Sunday, May 22, 2011

Soyka 7 WIERSZY MIŁOSZA


Manierę Stanisława Soyki trzeba polubić, żeby odczuwać przyjemność ze słuchania. Ja miałem na początku barierę, ale w końcu, po pewnym koncercie, kiedy Soyka wystąpił solo, akompaniując sobie na fortepianie, przekonałem się do dość specyficznego stylu wokalisty przed laty szanowanego zwłaszcza za twórczość jazzową. Uwielbiam właśnie jego wersję przeboju "Czas nas uczy pogody", a Soyka śpiewający "Uciekaj moje serce" wzbudza rzeczywisty szacunek (w przeciwieństwie do, na przykład, Katarzyny Nosowskiej, która tę balladę przekombinowała). Wspaniały jest też choćby duet Stanisława z Nickiem Cave'em. Panowie wykonali utwór "Into my arms" z polsko-angielskim tekstem podczas jednego z pamiętnych wieczorów Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Wreszcie ciekawie sobie Soyka poradził jako kompozytor i wykonawca nieznanych tekstów Agnieszki Osieckiej na ubiegłorocznej płycie "Tylko brać". Można by więc pomyśleć: artysta w wielkiej formie.

Niestety, w ręce wpadł mi właśnie najnowszy album, albumik właściwie, na którym można usłyszeć wiersze Czesława Miłosza w interpretacji Stanisława Soyki, także autora muzyki do tytułowych "7 wierszy" naszego noblisty. Trzeba na tę płytę spoglądać z podejrzliwością, skoro trwa kolejny w polskiej kulturze Rok, czyli eksplozja eksploatowania ważnego artysty. Czy spotyka się tu szczera chęć nagrania poezji Miłosza z okazją setnej rocznicy jego urodzin, czy jednak powstaniu "7 wierszy" towarzyszył jakiś koniunkturalny impuls? Rzecz składa się bowiem z owych zaledwie kilku piosenek, a więc jest niepełnometrażowa, kosztując całe 38,99 PLN. Jakkolwiek by było, jeśli bronią się same utwory, to właściwie czemu nie?

Początek mamy trochę teatralny. "Stary człowiek ogląda TV" to taka pięciominutowa poetycko-muzyczna "Ostatnia taśma Krappa", z dialogiem skrzypiec i głosu, z zaskakującym brzmieniem puentujących tekst słów: Więc nie do końca / Nam się ta ziemia podoba / I właśnie do tego / Moglibyście układać muzykę i słowa. Początek może pomysłowy, lecz cokolwiek niedorzeczny, bo akurat tego wiersza w ramę nut nie powinno się wkładać. Traci swoją moc. Druga piosenka, singlowy hymn "Na cześć księdza Baki", zaśpiewany w duecie z Czesławem Mozilem (on też zapowiada swoją osobną płytę z Miłoszem) chwyta i działa. Gitarowy rytm, bezpretensjonalne śpiewanie (co u Soyki zdarza się, jak wiadomo, nieczęsto) to idealny pomysł na stylizowaną perełkę spod pióra poety. Na singiel świetne, stroną B byłby umieszczony na albumie jako numer czwarty utwór "Zapomnij", bardzo w soykowym klimacie z hitów takich jak "Tolerancja" czy "Cud niepamięci". Wcześniejsza "Piosenka pasterska" zwyczajnie nudzi banalną nutą, a legendarny wiersz pt. "Który skrzywdziłeś" psuje zbyt lekko wymyślona partytura i wokalista, który ekspresji Czesława Niemena nie ma. Ma inne zalety. Nie należy do nich autopowtórka. Taką bowiem refleksję dopowiadają przedostatnie "Jasności promieniste".

Soyka nie proponuje tu nic nowego, komponuje jak do własnych tekstów, śpiewa jak zawsze. Jego płyty poetyckie (do "Tryptyku rzymskiego" Jana Pawła II czy sonetów Szekspira) bywały oryginalne, ta nie jest. Może wydano ją zbyt pochopnie? Może warto było poczekać na wenę i dołożyć drugie siedem wierszy, żeby było i za co zapłacić, i czego posłuchać przez kolejne 27'24" (tyle trwa całość, zakończona pięciominutowym instrumentalem)? Dwa numery z tego zestawu i tak już przecież znamy z opublikowanego 2 lata temu "Studia Wąchock". A tak - wyszedł rarytas, no, ciekawostka dla fanów Soyki i przekąska na Miłoszową wiosnę. Daniem głównym ma za to szansę stać się zapowiadany na czerwiec również okolicznościowy album Agi Zaryan, bo chyba nie jesienna propozycja Mozila, w której smak jakoś trudno mi uwierzyć.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.................................................
Stanisław Soyka 7 WIERSZY CZESŁAWA MIŁOSZA, Universal Music Polska, 2011