na zdjęciu Hanna Sosnowska-Bill z dyplomem za nominację do Emocji - nagród Radia Wrocław Kultura
Ma Opera Wrocławska artystkę wielką i wspaniałą, głosowo i aktorsko. I to na etacie. Wszystko, za co się weźmie Hanna Sosnowska-Bill, każda, nawet mniejsza partia, staje się zjawiskiem i wydarzeniem. Pamiętacie błyskotliwą rolę Milionerki w 'Immanuelu Kancie' Możdżera (to ona m.in. przyniosła jej Wrocławską Nagrodę Muzyczną)? Ja mam ją ciągle przed oczami, a było to już z pięć lat temu. Wreszcie w tym sezonie mamy Sosnowskiej znów więcej w dużych, premierowych partiach. W 'Manon' jest po prostu królową. Śpiewa przepięknie, jej bohaterka ma styl, przemieniając się z podlotka w kobietę... salonową. Odpuśćmy sobie fabułę, we współczesnym świecie piekielnie trudną do obrony, skupmy się na urodzie i liryzmie scen, tych, w których Sosnowska pokazuje takie tony i pigmenty operowej tęczy, że nic tylko podziwiać. Inscenizacja Waldemara Zawodzińskiego jest jak dla mnie zbyt ostrożna, klasyczna, oparta na sprawdzonych patentach, większość widzów będzie pewnie zadowolona, nie douważy np. ruchowych nieporadności (scena w kasynie, więźniarki z finału), pominie spacerowe tło w momentach z chórem. Powinny wystarczyć kolory, choć bierności reżysera światła (też pan Waldemar) w owym ruletkowym epizodzie nie wybaczam. Niełatwo również wytłumaczyć słabość głosową Erica Fennella (des Grieux, ukochany Manon). Słyszę barwę ładną, ale skromną tutaj, zanikającą w duetach, nieprzekonującą w ariach. Tym bardziej że orkiestra z Bassemem Akikim śpiewaków nie oszczędzała, grając na full. Jeśli Amerykanin miał jakąś infekcję lub słabszy dzień, warto było pomóc. Znakomicie zabrzmiał bas Jakuba Michalskiego-ojca Kawalera (nie pierwszy raz), Mariusz Godlewski (Lescaut) - wiadomo, zawsze klasa, no i bardzo ciekawy Jędrzej Tomczyk (de Monfortaine).
Ale Hanna Sosnowska-Bill przyćmiła wszystko i wszystkich. To jej spektakl i na nią idźcie na 'Manon'! W listopadzie widzę w repertuarze obsadę wyłącznie wrocławską (i na taką cieszę się najbardziej), z jednym wyjątkiem. Na razie nie wiadomo, kto zaśpiewa des Grieux. Życzę widzom i Hannie lepszego partnera (ewentualnie Fennella w formie). Słyszałem same dobre słowa o Charlesie Castronovo z pierwszej obsady (wcale mnie nie dziwią). Więc może? Hanna i Charles to byłby poziom Met. A... może... Piotr Beczała? Marzenia.
gch
[0-6] 4+ (Hanna Sosnowska-Bill na 7)
---
Jules Massenet MANON, reż. W. Zawodziński, kier. muz. B. Akiki, Opera Wrocławska, 26.06.22, balkon, rząd III, miejsce 5.