Tuesday, December 15, 2009

Bob Dylan CHRISTMAS IN THE HEART

Gdyby w sondażu zapytać Polaków, Europejczyków, Filipińczyków czy np. Kazachów, jaka powinna być piosenka świąteczna, pewnie odpowiedź krążyłaby wokół jednakowej definicji. Z melodią, łagodnością, nostalgią lub wesołością w szczegółach. Jednym słowem: ładna. Bob Dylan potrafi pisać i takie piosenki, które wykonuje na własny, charakterystyczny, jedyny sposób. Na swojej najnowszej płycie, wielkiej niespodziance tego roku, najważniejszy chyba artysta tzw. muzyki rozrywkowej, śpiewa (po raz pierwszy w karierze) przeboje świąteczne. A więc rzeczy z założenia ładne, do słuchania pod błyszczącym zielonym drzewkiem. I daje się tego słuchać, przez moment.

Dylan poszedł tutaj na całość. Z bogatego archiwum muzyki na Boże Narodzenie wybrał same klasyki, jak "Silver Bells", "I'll Be Home For Christmas" czy "Little Drummer Boy". Jest "Have Yourself a Merry Little Christmas", jest "The First Noel", czyli to, co znamy z wersji wszystkich świętych i nieświętych. Bing Crosby, Frank Sinatra. No i mamy kłopot. Kupujemy album, bo kochamy święta, uwielbiamy Dylana, chcemy też pomóc akcji charytatywnej "Feeding America", na potrzeby której trafia dochód ze sprzedaży. Włączamy odtwarzacz. Pierwsza piosenka świetna, żwawe "Here Comes Santa Clause", staromodnie zaaranżowane, z chórkami w stylu tych presleyowskich. Jesteśmy zachwyceni. A potem z utworu na utwór mina rzednie. Na początku jeszcze pojawia się uśmiech: no tak, Dylan, "Idola" to by przecież nie wygrał (i dobrze, bo byśmy nie mieli idola). Z czasem zwycięża znużenie, bo chyba nie o to nam jednak chodziło, aby przy okołowigilijnym stole słuchać Gargamela próbującego sprostać wszystkim kompozytorskim pomysłom. Bo Dylan niczego w tych nutach nie zmienia, nie dopasowuje ich do swoich możliwości. Niejeden wujek Lucjan skrzeczy lepiej. Gdybyśmy mieli tylko tę jedną świąteczną płytę w zasięgu, to byłyby to święta w zupełnie innym stylu. Choć z drugiej strony, byłoby na kogo zrzucić winę za przekwaszony barszcz.

Jako ciekawostka nie tylko dla fanów Dylana album "Christmas In the Heart" spełnia się w stu procentach. Jako muzyka towarzysząca świętom niekoniecznie. Chyba że mają już Państwo dość grzecznych wykonań i szukają także w końcu grudnia czegoś innego niż banalna, znana, powtarzalna bożonarodzeniowa uroda. Mnie akurat o tę powtarzalność o tej porze roku chodzi, więc Dylan w roli kolędnika, mimo że w słusznej sprawie, mój dom ominie.
GRZEGORZ CHOJNOWSKI
.....................
Bob Dylan CHRISTMAS IN THE HEART, Columbia, 2009