsko odzyskany od starszego o 15 lat mężczyzny, z którym się później rozwiodła. On prowadził swojego rodzaju literacką fabrykę, ona, przybyła do stolicy prowincjuszka, pisała, czytelnicy byli zachwyceni. Po rozstaniu z Henri-Gauthier Villarsem mogła poczuć się wolna, co manifestowała również licznymi romansami, nie tylko heteroseksualnymi. W czasie I wojny światowej zrobiła z własnego domu szpital, dostała Legię Honorową. W 1920 ma więc dorobek życiowy i literacki, a Maurice Ravel pisze według jej libretta operę. Za kilka lat rozwiedzie się po raz kolejny, po skandalu wywołanym związkiem z pasierbem. Lekceważąco nazywany tu Chérie, dwudziestopięciolatek o "pełnych dziwnego blasku" oczach, to częściowo portret samej Colette, dojrzewającej u boku starszego, starzejącego się, pierwszego męża. I choć nie można tej książki traktować jako odwróconej autobiografii, to odwrócenie ról wiele tutaj znaczy. W czasach współczesnych autorce mężczyzna dopiero zaczynał w literaturze tracić swe stereotypowe cechy, nie dawał się rozanielać, dopieszczać, muskać i całować. On był zdobywcą, on władcą. Chérie na nikogo takiego nawet nie pozuje.

Lea wspomina początki tej znajomości: "Tylu ich miałam - powtarzała sobie z uporem. - Zawsze wiedziałam, ile są warci, co myślą, czego chcą. A z tym dzieckiem, z tym dzieckiem... Raczej nie będzie tak prosto". Obok łatwej dziś do skomentowania wartości socjologicznej powieści Colette, którą Julia Kristeva zaliczała do kobiet-geniuszy, kobiet-autorek, przełomowych kulturowo, istnieje w "Chérie" psychologiczny kierunek, uniwersalnie dużo bardziej od feministycznego pociągający. To intymny świat człowieka samotnego, skazanego na samotność, kobiety obserwowanej pozornie z zewnątrz (poprzez trzecioosobową narrację), w rzeczywistości słuchanej bądź rozumianej od środka. "Coś nieuchwytnego chyliło się w niej ku upadkowi, pozbawione podpory, pociągając za sobą całą resztę". Wydana kilka lat po "Chérie" kontynuacja przyniesie rozstrzygnięcie ostateczne.

Podobno André Gide przysłał Colette list po przeczytaniu książki, zachwycając się czymś, co można by określić wnikliwością nagości, prześwietleniem rzadko wtedy odkrywanych tajemnic. W naszych czasach mamy odmienną perspektywę, bo zmieniła się rola kobiety, upadek dotyczy w większej mierze ideału męskości. Ale "Chérie" nie traci wdzięku, i jako klasyczny romans, i jako słodko-gorzkie studium ludzkich stanów wewnętrznych. Stephen Frears, reżyser wersji kinowej, zauważył w tej opowieści trudną przyjemność, trafnie oddając czytelnicze doświadczenie. Chérie powoli przestaje być chłopcem, w czym mu w końcu ukochana musi pomóc. A Lea jest jeszcze kurtyzaną, ma skórę jeszcze jędrną, ciągle jeszcze bywa na salonach i przyjmuje klientów, lecz "w podłużnym lustrze zdyszana stara kobieta" już powtarza jej gest.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.................................................
Colette CHERI, przeł. A. Topczewska, W.A.B., 2010